Bez wzmacniaczy, ale za to z humorem. Bruce Dickinson promował w Warszawie swoją książkę

Tym razem nie było biegania po scenie, błyskających świateł, żywiołowych zabaw z publicznością i chóralnych śpiewów, ale zostało to wynagrodzone dużą dawką angielskiego humoru i ciekawymi anegdotami z życia gwiazdy rocka. Wokalista Iron Maiden Bruce Dickinson przyjechał do Warszawy z autorskim stand-upem, promującym wydaną kilka lat temu autobiografię pod tytułem "Do czego służy ten przycisk?". I nie zawiódł.

2020-03-06, 11:45

Bez wzmacniaczy, ale za to z humorem. Bruce Dickinson promował w Warszawie swoją książkę
Bruce Dickinson. Foto: Shutterstock

Bruce'a Dickinsona każdemu szanującemu się fanowi metalu przedstawiać nie trzeba. Poza tym, że jest głosem Iron Maiden, czyli jednej z ikon ciężkiego grania, Dickinson jest także szermierzem, pilotem samolotów, a także dobrze radzącym sobie biznesmenem, z majątkiem szacowanym na 90 milionów funtów. O tym, że wokalista dobrze odnajduje się w biznesie, mogli się kilka lat temu przekonać goście Kongresu 590 w podrzeszowskiej Jasionce, na którym Dickinson był jednym z panelistów.



Bruce Dickinson zdążył też założyć rodzinę i poprowadzić kilka programów telewizyjnych i radiowych, a także np. napisać scenariusz filmowy i pokonać raka. Można powiedzieć - człowiek-orkiestra. W Warszawie tej "orkiestry" na co dzień stojącej za nim nie było, ale Bruce pokazał, że także w formie stand-upowej pogadanki potrafi się doskonale odnaleźć.

Do czego służy ten przycisk? Do przełączania slajdów w prezentacji

Organizatorzy zapowiadali, że spotkanie z Bruce'em Dickinsonem będzie trwało trzy godziny. I tak faktycznie było. Wokalista Iron Maiden opowiadał o swoich początkach w angielskim miasteczku Worksop, wyjeździe do Sheffield, studiach na uniwersytecie w Londynie i pierwszych próbach z zespołem. Te historie fanom w zasadzie są znane (część z nich została zawarta w książce), ale wokalista opowiadał o nich raczej w sposób anegdotyczny i podszyty dużą dawką humoru oraz autoironii. Można się było dowiedzieć na przykład, że na jeden z pierwszych koncertów ekipa jego ówczesnego zespołu Samson pojechała ... z gęsią (sztuczną?) w samochodzie. Bruce zdradził też, czemu nigdy nie interesowały go narkotyki, a także jakie wrażenie zrobiła na nim polska wódka. Niektóre historie, z dzisiejszego punktu widzenia, brzmiały dość niewiarygodnie - jak np. to, że w czasach jego młodości w brytyjskich szkołach czymś normalnym było bicie uczniów.


Powiązany Artykuł

iron maiden12.jpg
Bestia wróciła. Iron Maiden porwał krakowską TAURON Arenę

Humor bez kompromisów

Iron Maiden zawsze było kapelą, która szła nieco pod prąd - poza krótkim okresem w latach 80. kawałków Ironów nie grały radia, a zespół zbudował swój sukces przede wszystkim w oparciu o miliony fanów na całym świecie. Taki też - bezkompromisowy - jest Bruce Dickinson. W swojej pogadance oberwało się wielu osobom, między innymi brytyjskim politykom i menedżerom muzycznym. Nie zabrakło też żartów o... koronawirusie. Wszystko to jednak bez przekroczenia granicy dobrego smaku i z dużą dawką autoironii - przez kilka minut Bruce żartował na przykład ze swojego zamiłowania do kiczowatych spodni. Były też - tradycyjne już - żarty z dużego nosa perkusisty Nicko McBraina.

