Utrącić własny pomysł

Dymisja Stanisława Gomułki może oznaczać, że rząd nie zamierza realizować nawet najważniejszych propozycji programowych Platformy Obywatelskiej.

2008-04-18, 15:34

Utrącić własny pomysł

Dymisja Stanisława Gomułki może oznaczać, że rząd nie zamierza realizować nawet najważniejszych propozycji programowych Platformy Obywatelskiej.

Politycy PO od dawna starali się, w kontraście do PiS-u, pokazać, jako eksperci w dziedzinie gospodarki. Dlatego w swoim programie położyli nacisk na zmiany tego sektora. Jedną z najważniejszych propozycji Platformy Obywatelskiej przed wyborami była przebudowa finansów publicznych. Premier Donald Tusk zapowiadał, że jego rząd będzie pierwszym gabinetem, który dokona pełnej reformy publicznych pieniędzy. Miała się ona składać m.in. z reformy podatku dochodowego, zmniejszenia nakładów na administrację publiczną, programu konwergencji, likwidacji „podatku Belki”, reformy systemu emerytalnego, reformy systemu ubezpieczeń społecznych i objęcia części rolników podatkiem dochodowym. W trakcie poprzedniej kadencji Sejmu Platforma krytykowała pomysły rządu Jarosława Kaczyńskiego i jego plany zmian w sektorze finansów publicznych. Nazywała je kosmetyką i uważała za zbyt powściągliwe. Posłowie PO mówili, że po dojściu do władzy oni zaproponują rewolucyjne zmiany, które uzdrowią ten sektor państwa. Jeszcze przed wyborami partia Tuska zapowiadała, że sprawę finansów publicznych będzie traktować priorytetowo. Po zaprzysiężeniu rządu premier powołał na stanowisko wiceministra finansów Stanisława Gomułkę. Miał on przygotować projekt zmian w finansach państwa. Donald Tusk zapowiedział, że wiceminister obejmie nowopowstałe stanowisko pełnomocnika rządu ds. reformy finansów publicznych. Takie stanowisko jednak nigdy nie powstało, a Gomułka 15 kwietnia, po trzech miesiącach sprawowania funkcji, odszedł z resortu.

Politycy Platformy Obywatelskiej zapewniają, że rezygnacja wiceministra nie wpłynie na zmianę planów rządu. – Nie ma mowy o zaniechaniu prac nad reformą finansów publicznych. Prace trwają i będą kontynuowane również po odejściu prof. Gomułki – powiedział Zbigniew Chlebowski. Ma o tym świadczyć fakt, że obowiązki Gomułki przejęła w resorcie wiceminister Elżbieta Suchocka- Roguska. O tym, że rząd będzie kontynuował reformę finansów przekonany jest Marcin Peterlik z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Jego zdaniem reforma finansów publicznych jest jednym z kluczowych projektów rządu i będzie kontynuowana. Jednak inni eksperci uważają, że odejście wiceministra może oznaczać zaniechanie reform przez partię rządzącą. – Odejście Gomułki zmniejsza szanse na zreformowanie finansów publicznych w Polsce - ocenia ekonomista Marek Zuber. Uważa on, że w tej sytuacji nawet jeśli zostanie przeprowadzona reforma finansów, to nie będzie ona wystarczająca. Dymisją wiceministra rozczarowana i zaniepokojona jest organizacja przedsiębiorców Business Centre Club (BCC). Zdaniem ekspertów BCC, rezygnacja Gomułki „stawia pod znakiem zapytania ekonomiczno-finansową politykę rządu”. Politycy Prawa i Sprawiedliwości także negatywnie oceniają odejście wiceministra z resortu. Aleksandra Natalii-Świat mówiła, że dymisja Gomułki wskazuje na to, że nie dojdzie do reformy finansów publicznych. - Wobec tej dymisji jesteśmy przekonani, że do reformy finansów publicznych nie dojdzie, że rząd premiera Tuska nie umie jej przeprowadzić i wdrożyć - zaznaczyła. Swojego zaskoczenia z decyzji wiceministra nie krył szef koalicyjnego PSLu. Waldemar Pawlak przyznał, że nie spodziewał się takiej sytuacji, szczególnie, że Stanisław Gomułka uczestniczył w komisji trójstronnej. Podkreślił, że obecność profesora w resorcie finansów była „bardzo znacząca”. Ekonomiści z Raiffeisen Bank Polska podkreślili z kolei, że dymisja w Ministerstwie Finansów może stanowić sygnał o spadku determinacji rządu w realizacji „ambitnych planów”. Analitycy podkreślają, że rezygnacja Gomułki to negatywny sygnał także dla rynku. Marcin Peterlik uważa, że zmiana na tak ważnym stanowisku może spowodować niepewność inwestorów. Jak tłumaczy, jest to skutkiem niejasnych motywów odejścia Gomułki.

