Tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej. "Blaszany dach otworzył się jak konserwa"
Przyjaciel rodziny, którą spotkała tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej powiedział dziennikarzom, że chcieli wspólnie pojeździć na nartach, ale gdy zobaczyli, że wyciąg na Rusińskim Wierchu jest zamknięty, mieli odjechać.
2020-02-10, 15:51
- Przyjechaliśmy tu dosłownie na dwie godziny. One wyszły z samochodu. Jak zobaczyłem, że zamykają wyciąg, powiedziałem, że jedziemy. Upadłem na ziemię, bo widziałem kątem oka, że dach się zrywa. Blaszany dach otworzył się jak konserwa - relacjonował świadek zdarzenia, który wraz z przyjaciółmi przyjechał na zimowy wypoczynek z Warszawy.
Powiązany Artykuł
Tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej. Matka i córka nie żyją, 21-latka w bardzo złym stanie
Tuż przed godz. 11.00 podmuch wiatru zerwał dach z wypożyczalni sprzętu narciarskiego na Rusińskim Wierchu w Bukowinie Tatrzańskiej. Dach spadł wprost na cztery osoby. Mimo reanimacji nie udało się uratować 52-latki i jej 15-letniej córki. 21-latka, druga córka zmarłej kobiety, walczy o życie w szpitalu w Nowym Targu.
Kolejny poszkodowany to 16-latek, który z lżejszymi obrażeniami trafił do szpitala w Zakopanem. Z informacji przekazanych przez policję wynika, że chłopak jest spokrewniony z innymi ofiarami wypadku. Piątym poszkodowanym jest mąż zmarłej kobiety, który po urazie psychicznym również trafił do szpitala.
TVP INFO
pkr
REKLAMA
REKLAMA