"Way of life" Romana Giertycha i zbieranie haków. Przypominamy taśmy "Wprost"
2020-06-01, 16:09
"Bo możemy taki way of life zrobić. Ty będziesz pisał, a ja będę, słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci support prawny" - w ten sposób latem 2011 r. Roman Giertych przekonywał Piotra Nisztora, chcąc odkupić od niego prawa autorskie książki o miliarderze Janie Kulczyku. W spotkaniu brał też udział Jan Piński, znajomy Giertycha. Przypominamy taśmy "Wprost" z 2014 roku.
Latem 2011 r. Roman Giertych chciał nabyć od Piotra Nisztora - dziś dziennikarza "Gazety Polskiej" - prawa autorskie do biografii miliardera Jana Kulczyka. Do spotkania z dziennikarzem śledczym doszło w kancelarii byłego wicepremiera. Uczestniczył w nim również zaufany człowiek Giertycha Jan Piński.
Nisztor zarejestrował spotkanie. Nagranie ujawniające propozycje składane przez Giertycha w połowie 2014 r. opublikował tygodnik "Wprost".
Powiązany Artykuł
Dworczyk o atakach na Szumowskiego: skoordynowana akcja, w której prym wiedzie "Wyborcza" i Giertych
Podczas rozmowy Giertych tłumaczył szczegółowo, w jaki sposób ma dojść do transakcji i kusił bardzo dużymi pieniędzmi: "Spółka kupuje anonimowo. Oczywiście przez mojego człowieka, mojego nazwiska nie będzie. Kupuje, płaci podatki, wszystko. Za robotę masz zapłacone pięć razy tyle, co dostaniesz w najlepszym wariancie megabestsellerów. I zabieramy się za następnego gościa [za opisywanie następnego miliardera – red.], tak? Bo dla mnie to jest biznes. Ja na tym zarobię. Nie ukrywam".
"Way of life"
Podczas rozmowy Giertych proponował Nisztorowi konkretne pieniądze: "Piotrek, moja ostateczna propozycja: cztery stówy [400 tys. zł – red.] i dziesięć pro [procent od kwoty, jaką udałoby się wyciągnąć od Jana Kulczyka - red.]. Mogę zainwestować, zaryzykuję, największe moje ryzyko".
Podczas rozmowy prawnik w pewnym momencie dodał: "Bo możemy taki »way of life« zrobić. Ty będziesz pisał, a ja będę, słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci support prawny". Po ujawnieniu nagrania jeden z posłów złożył do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o możliwości popełnienia przez Giertycha przestępstwa.
Śledztwo zostało wszczęte 1 sierpnia 2014 r. w sprawie "stosowania w okresie od 18 sierpnia 2011 r. do 5 lipca 2014 r. w Warszawie gróźb bezprawnych, polegających na rozgłoszeniu wiadomości uwłaczającej czci Jana Kulczyka w celu zmuszenia go do określonego zachowania tj. o czyn z art. 191 § 1 kk".
Umorzone postępowanie
Postępowanie zostało umorzone już dwa miesiące później - 8 października 2014 r. - wobec niepopełnienia czynu zabronionego (na podstawie art. 17 § 1 pkt 1 kpk). Powodem był fakt, że Jan Kulczyk oświadczył, że "nie czuje się pokrzywdzonym w tym postępowaniu".
Publikujemy fragmenty stenogramu nagrania ujawnionego przez "Wprost":
GIERTYCH: "Wyjdzie książka, oni cię pozwą za chwilę. I tyle, tak? Cała para […] pójdzie w gwizdek. Ty nie wyrwiesz kasy, ja nie zarobię kasy. Faktem jest, że jak sprzedamy mu [Kulczykowi – red.] tę książkę, to książka nie wyjdzie. To jest prawda. Ale ty musisz, słuchaj, za tyle kasy to ty napiszesz następną książkę. No, o kimś innym". [...]
GIERTYCH: "Spółka kupuje anonimowo. Oczywiście przez mojego człowieka, mojego nazwiska nie będzie. Kupuje, płaci podatki, wszystko. Za robotę masz zapłacone pięć razy tyle, co dostaniesz w najlepszym wariancie megabestsellerów. I zabieramy się za następnego gościa [miliardera – red.], tak? Bo dla mnie to jest biznes. Ja na tym zarobię. Nie ukrywam […]. W tej chwili modus operandi, że se bierzemy następnego gościa, tak?". […]
GIERTYCH: "Piotrek, moja ostateczna propozycja: cztery stówy [400 tys. zł – red.] i dziesięć pro [chodzi o procent od tego, co uda się wyciągnąć od Kulczyka – red.]. Mogę zainwestować, zaryzykuję, największe moje ryzyko". […]
GIERTYCH: "Ja mogę umówić się z tobą tak, że przeleje ci sumę od razu. Na moje ryzyko i 20 proc. od tego, co wynegocjuję z nimi. Jeżeli mi zapłacą, tak? Bo może być tak, że nie zapłacą. Wiesz. Na pewno, że szukają, ale czy mi zapłacą tyle, ile chcę? […] To jak akcje kupujesz. Nie wiesz, czy pójdą w górę, czy…". […]
GIERTYCH: "Słuchaj, powiem ci poważnie: gdyby nam się razem udało zdobyć te pieniądze, to ja bym wszedł z następną [nienapisaną książką – red.], naprawdę. Jeżeli dziennikarsko, wiesz, masz hobby pisać źle o ludziach, to robisz, tak? A jeżeli korzystasz ze sławy, że robisz książki, które wydajesz albo nie wydajesz". [...]
GIERTYCH: "Bo możemy taki »way of life« zrobić. Ty będziesz pisał, a ja będę, słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci support prawny”.[...] „Bierzemy sobie następnego [miliardera – red.]. Bezpieczeństwo całej operacji. Bierzemy to jak przez śluzę".
GIERTYCH: "Czy nie możemy napisać książki o Sołowowie [Michale – red.]? […] O Czarneckim [Leszku – red.] można napisać trzecią książkę. […] No to słuchaj. Ja mam kogoś, kto do nich pójdzie. Rzucisz im pytania? Czy już rzuciłeś? […] Zadasz mu [Sołowowowi – red.] pytanie, czy w 1982 r. przewoził biżuterię w odbycie. Delikatnie. Dziewięć takich pytań". […]
GIERTYCH: "Masz materiał na następną książkę, to możemy zrobić firmę, tak? Ja daję opiekę prawną. Wszystko załatwię tak, żeby było koszerne. Ty zbierasz materiały, ty piszesz, zadajesz pytania".
kad, niezależna.pl