Jak reagować, gdy pasażerowie komunikacji nie stosują się do zaleceń? Rzecznik KGP wyjaśnia
Jak powiedział rzecznik Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Ciarka, jeśli pasażerowie w środkach komunikacji zbiorowej nie stosują się do poleceń kierowcy lub motorniczego, a jest ich za dużo w autobusie, to "może on zadzwonić na policję i poprosić o pomoc".
2020-03-30, 23:29
Inspektor Mariusz Ciarka był w poniedziałek wieczorem gościem programu "Koronawiurs - raport" na antenie TVN24. Podczas rozmowy rzecznik Komendy Głównej Policji został zapytany między innymi o to, czy kierowcy komunikacji zbiorowej mogą być karani za niewłaściwą liczbę ludzi w autobusie, oraz jak kierowcy mogą "wyrzucić" pasażerów.
>>>[JEDYNKA] Dowódca WOT: żaden obywatel nie pozostanie bez pomocy
- W pierwszej kolejności była akcja informacyjna. Mam nadzieję, że do większości Polaków przebywających na terenie Polski dotarła informacja, że w środkach komunikacji zbiorowej nie może przebywać więcej osób aniżeli połowa miejsc siedzących. Takie komunikaty mają być wyświetlane w środkach transportu zbiorowego, na tablicach ogłoszeń - powiedział rzecznik KGP.
Powiązany Artykuł
Sasin: będą wzmożone patrole policji. Być może dołączą do nich żołnierze
"Policjanci będą w takiej sytuacji interweniować"
Wskazał, że na początku to kierowcy autobusów czy motorniczy tramwajów mają zwracać uwagę na to ile osób wsiada do pojazdów komunikacji miejskiej.
REKLAMA
- Jeżeli pasażerowie nie stosują się do jego poleceń, jeżeli rzeczywiście go nie słuchają, a jest ich za dużo w autobusie, tramwaju czy w innym środku komunikacji zbiorowej, może on zadzwonić na policję i poprosić nas o pomoc. My już tę sprawę rozwiążemy. Policjanci będą w takiej sytuacji interweniować, rozumiejąc rzeczywiście, że motorniczy czy kierowca nie ma narzędzi prawnych, aby takie osoby zmobilizować, czy spróbować od nich wyegzekwować prawo poza kierowanymi prośbami i apelami - tłumaczył inspektor.
Jak Polacy reagowali na obostrzenia?
Rzecznik KGP został również zapytany o nowe obostrzenia w walce z koronawirusem, które ma we wtorek ogłosić premier Mateusz Morawiecki.
>>>[CZYTAJ TAKŻE] Pijany mężczyzna straszył, że jest zakażony. Za ten "żart" grozi mu kara
- Do tej pory, wszystkie obostrzenia, które były wprowadzane, były stopniowane, nie od razu z górnej półki, tylko najpierw zamkniecie pubów, restauracji, później zamknięcie granic, kwarantanna. Wszystko to było stopniowane tak, aby społeczeństwo mogło się przyzwyczaić. Ale o ile wcześniej naprawdę chwaliliśmy społeczeństwo, że podchodzimy do tego z bardzo dużą odpowiedzialnością, to niektóre miejsca w Polsce pokazały podczas ostatniego weekendu, że niestety bywało z tym różnie - powiedział policjant.
REKLAMA
To nie "kara"
Zaznaczył też, że każde nowe wprowadzane obostrzenia nie są "za karę" tylko "przede wszystkim dla naszego zdrowia".
- Abyśmy przede wszystkim mogli czuć ten komfort i bezpieczeństwo zdrowotne, troskę o nas. Myślę, że te wszystkie dotychczas wprowadzone działania pokazują, że rzeczywiście robimy jako służby i jako polskie państwo wszystko, co można w tej chwili robić dla naszych obywateli - dodał.
msze
REKLAMA
REKLAMA