Dostawcy internetu naciągają klientów obiecując bajeczną przepustowość
Wszystko przez złe przepisy prawa telekomunikacyjnego, które nie chronią konsumentów, lecz są korzystne dla firm.
2011-02-03, 07:48
"Rzeczpospolita" pisze, że dostawcy nie mają obecnie obowiązku określenia minimalnej przepustowości łączy. Zapisana w umowie szybkość transferu jest wartością maksymalną, która może być osiągnięta wyłącznie w określonych warunkach. Decyduje o tym na przykład liczba użytkowników i jakość sprzętu odbiorcy sieci.
Klienci skarżą się, że deklarowana w materiałach promocyjnych dostawców przepustowość jest nieosiągalna. Czas otwierania się stron i ściągania plików jest absurdalnie długi, a prośby, żeby obniżyć cenę abonamentu do faktycznej szybkości transferu, spotykają się z odmową.
Problem internautów dostrzegło Ministerstwo Infrastruktury. Jego projekt założeń zmian w prawie telekomunikacyjnym przewiduje wprowadzenie obowiązku określenia minimalnej przepustowości internetu.
Miałaby ona wynosić blisko 90 proc. przepustowości deklarowanej przez firmę w ulotkach promocyjnych i umowach. Jeśli operator nie wywiąże się z tego zobowiązania, klient będzie mógł żądać odszkodowania lub rozwiązania umowy.
IAR,kk
REKLAMA