REKLAMA

Stanisław Gomułka

Wygląda na to, że dymisja Stanisława Gomułki może oznaczać koniec prawdziwej reformy finansów Polski. Jednak wiele wskazuje na to, że zamierzeń byłego już ministra finansów nie podzielał sam premier Donald Tusk. Do takiego wniosku można dojść po lekturze wywiadu zamieszczonego w piątek w „Dzienniku”. Stanisław Gomułka ujawnia w nim kulisy swojej dymisji. Przyznaje, że na jego decyzję miał wpływ brak powołania go na stanowisko pełnomocnika ds. reformy finansów publicznych. Zaznaczył, że było to złamanie umowy i bardzo istotne ograniczenie jego możliwości. – Minister finansów nie bardzo może ingerować w sprawy innych ministrów konstytucyjnych. Pełnomocnik rządu mianowany przez Radę Ministrów miałby uprawnienia w tym zakresie, np. do inicjowania różnych działań – mówił Gomułka. Jednak to nie ograniczenie kompetencji było głównym powodem odejścia z resortu. Za główną przyczynę swojej decyzji były wiceszef Ministerstwa Finansów wskazał „brak poparcia politycznego ze strony premiera” dla jego działań w resorcie. Gomułka w rozmowie z „Dziennikiem” powiedział, że nie jest wykluczone, że Donald Tusk bał się przygotowywanych przez ekonomistę zmian. Komentatorzy zwracają uwagę na paradoks tej sytuacji, gdyż reformy realizowane przez Gomułkę znajdują się w programie wyborczym Platformy Obywatelskiej. Były wiceminister podkreśla, że wciąż nieznane jest ostateczne stanowisko prezesa Rady Ministrów dotyczące części opracowanych zmian. Tak jest np. z nowelizacją ustawy o przedwczesnych emeryturach. W opinii profesora szef rządu nie podejmuje pewnych działań, gdyż boi się ewentualnego prezydenckiego weta. – Może obawiać się, że każdy radykalny projekt będzie wetowany przez prezydenta. To ograniczenie polityczne jest bardzo brane pod uwagę – tłumaczy. W opinii części analityków, premier Donald Tusk porzucił program PO, a w razie próby rozliczenia z jego realizacji być może będzie próbował zwalić winę na prezydenta.

Brak poparcia dla postulatów Platformy Obywatelskiej realizowanych przez Stanisława Gomułki to jednak nie jedyny problem, z jakim musiał zmagać się były wiceminister. Dodatkową przeszkodą było zachowanie premiera, który traktował Gomułkę niepoważnie, jak „uczniaka”. Minister finansów nałożył na niego zakaz publicznego zabierania głosu. Były wiceszef resortu finansów nie ma wątpliwości, że nastąpiło to z polecenia prezesa Rady Ministrów. – Został on wprowadzony (zakaz – red.) częściowo albo głównie na skutek inspiracji premiera – tłumaczy Gomułka. Wiceminister nie mógł więc informować opinii publicznej o swoich planach i postępach prac. Dodatkowo Donald Tusk konsekwentnie unikał spotkania z nim. Jednocześnie zastępca Jacka Rostowskiego otrzymywał informacje, że premier podczas posiedzeń rządu często go publicznie krytykuje. Powodem rezygnacji ze stanowiska – jak przyznał Stanisław Gomułka – był brak możliwości przebicia się ze swoimi pomysłami. W opinii Rafała Ziemkiewicza, wygląda na to, że profesor miał dość wykorzystywania jego osoby do politycznych celów. – Profesor Gomułka uwierzył pół roku temu, iż zatrudnia się go do prawdziwej, merytorycznej pracy, która ma Polskę zmienić, a z czasem zorientował się, że to nie jego praca jest potrzebna, lecz nazwisko i tytuł naukowy jako część politycznego marketingu – pisze publicysta w „Rzeczpospolitej”. Dodaje, że były wiceminister „nie ma powodu firmować swoim nazwiskiem fikcji”. - A zapowiadana reforma coraz bardziej okazuje się, jak wiele innych zapowiedzi tego rządu, przedsięwzięciem PRowskim – tłumaczy Ziemkiewicz.

Dymisja Stanisława Gomułki może oznaczać, że rząd nie zamierza realizować nawet najważniejszych propozycji programowych Platformy Obywatelskiej. Paraliż decyzyjny panujący w rządzie sprawił, że główny reformator polskiej gospodarki, realizujący projekty PO, zrezygnował ze swojej misji. Choć jak sam przyznaje, projekty te popiera z całego serca. – Powtórzenia irlandzkiego cudu, o czym była mowa w kampanii wyborczej, nie da się zrobić bez szeregu reform. I dobrze byłoby te reformy zrobić teraz z myślą o tym, by za parę lat zaczął się szybszy wzrost gospodarczy – mówił w wywiadzie Gomułka. Premier Donald Tusk, mówiąc o planach rząd na przyszłość, często używa zwrotu: „jestem zdeterminowany…”. Wygląda na to, że tym razem determinacji mu zabrakło.

Stanisław Żaryn

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej