Gazeta przedwyborcza, czyli dorsz do trumny
Według "Gazety przedwyborczej" konflikt w Polsce nie rozgrywa się między PiS a opozycją, między Grzegorzem Schetyną a Jarosławem Kaczyńskim. Nie jest to konflikt między Polską neoliberalną a Polską katolicką. Dla "GW" najważniejszym celem w wyborach wydaje się być odwołanie prezesa TVP Jacka Kurskiego.
2019-10-08, 10:44
Teoretycznie produkowanie ulotek wyborczych to zadanie nie dla gazet, ale komitetów wyborczych. Wobec nieudolnego prowadzenia kampanii przez opozycję, "Gazeta Wyborcza" nie mogła stać bezczynnie. Wydrukowała i rozda aż milion egzemplarzy dodatku "Gazeta przedwyborcza", aby uświadomić Polakom, że błądzą.
Najpierw, zapowiadając "Gazetę przedwyborczą", Jarosław Kurski, wicenaczelny "Gazety Wyborczej" pomylił się co do Dawida, biblijnego władcy Izraela. Jarosław Kurski zapowiedział, że "GW" jest Dawidem walczącym z Goliatem. Goliatem jest oczywiście PiS, a Dawid, czyli "GW" pokona go nie procą, ale papierową gazetką doprowadzi do nagłej wyborczej katastrofy Zjednoczonej Prawicy.
Mimo najszczerszych chęci nijak nie potrafię sobie wyobrazić potężnego i bogatego koncernu Agory w roli drobnego, szczupłego młodzieńca z procą. Niemniej przyjrzyjmy się temu śmiertelnemu pociskowi, którym „Gazeta Wyborcza” imaginuje sobie zniszczyć PiS.
REKLAMA
Broń masowego rażenia (milion egzemplarzy!) „Gazety Wyborczej” ma ledwie osiem stron. To jeszcze mniej niż „Czarna księga PiS” z zeszłego tygodnia, która miała stron dwadzieścia. Widać rosnącą wiarę w słowo, że na ośmiu stronach da się zmieścić treści zmieniające światopogląd.
Do walki ruszył dział lajfstajlowy. Na każdej stronie mamy krótkie wypowiedzi celebrytów. Celebryci dzielą się swoimi obawami, złym humorem i cierpieniami pod rządami PiS. To zdaniem „GW” ma zmobilizować Polaków, by tym celebrytom pomóc. Efekt będzie odwrotny. Czytelnicy mogą wręcz utwierdzić się w przekonaniu, że jest dobrze, skoro wreszcie to sławni i bogaci mają jakieś problemy. Jest sprawiedliwość na tym świecie, już nie tylko biednym ciągle wiatr w oczy wieje.
Dział ekonomiczny również rzucił wszystkie siły przeciwko "Dobrej Zmianie". Powstał artykuł poświęcony legendarnej drożyźnie. Redaktorzy w pocie czoła zestawiali dane i czego by nie zestawili, wychodziło, że nic nie zdrożało, albo niewiele. Satysfakcjonujący dla swoich tez wzrost cen redakcja z Czerskiej zdołała uzyskać jedynie jeśli chodzi o "ziemniaki w opakowaniu 3 kg", które według niej zdrożały o zgrozo o 44% czyli z 3,99 zł do 5,73 zł od 2017 r.. Nie sądzę jednak, by z tego powodu, cytowana w dodatku Magdalena Gessler, musiała zamknąć swoje restauracje. W koszyczku cenowym nie znalazła się wcale legendarna pietruszka, której cena tak bardzo trapiła Grzegorza Schetynę. Jest natomiast ogórek zielony, który zdrożał według przedwyborczej o rekordowe 45% i kosztuje dziś podobno 6,29 zł.
>>>[CZYTAJ TAKŻE] Platforma i Przyjaciele
REKLAMA
Nie mam pojęcia, kogo może to przerazić, bo przecież nie cytowaną również na łamach "Gazety Przedwyborczej" Anję Rubik, nawet gdyby potrzebowała codziennie kilograma ogórków na maseczkę. To najbardziej spektakularne przykłady drożyzny. W wydrukowanym zestawieniu wyszło nawet, że wafle w czekoladzie w ogóle nie zdrożały, a pomarańcze wręcz staniały o 16%. Żeby pokazać czytelnikom, że jednak jest koszmarnie drogo, redaktorzy szarpnęli się na kilogram dorsza atlantyckiego, za którego musieli dać 6 zł więcej niż w 2017 r.. Zdaniem "GW" to zapewne jest "przysłowiowy" dorsz do trumny PiS.
Dział międzynarodowy przygotował artykuł "Jesteśmy coraz bardziej samotni". Nie, nie jest to wcale artykuł o lękach redakcji z Czerskiej, która ma prawo się tak czuć z powodu odpływu czytelników i reklamodawców. To artykuł o polskiej polityce zagranicznej zilustrowany portretem prezydentów Donalda Trumpa i Andrzeja Dudy. W chwili, gdy "GW" rozdaje swój dodatek, prezydent Trump właśnie ogłosił likwidację obowiązku wizowego dla Polaków. To czego nie potrafiły załatwić poprzednie ekipy rządzące, udało się dokonać obecnej dyplomacji. Gdyby ktoś w naszym kraju poczuł się samotny, to już za chwilę będzie mógł jechać do USA bez wizy i znaleźć się w tłumie na nowojorskiej Piątej Alei. A Magdalena Cielecka (dowiedzieliśmy się z dodatku, że nie chce występować w TVP) będzie mogła szukać dla siebie ról w Hollywood.
>>>[CZYTAJ RÓWNIEŻ] PSL, welon i adidasy
Już w przyszłym roku PLL LOT zapowiada bowiem bezpośrednie bezwizowe połączenie do San Francisco. Zaś cytowana w dodatku Krystyna Janda ("Cenzury oficjalnej niby nie ma, ale wystarczą odpowiedni ludzie skłonni do nakładania kagańców"), może bez problemu przenieść swój teatr na Broadway. Ewentualnie Off-Broadway. Albo gdzieś obok.
REKLAMA
Na koniec jeszcze o okładce. Przesłanie, które z niej wynika jest zaskakujące.
Na okładce – aż trudno uwierzyć, ale nie pojawia się ani Jarosław Kaczyński, ani Mateusz Morawiecki, ani Marian Banaś. Jarosław Kurski postanowił, umieścić na okładce, jako największego z czarnych charakterów PiS, własnego brata – Jacka Kurskiego, prezesa Telewizji Polskiej. W ten sposób czytelnik może zrozumieć, że te wybory to nie jest pojedynek PiS kontra POKO, nie walka Kaczyński vs. Schetyna, tylko starcie wicenaczelnego „GW” z prezesem TVP. Czyli – niestety – kłótnia w rodzinie. A Polacy kłótni w rodzinie nie lubią, tym bardziej tych eksponowanych na zewnątrz, na pierwszej stronie gazety. Prócz miałkiej treści, budzących żałość pogróżek, co się stanie jak PiS będzie dalej rządził, największą głupotą „Gazety przedwyborczej” jest atak na prezesa Telewizji Polskiej. Słabe to, niskie, prymitywne i zdradzające prawdziwe intencje.
Miłosz Manasterski
REKLAMA