Działacz krymskotatarski: sprawa żaglowca "Siedow" to celowa prowokacja Rosji

- Wszystkie kraje respektujące prawo międzynarodowe nie powinny mieć wątpliwości co do statusu tego rejsu i jego załogi. Nie mówimy tu o gestach przyjaźni czy nieprzyjaźni ze strony państwa Unii Europejskiej, ale o poszanowaniu dla prawa europejskiego – mówi portalowi PolskieRadio.pl Nedim Useinow, politolog, działacz krymskotatarski, komentując sprawę żaglowca z kursantami z Krymu na pokładzie.

2019-04-12, 23:59

Działacz krymskotatarski:  sprawa żaglowca "Siedow" to celowa prowokacja Rosji
Żaglowiec Siedow wpływający do Władywostoku. Zdjęcie archiwalne. Foto: Alexander Khitrov / Shutterstock.com

- Znaczenie takich krajów jak Polska, Czechy Estonia, graniczących z obszarem poradzieckim i z Rosją, jest bardzo duże w kwestii polityki UE wobec Moskwy. Moje słowa uznania dla służby dyplomatycznej polskiej i estońskiej. Bo z pozoru nieistotne, mało ważne wydarzenie mogłoby stać się dużym problemem – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Nedim Useinow, politolog, działacz krymskotatarski.

Zapraszamy do lektury wywiadu o rejsie żaglowca "Siedow".

PolskieRadio24.pl: Na pokładzie rosyjskiego żaglowca ”Siedow”, odbywającego jubileuszowy rejs, jak się okazało, było 70 kursantów z okupowanego przez Rosję Sewastopola na Krymie. W związku z tym nie wpuszczono go do Estonii, teraz nie został też wpuszczony na wody terytorialne Polski. "Uznajemy, że dopuszczenie żaglowca na wody terytorialne Polski byłoby sprzeczne z polityką poszanowania integralności terytorialnej Ukrainy i nieuznawania aneksji Krymu” – poinformował polski resort. Wcześniej tak samo argumentowała Estonia "Estonia nie uznaje nielegalnej aneksji Krymu i według nas wydanie pozwolenia statkowi szkolnemu przeczyłoby polityce nieuznawania aneksji Krymu".

Nedim Useinow, politolog, działacz krymskotatarski: Tylko formalnie wygląda to na kolejny, jubileuszowy rejs ponad 90-letniego żaglowca. W latach 20-tych został zbudowany w stoczni w Niemczech, potem w ramach reparacji został on po II wojnie światowej przekazany Związkowi Radzieckiemu. Oczywiście, propaganda Kremla przedstawia teraz niedopuszczenie żaglowca jako gest nieprzyjacielski i krzywdzący pokojowe przecież zamiary rosyjskiej załogi.

Jednak absolutnie nie mam wątpliwości, że była to kolejna prowokacja. Celowo zabrano na pokład kursantów z Sewastopola, z Krymu okupowanego przez Federację Rosyjską, uznanego przez społeczność międzynarodową za terytorium Ukrainy, anektowanego nielegalnie przez Rosję, czyli w świetle prawa międzynarodowego będące de iure Ukrainą. Zatem wszystkie kraje respektujące prawo międzynarodowe nie powinny mieć wątpliwości co do statusu tego rejsu i jego załogi.

REKLAMA

Nie mówimy tu o gestach przyjaźni czy nieprzyjaźni ze strony państwa Unii Europejskiej, ale o poszanowaniu dla prawa europejskiego. 

Rosja testuje jedność Unii Europejskiej na każdym polu, na każdej możliwej płaszczyźnie, podważając spójność systemu opierającego się na zasadzie praworządności, po to, by później przedstawiać to z jednej strony jako swoje zwycięstwo, a z drugiej strony, jako rzekomy dowód na umowność porządku międzynarodowego, na to, że niby nikt nie traktuje go poważnie. Kreml próbuje przekonywać, że nie ma czego takiego, jak porządek międzynarodowy, jest tylko walka centrów międzynarodowych, i decydujący głos mają te państwa, które mają więcej siły i możliwości oddziaływania na sprawy międzynarodowe.

Cieszę się, że Polska i Estonia nie pozwoliły, by statek ten wpłynął na wody terytorialne ich kraju. To nie jest sygnał braku sympatii wobec Rosji, tylko tego, że jesteśmy częścią cywilizacji, która przestrzega prawa międzynarodowego. Skoro Rosja sama wyjmuje siebie z ram tej cywilizacji, poprzez destabilizowanie porządku międzynarodowego, to jest jej wybór.

