Schetyna żądał wyjaśnień ws. gruntów premiera. Jak oceniał przejmowanie mieszkań za grosze przez ludzi PZPR?

2019-05-23, 20:06

Schetyna żądał wyjaśnień ws. gruntów premiera. Jak oceniał przejmowanie mieszkań za grosze przez ludzi PZPR?
Grzegorz Schetyna . Foto: PAP/Wojciech Olkuśnik

Artykuł "Gazety Wyborczej", w którym autorzy zarzucają Mateuszowi Morawieckiemu kupno gruntów kościelnych za bezcen w 2002 roku, stał się jednym z głównych tematów ostatnich dni. Lider PO Grzegorz Schetyna domaga się w tej sprawie wyjaśnienia. Portal niezależna.pl przypomina jednak, że były szef MSW oceniał przejmowanie mieszkań za grosze w latach 1996–98 jako "zgodne z prawem".

- Składamy projekt ustawy "czyste ręce". Ona ma wyjaśniać niejasności w takich sprawach jak ta premiera Morawieckiego. Współmałżonkowie najważniejszych osób w państwie muszą także składać oświadczenia majątkowe – mówił podczas konferencji prasowej Grzegorz Schetyna, odnosząc się do publikacji "Gazety Wyborczej" dotyczącej Mateusza Morawieckiego. Dziennik zarzuca premierowi uwłaszczenie na kościelnych gruntach. 

- To wierzchołek góry lodowej. Ta transakcja budzi wielkie zdziwienie – mówił z kolei poseł PO Sławomir Neumann.

W tym kontekście portal niezależna.pl przypomina słowa Grzegorza Schetyny z 2009 roku, który - mówiąc o sprawie wykupienia mieszkań za bezcen w latach 1996–98 - stwierdził, że "wszystko jest zgodne z prawem". - Sprzedaż mieszkań służbowych funkcjonariuszy resortu jest zgodna z ustawą, a decyzja w tej sprawie została podjęta 5 lat temu – powiedział w rozmowie z portalem gazetaprawna.pl.

"Zatoka czerwonych świń"

Beneficjentami wspomnianego procederu byli obecni koalicjanci Platformy Obywatelskiej, w tym Leszek Miller (Sojusz Lewicy Demokratycznej). Ten zamieszkiwał bowiem jedno z osiedli, nieoficjalnie nazwane "zatoką czerwonych świń", na terenie Wysokiego Wilanowa w Warszawie. Osiedle zbudowano w latach 80. na zlecenie Urzędu Rady Ministrów - urzędu państwowego w czasach PRL-u.

Poza Leszkiem Millerem mieszkali tam inni politycy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a później SLD – w tym Józef Oleksy, Jerzy Szmajdziński, Janusz Zemke, dawniej także Aleksander Kwaśniewski.

"Po 1945 roku państwo przejęło wiele kamienic w Śródmieściu, na Starym Mieście, rząd budował też nowe służbowe mieszkania na Wilanowie i Sadybie. Otrzymanie stanowiska szło w parze z przydziałem takiego lokalu, zwykle na stałe. Większość urzędników, zwłaszcza po rozszerzeniu w 1983 roku listy uprawnionych także do wyższych rangą członków partii i posłów, korzystała z przywileju. URM w latach 70. i 80. zbudował 786 mieszkań. Ekipa Tadeusza Mazowieckiego zastała w 1989 roku tylko 28 wolnych" - pisał w 2006 roku portal wp.pl

Jak czytamy, "rząd musiał więc zająć się nie tylko zmianą przepisów (skrócono listę uprawnionych do służbowego lokum), ale i budową (w latach 1992-1993 powstał między innymi kompleks przy Grzesiuka). Mimo zaostrzenia przepisów rozdawnictwo trwało, bo jeśli urzędnik zdecydował się oddać własne mieszkanie do puli miasta, służbowe dostawał na czas nieokreślony". Wp.pl przypomniało również, że rząd Jana Krzysztofa Bieleckiego w 1991 roku zdecydował, że umowy mają być zawierane na czas określony.

"Nie przeszkodziło to samemu premierowi w uzyskaniu praw własności do ponad 200-metrowego mieszkania przy ulicy Królewskiej. URM przydzielił mu je, powołując się na nieobowiązujące przepisy z 1988 roku. Kolejne ekipy już nie dawały, ale pozwalały wykupić lokale za 20 procent ich wartości. Szef URM w latach 1994-1995 Michał Strąk, gdy zaczęło ich brakować, przekształcił jeden z rządowych hoteli w blok zakładowy - mieszkania wykupiono na pniu” pisze dalej wp.pl.

Mieszkanie Kwaśniewskich

Dziennik "Fakt" napisał z kolei w kwietniu 2015 roku, że "mieszkania te Kwaśniewscy i inni dygnitarze wykupili sobie od gminy na własność w latach 1996–98 dosłownie za bezcen!"

"Kwaśniewscy za swoje mieszkanie (77 metrów) zapłacili jedynie 1235 zł i 17 groszy! Podobnie na własność swoje służbowe mieszkania wykupili państwo Oleksy, Szmajdzińscy czy Millerowie. Jak to możliwe? Okazało się, że ceny były tak drastycznie niskie, ponieważ mieszkanie sprzedano na podstawie wycen z... 1990 roku!" – czytamy na fakt.pl. Tymczasem śledztwo w tej sprawie umorzono z powodu przedawnienia. Mieszkanie zaś wykupione za bezcen w rodzinie pozostało.

W podobny sposób - jak pisał portal Glosgminny.pl w marcu 2016 roku - w posiadanie mieszkań na osiedlu nazywanym "zatoką czerwonych świń" mieli także wejść Leszek Miller, Jerzy Szmajdziński czy zmarły w 2015 roku Józef Oleksy. 

kad, niezależna.pl

Polecane

Wróć do strony głównej