"Daily Express": kosztowna wizyta księcia
Nowozelandzcy republikanie krytykują wysoki koszt zaplanowanej na styczeń wizyty drugiego w kolejności pretendentów do brytyjskiego tronu księcia Williama.
2009-12-25, 18:12
Nowozelandzcy zwolennicy ustroju republikańskiego krytykują wysoki koszt zaplanowanej na styczeń trzydniowej wizyty drugiego w kolejności pretendentów do brytyjskiego tronu księcia Williama, za co podatnicy zapłacą 200 tys. dolarów (88 tys. funtów) - podał w piątek na swym portalu dziennik "Daily Express".
27-letni książę odwiedzi Auckland i Wellington, gdzie otworzy nową siedzibę Sądu Najwyższego. Z Nowej Zelandii uda się z półoficjalną trzydniową wizytą do Australii.
Będzie to jego pierwsza zamorska wizyta w charakterze oficjalnego reprezentanta królowej Elżbiety II - co wywołało spekulacje, że będzie coraz bardziej odciążał swą 83-letnią babcię w jej obowiązkach. W podróży nie będzie mu towarzyszyła uważana za jego narzeczoną Kate Middleton.
"Na miejscu mamy dwóch innych dygnitarzy doskonale mogących otworzyć sąd - premiera i gubernatora generalnego" - cytuje portal Lewisa Holdena, lidera nowozelandzkich republikanów. Holden wyliczył, że koszty wizyty mogłyby sfinansować 7 operacji wymiany stawu biodrowego.
Wizyta osłabi monarchię?
REKLAMA
Głową państwa jest w Nowej Zelandii Elżbieta II, reprezentowana przez gubernatora generalnego. Republikanie twierdzą, że po ujawnieniu kosztów wizyty księcia Williama odnotowali wzrost poparcia. Z ostatniego sondażu wynika, iż poparcie dla monarchii deklaruje 48 proc., podczas gdy zwolennikami republiki jest 42 proc. ankietowanych.
Nowozelandzki parlament będzie w marcu głosował nad wnioskiem o rozpisanie referendum w sprawie zmiany ustroju i zniesienia monarchii. Wynik głosowania zależy od posłów dwóch małych partii koalicji rządzącej, w tym jednej reprezentującej Maorysów.
Nastroje republikańskie są silniejsze w sąsiedniej Australii, gdzie w sondażu z września 59 proc. ankietowanych opowiedziało się za republiką. Jednak referendum w sprawie zniesienia monarchii z 1999 roku przyniosło porażkę zwolennikom republiki, ponieważ nie zdołali się porozumieć w sprawie modelu rządów prezydenckich.
Niektórzy Australijczycy mają za złe księciu Williamowi, iż jako honorowy przewodniczący Angielskiego Związku Piłki Nożnej (FA) wspiera zabiegi FA o uzyskanie praw gospodarza piłkarskich mistrzostw świata w 2018 roku, faworyzując Anglię kosztem konkurencyjnego wniosku złożonego przez Australię. Wyprowadzają stąd wniosek, że nie jest bezstronny.
ak,PAP
REKLAMA
REKLAMA