Władysław Pierwszy Nijaki, czyli jak Paweł Kukiz zostanie Gowinem

2020-05-02, 09:57

Władysław Pierwszy Nijaki, czyli jak Paweł Kukiz zostanie Gowinem
Prezes PSL, kandydat w wyborach prezydenckich Władysław Kosiniak-Kamysz. Foto: PAP/Radek Pietruszka

Brak wyrazistości i pewnego rodzaju stonowanie mogą przyczynić się do sukcesu Władysława Kosiniaka-Kamysza i zajęcia drugiego miejsca w wyborach prezydenckich. Na dłuższą metę zgubią one tak samego prezesa PSL-u, jak i jego formację.

"Gościu przeprowadził dwie najgorsze historie w wolnej Polsce, po Buzku - reformę 67 i OFE. To na nim wisiało wszystko, podniesienie wieku emerytalnego, to wisiało na jego resorcie". Pamiętają Państwo, kto wyraził powyższą opinię o Władysławie Kosiniaku-Kamyszu? Wbrew pozorom to nie cytat z któregoś z konkurentów obecnego prezesa PSL w walce o fotel prezydencki, ale wypowiedź Pawła Grasia, który tak właśnie oceniał Kosiniaka-Kamysza podczas rozmowy z nieżyjącym już biznesmenem Janem Kulczykiem. Taśmę z rozmową opublikował na jesieni 2018 roku portal TVP Info. Graś mówi zresztą o Kosiniaku także, że to "przystojny, fajny chłopak". 

Powiązany Artykuł

kosiniak 1200 pap.jpg
"Kosiniak-Kamysz przeprowadził dwie najgorsze reformy". Przypominamy nagrane rozmowy Kulczyka z Grasiem

Ów "chłopak" stanowi teraz – w związku ze słabością kandydatki największej formacji opozycyjnej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej – nadzieję dla tych, którzy marzą o zablokowaniu rządów Zjednoczonej Prawicy. Część komentatorów już widzi go w drugiej turze wyborów prezydenckich, niektóre media usiłują kreować go na nowego zbawcę opozycji. To nadmuchiwany balon czy, trochę cichcem, gdzieś za plecami miotającej się Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i Roberta Biedronia, który żeby nie wiem co robił, raczej nie wyjdzie poza typowo lewicowo-postępowy elektorat, rzeczywiście rośnie nowy lider?  

Chociaż z PSL-em związany jest od roku 2000, szeregowy obywatel kojarzy go od listopada 2011, kiedy to objął stanowisko ministra pracy i polityki społecznej w rządzie Donalda Tuska (zachował funkcję także w rządzie Ewy Kopacz). Części społeczeństwa zawsze będzie kojarzył się z podniesieniem wieku emerytalnego. Części społeczeństwa – mimo wszystko do niedawna nie kojarzył się z niczym. A jak się nie kojarzył, to i niechęć się na niego nie rozciągała.  

Niepamiętany 

Jak to się dzieje, że osoba od 20 lat zaangażowana w politykę, dla niektórych nadal ma czystą kartę? Zachodzi tu ciekawy mechanizm psychologiczny, dotyczący rządów PO-PSL. Owszem, krytycy poprzedniej ekipy kierującej krajem ostro oceniali wszystkich ministrów, ale zarazem o tamtym okresie mówi się potoczenie: "rządy Platformy". A twarze, które kojarzą się z ekipą urzędującą do 2015 roku, to raczej Donald Tusk, Grzegorz Schetyna czy Ewa Kopacz. No, jakby na siłę chcieć wyciągnąć ze wspomnień średnio zainteresowanego polityką Kowalskiego kogoś z PSL-u, to raczej będzie to Waldemar Pawlak niż nawet Janusz Piechociński. Kosiniak… no, chyba był taki. Ale więcej ów przysłowiowy Kowalski nie pamięta.  

Tak więc do powszechnej świadomości wdziera się Władysław Kosiniak-Kamysz w roku 2015, już po wyborach parlamentarnych, spektakularnie wygranych przez Zjednoczoną Prawicę. Zostaje szefem ludowców. 

Do ówczesnego PSL-u pasuje Kosiniak jak wół do karety. Partia przez lata opierająca się na samorządach, mająca zaplecze na wsiach i – powiedzmy to wprost – z perspektywy ośrodków miejskich kojarząca się z raczej stereotypowo przaśnym obliczem polskiej wsi, na szefa obiera sobie związanego z Krakowem (wielkie miasto!) doktora nauk medycznych. Ruch paradoksalnie niegłupi, bo w wyborach krajowych wsie w dużej mierze poparły jednak PiS i koalicjantów. Rozpoczęło się poszukiwanie nowej niszy. A wraz z nim contredanse nowego prezesa ludowców.  

Początkowo można go było zobaczyć na manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji, chociażby w maju 2016 szedł we współorganizowanym przez KOD pochodzie (odbywającym się pod hasłem: "Jesteśmy i będziemy w Europie") z takimi politykami jak Grzegorz Schetyna, Barbara Nowacka czy Ryszard Petru. - Tu są ludzie odważni, którzy chcą dbać o Polskę pomimo różnorodności - mówił do tłumu.  

