Warszawa: lokatorzy bez centralnego ogrzewania. "Dla władz miasta ważniejsze LGBT"

W całej Warszawie jest około 12 tys. lokali komunalnych bez centralnego ogrzewania. Przykładem są lokatorzy z kamienicy przy ul. Mińskiej. Przez wilgoć w całym mieszkaniu jest grzyb. "Wynika to z wieloletnich zaniedbań ratusza. Niestety, ale dla władz ważniejsza karta LGBT niż grzyb na ścianach" - skomentował na Twitterze Sebastian Kaleta, radny PiS. 

2019-03-07, 14:01

Warszawa: lokatorzy bez centralnego ogrzewania. "Dla władz miasta ważniejsze LGBT"
Warszawski ratusz . Foto: shutterstock

O sprawie lokatorów komunalnej kamienicy przy ul. Mińskiej w Warszawie poinformował portal TVN Warszawa, który opisuje sytuację trzyosobowej rodziny: pani Haliny, pana Ryszarda i ich syna. "Kamienica nie jest podłączona do miejskiej sieci ciepłowniczej. Dlatego rodzina swoje 30-metrowe, dwupokojowe mieszkanie dogrzewa kozą, która stoi w najmniejszym pokoju. Ciepło jest tylko tam. Im dalej od kozy, tym temperatura niższa" - czytamy. 

- Za tonę węgla zapłaciłem w tamtym miesiącu tysiąc złotych. To cała moja emerytura. A co by było, gdybyśmy ogrzewali się częściej? Siostra Haliny, która mieszka obok, mieszkanie dogrzewa elektrycznie. W styczniu zapłaciła za to ponad tysiąc złotych. Piecyk włączy na godzinę czy na dwie. Dojdzie temperatura do 18 stopni i trzeba wyłączyć, bo rachunki kolosalne - opowiadał pan Ryszard. 

- Do usytuowanego w kuchni prysznica ciepło nie dociera. Temperatura zimą potrafi tam spaść do zera, tak jak w ubikacji znajdującej się na korytarzu. Za potrzebą wychodzę spod ciepłej kołdry, a na klatce lód. Dlatego myjemy się w misce. Grzejemy wodę w garnkach i idziemy bliżej kozy. A że rachunki są duże, dzielnica dopłaca… 15 zł... Jakbym to zaniedbał, to chyba nie dałoby się przejść przez kuchnię - dodał. 

"Nie czuje się bezpiecznie we własnym mieszkaniu"

Plastikowe okna w mieszkaniu pana Ryszarda administracja wymieniła kilka lat temu. Ale już są zniszczone, zarastają pleśnią. Lokatorzy wykładają szczeliny watą, żeby było cieplej.

REKLAMA

- Wyłożyliśmy tekturę między łóżkiem syna a ścianą, żeby oddzielić go od grzyba, ale nie pomaga. Gdy kładzie się wieczorem spać, pościel i tak jest wilgotna - opisuje Ryszard. Pleśń ze ściany zeskrobują raz w roku. - Czarne plamy jednak znów wychodzą - kontynuuje. 

Jak przyznała pani Halina, nie czuje się we własnym mieszkaniu bezpiecznie. - W każdej chwili może się coś stać, może się coś zapalić. Potrzebny jest generalny remont - powiedziała. 

Problem nie jest odosobniony

Po doniesieniach medialnych dzielnica zajęła się sprawą kamienicy przy ul. Mińskiej. Zdecydowała się na remont klatki. Wymieniona zostanie również instalacja elektryczna. Urzędnicy postanowili zerwać zagrzybiały tynk u Ryszarda i Haliny. Rodzinie nie zapewniono jednak lokalu zastępczego, podczas remontu mieli zostać w domu. Dzielnica zmieniła zdanie dopiero, gdy mieszkańcy zaprotestowali. Ostatecznie mieszkanie na czas remontu powinno się znaleźć.

Ale według lokatorów remont nie ma sensu, bez centralnego ogrzewania. - Grzyb i tak wyjdzie - przekonywał Ryszard. Z przyłączeniem do miejskiej sieci ciepłowniczej - jak podaje TVN Warszawa - może być jednak trudno. - Budynek nie jest planowany do miejskiej sieci ciepłowniczej z uwagi na zgłoszone do niego roszczenia - wszelkie działania inwestycyjne, wykraczające poza bieżące remonty, naraziłyby Zarząd Gospodarowania Nieruchomościami na zarzuty niegospodarności, ponieważ budynek może zostać zwrócony - tłumaczy rzecznik urzędu dzielnicy Praga Południe Andrzej Opala. 

REKLAMA

Problem ten jednak nie jest odosobniony. Takich lokali w całej Warszawie może być około 12 tys. Sprawę skomentował na portalu społecznościowym Twitter Sebastian Kaleta, radny Prawa i Sprawiedliwości. "Szokujący materiał pokazujący, w jakich urągających godności człowieka warunkach muszą mieszkać niektórzy lokatorzy komunalni. Wynika to z wieloletnich zaniedbań ratusza. Niestety, ale dla władz ważniejsza karta LGBT niż grzyb na ścianach" - napisał Kaleta. 

kad

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej