Warszawski sąd apelacyjny: Bartłomiej Misiewicz pozostanie na wolności

2019-08-07, 14:58

Warszawski sąd apelacyjny: Bartłomiej Misiewicz pozostanie na wolności
Bartłomiej Misiewicz. Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

Bartłomiej Misiewicz, były rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej, pozostanie na wolności - postanowił w środę Sąd Apelacyjny w Warszawie. Sąd ten oddalił zażalenie prokuratury na postanowienie sądu niższej instancji o możliwości opuszczenia przez Misiewicza aresztu po wpłaceniu kaucji.

Posłuchaj

Sędzia Zbigniew Kapiński: Sąd Apelacyjny w Warszawie podzielił zdanie sądu apelacyjnego (IAR)
+
Dodaj do playlisty
  • Postanowieniem Sądu Apelacyjnego w Warszawie Bartłomiej Misiewicz pozostanie na wolności
  • Po wpłaceniu 100 tys. zł kaucji były rzecznik MON w czerwcu opuścił areszt na mocy Sądu Okręgowego w Warszawie
  • Bartłomiej Misiewicz został zatrzymany 28 stycznia wraz z pięcioma innymi podejrzanymi przez Centralne Biuro Antykorupcyjne na polecenie tarnobrzeskiej prokuratury
  • Zatrzymanie nastąpiło w związku ze śledztwem dotyczącym niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ SA.

Jak przekazał obrońca Bartłomieja Misiewicza, mec. Piotr Fidura, "w oczach sądu nie znalazły uznania argumenty podnoszone przez prokuratora". - W konsekwencji warszawski sąd apelacyjny stwierdził, że brak jest podstaw tymczasowego aresztowania. Postanowienie sądu apelacyjnego jest jak najbardziej słuszne - zaznaczył mecenas.

Powiązany Artykuł

east_misiewicz1200.jpg
Były rzecznik MON i były poseł PiS w rękach CBA

Były rzecznik MON jest podejrzany o przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę spółki PGZ. Spółka miała stracić ok. 0,5 mln zł. Misiewicz spędził w areszcie pięć miesięcy. W końcu czerwca warszawski sąd okręgowy postanowił, że może on opuścić areszt po wpłaceniu poręczenia majątkowego w wysokości 100 tys. zł. Były rzecznik resortu obrony wyszedł na wolność jeszcze w czerwcu. Prokuratura zaskarżyła tę decyzję sądu okręgowego.

W środę Sąd Apelacyjny w Warszawie nie uwzględnił skargi prokuratury w tej sprawie i utrzymał w mocy postanowienie sądu okręgowego.

Zatrzymano łącznie sześć osób

Bartłomiej Misiewicz, który przebywał w areszcie od 30 stycznia br., jest podejrzany o przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę spółki PGZ. Został zatrzymany 28 stycznia w Warszawie, wraz z pięcioma innymi podejrzanymi, przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, na polecenie tarnobrzeskiej prokuratury.

Oprócz niego zatrzymani zostali także były poseł Mariusz Antoni K., były członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. Radosław O., dwaj byli dyrektorzy PGZ S.A. i była pracownica Ministerstwa Obrony Narodowej.

Zostali oni zatrzymani w związku z prowadzonym od grudnia 2017 r. przez prokuraturę w Tarnobrzegu śledztwem dotyczącym niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A.

>>>[CZYTAJ RÓWNIEŻ] Bartłomiej M. może opuścić areszt. Sąd wyraził zgodę na uiszczenie kaucji za byłego rzecznika MON

Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu zarzuciła Misiewiczowi oraz byłemu posłowi Mariuszowi Antoniemu K. zarzuty "powoływania się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł".

Postawione zarzuty

Bartłomiej Misiewicz i była pracownica MON Agnieszka M. usłyszeli zarzuty przekroczenia swoich uprawnień jako funkcjonariuszy publicznych i działania na szkodę spółki PGZ w związku z zawartą przez nią umową szkoleniową. "Tym samym doprowadzili do wyrządzenia spółce szkody w wysokości 491 964 zł" - podano po ogłoszeniu zarzutów w komunikacie rzecznika prokuratury.

Byłemu członkowi zarządu PGZ Radosławowi O., byłemu dyrektorowi biura marketingu PGZ Robertowi K. oraz byłemu dyrektorowi wykonawczemu firmy Robertowi Sz. zarzucono działania na szkodę spółki i wyrządzenia jej szkody majątkowej w wielkich rozmiarach.

Wobec byłej pracownicy MON prokuratura zastosowała środki wolnościowe. Natomiast do wniosku prokuratury o zastosowanie aresztu dla Mariusza Antoniego K. Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu w styczniu br. się nie przychylił. Zastosował wobec podejrzanego poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł oraz zakaz opuszczania kraju z jednoczesnym zatrzymaniem paszportu.

bb

Polecane

Wróć do strony głównej