Koszalin: ostatnie pożegnanie tragicznie zmarłych nastolatek. "Łączyła je przyjaźń"
Pięć dziewcząt, ofiar pożaru w escape roomie, spoczęło w czwartek na cmentarzu komunalnym w Koszalinie. Żegnały je rodziny, przyjaciele i mieszkańcy miasta.
2019-01-10, 12:20
Posłuchaj
Kondukt pogrzebowy wyruszył z ulicy Kamieniarskiej. Za karawanami z trzema urnami i dwiema trumnami szły rodziny, przyjaciele, koledzy dziewcząt ze szkoły, nauczyciele, władze samorządowe, a także licznie przybyli na uroczystości pogrzebowe mieszkańcy Koszalina.
Po modlitwie poprowadzonej przez ks. Wojciecha Pawlaka, który uczył dziewczęta religii w gimnazjum, głos zabrał ojciec jednej z nich, Karoliny.
- Gdziekolwiek teraz jesteś i cokolwiek teraz robisz, pamiętaj, że zawsze jesteś częścią nas. Nasza rodzina to było i zawsze będzie pięć osób (...). Dziękujemy ci za to, że byłaś taka dobra, wspaniała i niepowtarzalna. Dziękujemy za miłość, którą nas obdarzyłaś, za to, że marzyłaś, że planowałaś swoje życie tak dokładnie (...) - mówił łamiącym się głosem mężczyzna.
Dziewczynę wspominała także jej siostra i koleżanka dziewcząt.
REKLAMA
Amelia, Małgorzata, Julia, Karolina i Wiktoria spoczęły obok siebie. Ceremonii towarzyszyło odtworzone nagranie śpiewu jednej z nich – Wiktorii.
Na 10 lutego, na godz. 18.30, została zapowiedziana w kościele św. Kazimierza w Koszalinie msza za zmarłe. W organizacji uroczystości pogrzebowej rodziny wsparło miasto.
Do tragicznego pożaru w escape roomie w Koszalinie przy ul. Piłsudskiego 88 doszło 4 stycznia po godz. 17. Zginęło pięć 15-letnich dziewcząt, uczennic klasy 3d gimnazjum nr 9, obecnie SP nr 18. Zatruły się tlenkiem węgla.
Według wstępnych ustaleń prokuratury przyczyną pożaru w pomieszczeniu obok tego, w którym przebywały dziewczęta, był ulatniający się gaz z butli gazowej (butle zasilały w paliwo piecyki w budynku). Ogień miał uniemożliwić 25-letniemu pracownikowi escape roomu dotarcie do nastolatek. Mężczyzna nie otworzył im drzwi. One same mogły to zrobić dopiero po rozwiązaniu ostatniego z zadań zagadki. W obiekcie nie było dróg ewakuacyjnych.
REKLAMA
Zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci osób, które zginęły w pożarze, usłyszał 28-letni Miłosz S. z Poznania. To wnuk kobiety, która zarejestrowała działalność gospodarczą, lecz to on, według ustaleń prokuratury, ją faktycznie prowadził. Podejrzany został aresztowany tymczasowo na trzy miesiące.
mr
REKLAMA