Londyn

Wyleciał z pracy w City bo „było w nim zbyt mało Niemca”, teraz skarży pracodawcę o dyskryminację rasową i 10 milionów funtów odszkodowania.

Powodem w sprawie toczącej się przed londyńskim sądem pracy jest australijski bankier Malcolm Perry - pozwanym londyński oddział banku inwestycyjnego Dresdner Kleinwort, którego właścicielem jest niemiecka firma asekuracyjna Allianz.

REKLAMA

Malcolm Perry nie jest tuzinkowych urzędnikiem bankowym – pisze The Times. Na powitanie dostał od zarządu 1,3 miliona euro premii. Potem różnie bywało, ale nie schodził poniżej 2 milionów funtów rocznie. Kłopoty zaczęły się, kiedy niemiecka centrala zarządziła restrukturyzację banku. Stopniowo Perry był – jak twierdzi –marginalizowany, kierownicze stanowiska w nowej strukturze zajmowali ludzie o mniejszym doświadczeniu i wiedzy, aż wreszcie uznano, że jego dział ulega likwidacji i Perry dostał wymówienie. Kiedy w początkowej fazie pytał kolegów dyrektorów, dlaczego odsuwany jest na bok, otrzymał w zaufaniu odpowiedź: „do ciebie nikt nie ma pretensji, zarząd chce przywrócić czysto niemiecki charakter banku”.

Jak oświadczył w sądzie australijski bankier, odpowiedź wyjaśniła mu dlaczego do dyskusji nad planami restrukturyzacji zapraszano tylko Niemców. Dlaczego istniały wyraźnie dwa plany: jeden oficjalny, w którego przygotowywaniu brał udział Perry i dyrektorzy innych narodowości, oraz drugi – właściwy – nad którym pracowali tylko Niemcy. Dlaczego w awansach pomijano Perry’ego obsadzając kierownicze stanowiska ludźmi o gorszych kwalifikacjach, ale za to przybyłymi z Niemiec.

Dyrekcja banku Dresdner Kleinwort odrzuca oczywiście zarzuty. Nie wypiera się „niemieckich korzeni” banku, ale twierdzi przed sądem, że językiem londyńskiego oddziału jest angielski, a zatem nie może być mowy o dyskryminacji. Sprawa nie zakończyła się jeszcze wyrokiem.

Rafał Brzeski

REKLAMA