Bytom: nie żyje górnik przysypany skałami stropowymi w kopalni Bobrek

2020-03-16, 23:40

Bytom: nie żyje górnik przysypany skałami stropowymi w kopalni Bobrek
Zdjęcie ilustracyjne . Foto: pixabay

Nie żyje 41-letni górnik, przysypany w poniedziałek przed południem skałami stropowymi w kopalni Bobrek w Bytomiu - poinformowała grupa Węglokoks, do której należy kopalnia. Po ponad dziesięciu godzinach akcji ratownicy wydostali jego ciało z miejsca zawału.

- Prowadzona pod ziemią reanimacja pracownika nie przyniosła rezultatu - powiedział rzecznik Węglokoksu Jarosław Latacz. Górnik był żonaty, osierocił córkę. Kopalnia zapewnia, że otoczy rodzinę zmarłego pomocą.

To czwarta w tym roku śmiertelna ofiara pracy w polskim górnictwie, a druga w kopalniach węgla kamiennego.

>>> [CZYTAJ TAKŻE] Nowy wiceminister energii o priorytetach dla górnictwa: unowocześnienie i poprawa efektywności

- To bardzo smutna wiadomość. Składam bliskim ofiary wyrazy głębokiego współczucia - napisał na Twitterze wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin.

- Przed południem w wyniku załamania fragmentu obudowy chodnika przysypanych zostało trzech górników. Dwóch udało się wydobyć, akcja ratowania trzeciego trwała wiele godzin. Niestety nie przeżył - podał na Twitterze resort aktywów.

Powiązany Artykuł

kopalnia karetki pap 1200.jpg
Wstrząs w kopalni Rudna w Polkowicach. Nie żyje górnik

Był kontakt głosowy z przysypanym 

Początkowo ratownicy mieli kontakt głosowy z przysypanym pracownikiem, choć nie widzieli go. Aby bezpiecznie wydostać poszkodowanego, najpierw trzeba było zabezpieczyć strop w miejscu, gdzie doszło do załamania obudowy chodnika i obwału skał.

Gdy ratownikom udało się dojść do poszukiwanego, i wydostać go spod skał i elementów przygniatającej go obudowy, mężczyzna już nie żył. Podjęto nieudaną próbę reanimacji.

Wcześniej ratownicy zbudowali specjalną konstrukcję, która zabezpieczyła strop i pozwoliła bezpiecznie wejść w rejon zawału. Obszar objęty zawałem był niewielki, jednak - jak relacjonowali ratownicy - naruszenie skał, które zasypały chodnik, bez odpowiedniego zabezpieczenia, mogłoby spotęgować skutki obwału oraz zagrozić ratownikom i poszkodowanemu.

Do wypadku doszło w poniedziałek przed południem ok. 840 metrów pod ziemią. Trzej pracownicy wymieniali rury w wyrobisku oddalonym od ściany wydobywczej. Doszło tam do załamania się fragmentu obudowy chodnika i obwału skał stropowych, które przysypały górników.

Dwóm pracownikom udało się wyjść o własnych siłach

Dwaj pracownicy zdołali wyjść o własnych siłach - nie odnieśli poważniejszych obrażeń. Po wyjeździe na powierzchnię przewieziono ich do szpitala na badania. Z ogólnymi potłuczeniami i otarciami zostali wypisani do domów.

W działaniach pod ziemią, koordynowanych przez sztab akcji ratowniczej, uczestniczyły kopalniane zastępy oraz ratownicy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, w tym specjalistyczne pogotowie górniczo-techniczne.

Do kopalni przyjechali też przedstawiciele nadzoru górniczego - z Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach. Po zakończeniu akcji ratowniczej w miejscu wypadku eksperci mają przeprowadzić wizję lokalną, która pomoże w wyjaśnieniu okoliczności wypadku. Przyczyny tragedii wyjaśni specjalny zespół.

Czwarta ofiara śmiertelna

Z danych Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach wynika, że zmarły w poniedziałek górnik jest czwartą w tym roku śmiertelną ofiarą pracy w polskim górnictwie i drugą w kopalniach węgla kamiennego. Wcześniej, 4 lutego, w kopalni Ziemowit w Lędzinach (część kopalni Piast-Ziemowit) zginął 29-letni górnik, zatrudniony przy obsłudze przenośnika taśmowego 650 m pod ziemią.

Do śmiertelnych wypadków doszło także w tym roku w kopalni KGHM Rudna w zagłębiu miedziowym (7 lutego po silnym wstrząsie zginął tam jeden górnik, a czterech zostało rannych) oraz w eksploatującym kruszywa odkrywkowym zakładzie górniczym Drahle III w woj. podlaskim (11 lutego). Jeden górnik - w kopalni KGHM Polkowice-Sieroszowice - odniósł ciężkie obrażenia. Ogółem od początku tego roku do końca lutego w całym górnictwie doszło do 317 rozmaitych wypadków, w tym 267 w kopalniach węgla kamiennego.

W całym ub. roku w górnictwie zginęły 23 osoby, z czego 16 w kopalniach węgla kamiennego. Doszło do 2326 wypadków, w tym 10 ciężkich.

Bytomska kopalnia Bobrek, gdzie w poniedziałek zginął górnik, to część kopalni Bobrek-Piekary, należącej do spółki Węglokoks Kraj. W końcu stycznia piekarska część zakładu zakończyła wydobycie węgla - obecnie eksploatacja skoncentrowana jest w Bytomiu. Spółka należy do grupy kapitałowej katowickiego Węglokoksu.

bartos

Polecane

Wróć do strony głównej