Związki Bruce'a z Polską

Spotkanie było podzielone na dwie części. W pierwszej mieliśmy pogadankę Bruce'a, w drugiej - sesję pytań i odpowiedzi. Jedno z pytań dotyczyło słynnego epizodu z trasy Iron Maiden po Polsce w latach 80. XX wieku, czyli sytuacji, w którym Brytyjczycy zagrali... na polskim weselu. Z tego co powiedział Bruce można wnioskować, że zabawa była huczna, bo wokalista przyznał, że z samego wesela... niewiele pamięta.

A o tym, jak faktycznie wyglądał występ Iron Maiden na polskim weselu, można się przekonać, oglądając dokument "Behind the Iron Curtain".

REKLAMA

I choć może to zabrzmieć jak myślenie życzeniowe, to związki Bruce'a Dickinsona i Iron Maiden z Polską zawsze były silne, mimo że wokalista i grupa mają przecież miliony fanów na całym świecie. Potwierdza to nie tylko fakt, że zespół w ostatnich latach kilkukrotnie odwiedził nasz kraj (i odwiedzi go też w tym roku), ale też to, ze w czasie wczorajszej pogadanki Bruce poświęcił naszemu krajowi kilka ciepłych słów. Swego czasu Bruce w swojej audycji radiowej w BBC dość mocno promował polską melodic metalową kapelę Made of Hate, która zresztą wystąpiła przed Iron Maiden na warszawskim koncercie zespołu w 2008 roku.

Polska publiczność nie zawiodła Bruce'a też wczoraj - mimo że przyjechał do stołecznej hali Expo bez zespołu, uzbrojony jedynie w pendrive z prezentacją, to do hali Expo przyszło kilkaset osób. Sądząc po reakcjach - nikt nie żałował.

Nieco po łebkach

Wczorajszy występ Dickinsona nie zawiódł. Było wesoło, momentami poważnie i melancholijnie, ale nie nudno i sztampowo. Na koniec mogliśmy nawet usłyszeć krótki fragment jego solowego utworu "Tears of the Dragon" w wykonaniu Bruce'a w wersji a capella. Pomimo sześćdziesiątki na karku jedno jest pewne - przebyty rak gardła nie zniszczył znaku firmowego Dickinsona, czyli potężnego głosu. Ten nadal "na żywo" robi duże wrażenie. 

REKLAMA

"Wieczór z Bruce'em Dickinsonem" był taki, jaka jest jego autobiografia - pełny humoru, przewrotny, nieco zwariowany. Znaleźć coś dla siebie mogły także osoby, które z metalem mają niewiele wspólnego, ale chciały po prostu posłuchać historii ciekawego, inspirującego człowieka. 

Mnie osobiście brakowało trochę tego, co można znaleźć w innych biografiach muzyków - a mianowicie możliwości poznania gwiazdy jako człowieka - mającego swoje wzloty i upadki. Bruce powiedział tyle, ile chciał powiedzieć - i kropka. O życiu prywatnym nie było ani słowa (choć może to i dobrze?). Wokalista skakał od historyjki do historyjki, ale mnie osobiście - jako fana Iron Maiden - zabrakło trochę informacji na przykład o tym, jak faktycznie wyglądała sytuacja w zespole w czasach jego największej sławy. 

Podsumowując - była to interesująca pogadanka, ujawniająca nieco kulis życia gwiazdy rocka, ale u mnie lekki niedosyt pozostał. Może to i dobrze? Wszak w czasach mediów społecznościowych i bardzo bliskiego kontaktu fanów z artystami pewien nimb tajemniczości można uznać za coś pozytywnego.

REKLAMA

Bruce Dickinson potwierdził, że mimo upływu lat jest w formie. O tym, jak radzi sobie na dużej scenie, polscy fani będą się mogli przekonać 5 lipca, gdy Iron Maiden wystąpi na Stadionie Narodowym w ramach trasy "Legacy of the Beast".

PolskieRadio24.pl, Michał Dydliński

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej