Włodzimierz Cimoszewicz o koalicji PiS-SLD
Włodzimierz Cimoszewicz mówi, że "nie wyobraża sobie" zawarcia koalicji Sojuszu Lewicy Demokratycznej z Prawem i Sprawiedliwością.
2010-03-11, 08:17
Lewicowy senator niezależny, który był gościem "Sygnałów Dnia" w Programie Pierwszym Polskiego Radia powiedział, że między formacjami tymi istnieje nieprzekraczalna granica o wymiarze moralnym.
Były premier i minister spraw zagranicznych w rządach SLD uważa, że PiS ponosi "straszliwą moralną odpowiedzialność" za to, co stało się w czasie rządów tej partii, w tym za śmierć Barbary Blidy. Zdaniem senatora każdy lewicowy polityk, który przekroczyłby granicę, jaką jest zawarcie koalicji z PiS-em, byłby świnią i nie powinien być politykiem lewicy.
Zwolennikiem zawarcia koalicji PiS z SLD po wyborach parlamentarnych w 2011 roku jest poseł Prawa i Sprawiedliwości Adam Hoffman. Uważa on, że wstępem do takiego porozumienia powinno być zniesienie uchwały PiS-u zakazującej koalicji z Sojuszem. Przeciwko koalicji wypowiedział się jednak prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Krytycznie o Sikorskim
Włodzimierz Cimoszewicz uważa, że Polskę na nieformalnym spotkaniu unijnych szefów dyplomacji powinien był reprezentować polityk, a nie urzędnik. Senator niezależny, który był gościem "Sygnałów Dnia" w Programie Pierwszym Polskiego Radia jest zdania, że trzeba było wysłać na to spotkanie co najmniej wiceministra spraw zagranicznych
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski nie pojechał na spotkanie do Kordoby, gdyż brał udział w kampanii przed prawyborami w Platformie Obywatelskiej. Włodzimierz Cimoszewicz podkreślił, że spotkanie w Kordobie miało charakter polityczny i nieformalny. Jego zdaniem, spotkania takie mają duże znaczenie, dlatego błędem było wysyłanie tam ambasadora Rzeczypospolitej przy Unii Europejskiej, Jana Tombińskiego, Jako urzędnik nie mógł on bowiem składać deklaracji politycznych.
Więcej na stronie Jedynki
rr, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)
REKLAMA