Jednak już w lipcu tego samego roku dzielił się na antenie TOK FM refleksjami, że fakt, iż KOD "wychodzi w sferę światopoglądową" to mu się nie podoba, podobnie jak to, że podczas manifestacji pojawiają się postulaty dotyczące związków partnerskich. I tak właściwie kształtowała się linia postępowania PSL-u od tamtego czasu: niby razem z opozycją (przypomnijmy, że PSL wszedł w skład superbloku, jakim była Koalicja Europejska wystawiająca wspólne listy w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego), ale zarazem zawsze podkreślał, że konserwatywne wartości to w PSL-u są silne (zapewne po to, by utrzymać przy sobie ten wiejski i małomiasteczkowy elektorat, który jakimś cudem ludowcom jeszcze się ostał).

Powiązany Artykuł

Twitter Beata Szydło 1200.jpg
"Kosiniak-Kamysz był twarzą reformy antyspołecznej". Konferencja sztabu programowego prezydenta

Manierą PSL-u stało się także w różnych sytuacjach proponowanie własnej, kompromisowej niby, drogi; taka sytuacja miała miejsce np. w grudniu 2016, kiedy to ludowcy zaproponowali swój plan na rozwiązanie ówczesnego "kryzysu sejmowego" – jak nazywała część mediów wydarzenia związane z kontrowersjami wokół nowej organizacji zasad pracy dziennikarzy na terenie sejmu.  

Z podobnych inicjatyw wychodziło niewiele albo zgoła nic. Jednak wrażenie PR-owe, że PSL chce łączyć, nie dzielić, gdzieniegdzie udało się stworzyć.  

Co ciekawe, w styczniu 2017 Michał Fabisiak na łamach Portalu Polskiego Radia 24 zauważył, że właśnie podczas wydarzeń z przełomu lat 2016 i 2017 nastąpiło zbliżenie się kukizowców do ludowców. "Politycy Kukiz'15 i PSL wspólnie odrzucili też apel opozycji do międzynarodowych instytucji z prośbą o interwencję, co uniemożliwiło jego powstanie" – pisał wówczas. Współpraca jednak nikomu jeszcze się nie śniła. Tymczasem – ku powszechnemu zdziwieniu  po ponad dwóch latach do niej doszło. W wakacje 2019 obie formacje podpisały porozumienie programowe dotyczące współpracy w wyborach do Sejmu. Obecnie kukizowcy i ludowcy tworzą w Sejmie klub o nazwie "Koalicja Polska – Polskie Stronnictwo Ludowe-Kukiz'15", zasilony sierotami po konserwatywnym skrzydle PO w rodzaju Marka Biernackiego.  

Kukiz Gowinem 

Do Pawła Kukiza zawsze odczuwałam silną, choć niekoniecznie racjonalną sympatię. Ciepłe uczucia mają jednak zdecydowanie więcej wspólnego ze znoszonymi glanami i poszarpanymi jeansami, które od czasów liceum zalegają na dnie mojej szafy, niż z oceną działalności politycznej obecnego posła Kukiza. Właśnie w imię tej sympatii daruję sobie analizowanie, po co Kukizowi był PSL. Zwłaszcza że dla niniejszych rozważań istotniejsze jest co innego: po co Kosiniakowi Kukiz? 

I tu wracamy do kwestii szukania niszy: kukizowcy mieli stanowić swoistą wypustkę PSL-u w wielkich miastach, mieli zagarnąć tę część młodego elektoratu, która jest zbuntowana, ale w swoim buncie odchyla się raczej w prawo niż w lewo. Dodajmy do tego pojawiające się w zeszłym roku kuluarowe doniesienia o tym, że jakoby na Kosiniaka miałby stawiać Donald Tusk, i co nam wychodzi? 

Publicysta Marek Król na antenie Polskiego Radia 24 mówił niedawno, że Kosiniak wyrósł poza elektorat PSL-u. Jeśli wybory potwierdzą tę tezę, szanse na realizację ma głoszony niegdyś przez dziennikarzy scenariusz powstania Platformy bis: trochę z centrum, trochę buntowniczo, trochę na ludowo, ale też trochę wielkomiejsko. Takie centrowe ni pies, ni wydra.

Powiązany Artykuł

1200.jpg
Sztab wyborczy prezydenta: Kosiniak-Kamysz stał za podwyższeniem wieku emerytalnego

Krótkoterminowo ten plan ma szanse powodzenia, Kosiniak faktycznie musiałby zająć II lokatę w nadchodzących wyborach. Długoterminowo można powiedzieć: "ale to już było". Tak jak owa nieokreśloność ideowa powoli dobijała Platformę Obywatelską, tak w przyszłości dobije ów nowy twór (o ile on powstanie). Wówczas Paweł Kukiz – jak niegdyś Jarosław Gowin – weźmie Agnieszkę Ścigaj (czyli w tym scenariuszu Jacka Żalka w spódnicy) i zirytowany wymaszeruje szukać szczęścia gdzie indziej.

Bowiem owa nijakość i brak zdefiniowania, brak wyrazistości (nawet rozumianej negatywnie!) mogą okazać się pomocne, by zebrać głosy tych, co zmęczeni są wybrykami pozostałych polityków opozycji. Jednak na dłuższą metę budować formacji się na tym nie da. Trzeba się będzie określić. A owo określenie części tego konglomeratu, w jaki zamienił się PSL, może się bardzo nie spodobać.

Magdalena Złotnicka

Polecane

Wróć do strony głównej