Czy podobna tragedia byłaby możliwa we Francji?

Dziennik „Le Figaro" pisze, że prezydent Francji zaprasza często do swojego samolotu ministrów, generałów i szefów wielkich przedsiębiorstw. Zdaniem francuskiej gazety nie ma we Francji ścisłych reguł dotyczących tego, kto może podróżować z szefem państwa.

2010-04-13, 11:55

Czy podobna tragedia byłaby możliwa we Francji?

Oprócz doniesień z Polski i analizy sytuacji politycznej w naszym kraju po sobotniej katastrofie, „Le Figaro" stara się dociec, czy równoczesna strata tak licznych czołowych postaci życia politycznego byłaby również możliwa we Francji. Gazeta pisze, że reguły dotyczące tego, jakie ważne osobistości mogą lecieć w tym samym samolocie co prezydent, są na ogół regułami niepisanymi.

I tak przyjęło się, że premier nigdy nie lata razem z prezydentem. Jest to podyktowane nie tylko względami bezpieczeństwa, ale również kwestiami protokolarnymi. Jeśli bowiem prezydent i premier udają się równocześnie do innego kraju, ten ostatni musi witać szefa państwa na miejscu.

Zdarza się natomiast - jak pisze „Le Figaro" - że prezydent zaprasza do swojego samolotu kilku ministrów i spore grupy deputowanych. Z szefem państwa może latać szef sztabu generalnego armii. Nie może natomiast znaleźć się w prezydenckim samolocie przewodniczący Senatu, bo to on zgodnie z konstytucją tymczasowo zastępuje szefa państwa w razie potrzeby.

kg,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)



 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej