Incydent z udziałem Hanny Gronkiewicz-Waltz. B. prezydent Warszawy dostała policyjną ochronę
Hannie Gronkiewicz-Waltz przyznano policyjną eskortę. Kiedy 14 stycznia była prezydent Warszawy przebywała na dyżurze w pokoju nauczycielskim na Uniwersytecie Warszawskim, pojawił się u niej mężczyzna, który zachowywał się agresywnie - podał w środę "Dziennik Gazeta Prawna".
2019-01-23, 07:52
"DGP" ustalił, że Hannie Gronkiewicz-Waltz przyznano policyjną eskortę. Jak czytamy w artykule, "Hanna Gronkiewicz-Waltz sama prosiła o ochronę w piśmie do szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego". Jednak "resort nie chce oficjalnie potwierdzić, czy ochrona policji została ustanowiona ani w jakim zakresie. Przyznaje, że po otrzymaniu korespondencji minister osobiście spotkał się z Hanną Gronkiewicz-Waltz" - napisano.
Dziennik, "ze względu na charakter sprawy", nie informuje o szczegółach dotyczących tej rozmowy, ponieważ - jak podaje - "zakres wykonywanych czynności ochronnych oraz formy i metody są informacjami niejawnymi".
"Funkcjonariusze zawsze podejmują i będą podejmowali działania adekwatne do konkretnej sytuacji" - cytuje wydział prasowy resortu "DGP". Dziennik podaje, że Hanna Gronkiewicz-Waltz w odpowiedzi na prośbę o komentarz odpowiedziała, że nie może "udzielać szczegółowych informacji".
"Jeśli chodzi o zgłoszenia konkretnych osób, ewentualne czynności operacyjne w postaci ochrony i pomocy pokrzywdzonemu i świadkowi są co do zasady niejawne" - powiedział "DGP" podkom. Robert Opas z Komendy Głównej Policji (KGP).
REKLAMA
Dziennikarze "DGP" nieoficjalnie ustalili, "że powodem prośby był incydent z 14 stycznia, a więc dnia śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Była prezydent przebywała na dyżurze w pokoju nauczycielskim na Uniwersytecie Warszawskim. Pojawił się u niej mężczyzna, który miał zachowywać się dość agresywnie. Interweniowała policja".
"Jak słyszymy od kilku niezależnych źródeł, nie był to pierwszy raz, gdy mężczyzna odwiedzał Gronkiewicz-Waltz na terenie uniwersytetu. Z kolei w lutym rządząca Warszawą w latach 2006–2018 polityk ma się udać do jednego z miast powiatowych na proces, który wytoczyła internaucie za nienawistne sformułowania pod jej adresem. "Trudno sobie wyobrazić, by w takiej sytuacji pani prezydent miała udać się tam jedynie z adwokatem - tłumaczy jeden z naszych rozmówców" - czytamy w artykule.
mr
REKLAMA