"Way of life" Romana Giertycha i zbieranie haków. Przypominamy taśmy "Wprost"

2020-06-01, 16:09

"Way of life" Romana Giertycha i zbieranie haków. Przypominamy taśmy "Wprost"
Roman Giertych (z lewej) . Foto: Screenshot z Youtube/ Niezależny Serwis Wiadomości 2

"Bo możemy taki way of life zrobić. Ty będziesz pisał, a ja będę, słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci support prawny" - w ten sposób latem 2011 r. Roman Giertych przekonywał Piotra Nisztora, chcąc odkupić od niego prawa autorskie książki o miliarderze Janie Kulczyku. W spotkaniu brał też udział Jan Piński, znajomy Giertycha. Przypominamy taśmy "Wprost" z 2014 roku.

Latem 2011 r. Roman Giertych chciał nabyć od Piotra Nisztora - dziś dziennikarza "Gazety Polskiej" - prawa autorskie do biografii miliardera Jana Kulczyka. Do spotkania z dziennikarzem śledczym doszło w kancelarii byłego wicepremiera. Uczestniczył w nim również zaufany człowiek Giertycha Jan Piński.

Nisztor zarejestrował spotkanie. Nagranie ujawniające propozycje składane przez Giertycha w połowie 2014 r. opublikował tygodnik "Wprost".

Powiązany Artykuł

szumowski 1200 pap.jpg
Dworczyk o atakach na Szumowskiego: skoordynowana akcja, w której prym wiedzie "Wyborcza" i Giertych

Podczas rozmowy Giertych tłumaczył szczegółowo, w jaki sposób ma dojść do transakcji i kusił bardzo dużymi pieniędzmi: "Spółka kupuje anonimowo. Oczywiście przez mojego człowieka, mojego nazwiska nie będzie. Kupuje, płaci podatki, wszystko. Za robotę masz zapłacone pięć razy tyle, co dostaniesz w najlepszym wariancie megabestsellerów. I zabieramy się za następnego gościa [za opisywanie następnego miliardera – red.], tak? Bo dla mnie to jest biznes. Ja na tym zarobię. Nie ukrywam".

"Way of life"

Podczas rozmowy Giertych proponował Nisztorowi konkretne pieniądze: "Piotrek, moja ostateczna propozycja: cztery stówy [400 tys. zł – red.] i dziesięć pro [procent od kwoty, jaką udałoby się wyciągnąć od Jana Kulczyka - red.]. Mogę zainwestować, zaryzykuję, największe moje ryzyko".

Podczas rozmowy prawnik w pewnym momencie dodał: "Bo możemy taki »way of life« zrobić. Ty będziesz pisał, a ja będę, słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci support prawny". Po ujawnieniu nagrania jeden z posłów złożył do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o możliwości popełnienia przez Giertycha przestępstwa.

CZYTAJ RÓWNIEŻ >>> PiS pyta czy mec. Giertych brał udział w przygotowaniu "akcji hejtu" przeciwko ministrowi Szumowskiemu

Śledztwo zostało wszczęte 1 sierpnia 2014 r. w sprawie "stosowania w okresie od 18 sierpnia 2011 r. do 5 lipca 2014 r. w Warszawie gróźb bezprawnych, polegających na rozgłoszeniu wiadomości uwłaczającej czci Jana Kulczyka w celu zmuszenia go do określonego zachowania tj. o czyn z art. 191 § 1 kk".

Umorzone postępowanie

Postępowanie zostało umorzone już dwa miesiące później - 8 października 2014 r. - wobec niepopełnienia czynu zabronionego (na podstawie art. 17 § 1 pkt 1 kpk). Powodem był fakt, że Jan Kulczyk oświadczył, że "nie czuje się pokrzywdzonym w tym postępowaniu".

Publikujemy fragmenty stenogramu nagrania ujawnionego przez "Wprost":

GIERTYCH: "Wyjdzie książka, oni cię pozwą za chwilę. I tyle, tak? Cała para […] pójdzie w gwizdek. Ty nie wyrwiesz kasy, ja nie zarobię kasy. Faktem jest, że jak sprzedamy mu [Kulczykowi – red.] tę książkę, to książka nie wyjdzie. To jest prawda. Ale ty musisz, słuchaj, za tyle kasy to ty napiszesz następną książkę. No, o kimś innym".  [...]

GIERTYCH: "Spółka kupuje anonimowo. Oczywiście przez mojego człowieka, mojego nazwiska nie będzie. Kupuje, płaci podatki, wszystko. Za robotę masz zapłacone pięć razy tyle, co dostaniesz w najlepszym wariancie megabestsellerów. I zabieramy się za następnego gościa [miliardera – red.], tak? Bo dla mnie to jest biznes. Ja na tym zarobię. Nie ukrywam […]. W tej chwili modus operandi, że se bierzemy następnego gościa, tak?". […]

GIERTYCH: "Piotrek, moja ostateczna propozycja: cztery stówy [400 tys. zł – red.] i dziesięć pro [chodzi o procent od tego, co uda się wyciągnąć od Kulczyka – red.]. Mogę zainwestować, zaryzykuję, największe moje ryzyko". […]

GIERTYCH: "Ja mogę umówić się z tobą tak, że przeleje ci sumę od razu. Na moje ryzyko i 20 proc. od tego, co wynegocjuję z nimi. Jeżeli mi zapłacą, tak? Bo może być tak, że nie zapłacą. Wiesz. Na pewno, że szukają, ale czy mi zapłacą tyle, ile chcę? […] To jak akcje kupujesz. Nie wiesz, czy pójdą w górę, czy…". […]

GIERTYCH: "Słuchaj, powiem ci poważnie: gdyby nam się razem udało zdobyć te pieniądze, to ja bym wszedł z następną [nienapisaną książką – red.], naprawdę. Jeżeli dziennikarsko, wiesz, masz hobby pisać źle o ludziach, to robisz, tak? A jeżeli korzystasz ze sławy, że robisz książki, które wydajesz albo nie wydajesz". [...]

GIERTYCH: "Bo możemy taki »way of life« zrobić. Ty będziesz pisał, a ja będę, słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci support prawny”.[...] „Bierzemy sobie następnego [miliardera – red.]. Bezpieczeństwo całej operacji. Bierzemy to jak przez śluzę".

GIERTYCH: "Czy nie możemy napisać książki o Sołowowie [Michale – red.]? […] O Czarneckim [Leszku – red.] można napisać trzecią książkę. […] No to słuchaj. Ja mam kogoś, kto do nich pójdzie. Rzucisz im pytania? Czy już rzuciłeś? […] Zadasz mu [Sołowowowi – red.] pytanie, czy w 1982 r. przewoził biżuterię w odbycie. Delikatnie. Dziewięć takich pytań". […]

GIERTYCH: "Masz materiał na następną książkę, to możemy zrobić firmę, tak? Ja daję opiekę prawną. Wszystko załatwię tak, żeby było koszerne. Ty zbierasz materiały, ty piszesz, zadajesz pytania".

kad, niezależna.pl

Polecane

Wróć do strony głównej