Popieram logiczny i naturalnie oczekiwany krok strony polskiej, która również nie wpuściła żaglowca. Gdyby tak się nie stało, postawiłoby to pod znakiem zapytania wiele aspektów tego ładu, który reguluje naszą cywilizację, w UE, NATO.

REKLAMA

Ubolewam jednak tylko, że wcześniej, z tego co można wnioskować z mediów i z informacji na stronie rosyjskiej państwowej agencji rybołówstwa,  ów żaglowiec miał zostać dopuszczony do jednego z portów niemieckich i dopiero stamtąd wyruszył do Estonii.

Pytanie, czy przyjmujący w tym porcie, jeśli tak było, mieli świadomość, kogo żaglowiec wiezie na pokładzie, to jest, że to 70 kursantów krymskiej uczelni.

Może Niemcy padli ofiarą własnej ufności, może nie sprawdzili, że to może być prowokacja. To podkreśla znaczenie frontu wschodniego Unii Europejskiej, krajów, które bardzo dobrze znają naturę obecnego reżimu na Kremlu, który każdą kwestię, nawet z pozoru nie związaną z polityką czy strategią, może wykorzystać jako okazję do podważenia ładu międzynarodowego.

Potem Kreml próbuje dowodzić swoim obywatelom i światu, że ład międzynarodowy to coś umownego, że te sankcje miną, że nikt nie przywiązuje wagi, że to kiedyś przestanie obowiązywać, a za to pozostaje ”lepsza rosyjska alternatywa”.

Znaczenie takich krajów jak Polska, Czechy Estonia, graniczących z obszarem poradzieckim i z Rosją, jest bardzo duże w kwestii polityki UE wobec Moskwy.

REKLAMA

Moje słowa uznania dla służby dyplomatycznej polskiej i estońskiej. Bo z pozoru nieistotne, mało ważne wydarzenie mogłoby stać się dużym problemem – na przykłąd gdyby nie sprawdzono składu załogi, mogłaby to być kompromitacja, bo Kreml z pewnością wykorzystywałby to wydarzenie w swoich mediach. O tym rejsie pisały oficjalne media, także państwowe agencje. Miał on zatem charakter oficjalny.

Czyli próbowano by pokazać, że sankcje Europy i jej restrykcje nie liczą się dla niej samej.

Tak, pokazywano by, że niby dla Europy sankcje są umowne, kiedyś wszyscy o nich zapomną, że robią to dla pozoru, zasady nie są istotne. Forsowano by tezę, że skoro liczy się siła, to i tak wszyscy w końcu z Rosją będą chcieli się porozumieć.

Rosjanie niestety w najmniej oczekiwanych miejscach szukają słabych punktów – często są zupełnie nieoczywiste z punktu widzenia walki prowadzonej z Zachodem.

A na okupowanym Krymie sytuacja jest coraz trudniejsza.

Coraz trudniejsza jest m.in. sytuacja Tatarów krymskich. Tylkow  ostatnich dniach zatrzymano około 20 osób. Służby wtargnęły do domów. Obecnie ponad 120 dzieci krymskich pozbawionych jest ojców – zapadają wyroki, ojcowie zsyłani są do łagrów w odległych miejscach Rosji, trafiają do aresztów. To tylko wycinek represji.

REKLAMA

Krym jest też coraz mocniej uzbrajany przez Rosję.

To prawda. Co istotne, w ostatnich dniach Forum Bezpieczeństwa w Kijowie przewodniczący Rady Bezpieczeństwa Ukrainy Ołeksandr Turczynow wskazywał, że Rosja rozmieszcza na terenach graniczących z Ukrainą, ale też z Unią Europejską broń ofensywną, która potencjalnie mogłaby być użyta w przypadku większej wojny kontynentalnej przeciwko innym krajom regionu. Ostrzega on, że Rosja szykuje się do dużej kontynentalnej wojny w Europie. Ta kwestia wymaga oczywiście rozwinięcia.

Można zauważyć, że niepokojące są też niektóre źródła inspiracji Kremla – na przykład kontrowersyjny filozof z XIX/XX wieku Iwan Ilin. Takich niepokojących sygnałów jest wiele. Są warte zgłębienia.

***

Nedim Useinow jest politologiem, działaczem krymskotatarskim i przedstawicielem Rady Koordynacyjnej Światowego Kongresu Tatarów Krymskich w Polsce. Jest członkiem Zakładu Islamu Europejskiego (Uniwersytet Warszawski).

***

REKLAMA

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej