"Fakt": pierwszy akt oskarżenia przeciw b. dziennikarzowi Kamilowi D.

Kamil D. odpowie przed sądem za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, kierując samochodem w stanie nietrzeźwości. Jak informuje dziennik "Fakt", to pierwszy akt oskarżenia przeciwko byłemu dziennikarzowi.

2020-07-01, 00:47

"Fakt": pierwszy akt oskarżenia przeciw b. dziennikarzowi Kamilowi D.
Kamil D.Foto: KASIA ZAREMBA/AGENCJA SE/East News

Jak podaje "Fakt", według śledczych w momencie kolizji Kamil D. był nie tylko pod wpływem alkoholu, ale także leków uspokajających.

Powiązany Artykuł

east news artur zawisza 1200.jpg
Artur Zawisza usłyszał cztery zarzuty. Jeden dotyczy potrącenia rowerzystki

Kolizja pod Piotrkowem Tryb.

- Biegli wykazali, że po zażyciu tych leków nie można prowadzić pojazdów przez 24 godziny. A oskarżony zażywał te leki w połączeniu z alkoholem, co również obniża koncentrację i zdolność reakcji kierującego pojazdem na ewentualne pojawiające się zagrożenia drogowe - powiedział gazecie Witold Błaszczyk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.

Sprawa dotyczy kolizji drogowej, którą w lipcu ub. roku spowodował dziennikarz na drodze krajowej nr 1 pod Piotrkowem Trybunalskim. Doszło do niej na remontowanym odcinku trasy. 52-letni Kamil D. wjechał wówczas swoim BMW X6 w słupki odgradzające pasy jezdni, ustawione tam z powodu robót drogowych. Jeden ze słupków uderzył w nadjeżdżający z naprzeciwka samochód i uszkodził go.

"Nikomu nic się nie stało. Świadkowie podkreślali, że kierowca BMW jechał bardzo szybko. Rozpoznali w nim także znanego dziennikarza telewizyjnego" - pisze "Fakt".

Przyznał się do jazdy pod wpływem alkoholu

Okazało się, że Kamil D. miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Trafił do policyjnej izby zatrzymań. Po wytrzeźwieniu został przewieziony do piotrkowskiej prokuratury, gdzie przedstawiono mu dwa zarzuty - sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, którego dopuściła się osoba będąca w stanie nietrzeźwości, oraz kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości.

W trakcie śledztwa dziennikarz przyznał się tylko do jazdy pod wpływem alkoholu. Śledczy skierowali wniosek do sądu o areszt dla podejrzanego, ale sąd nie przychylił się do niego i zastosował wobec dziennikarza poręczenie majątkowe, dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.

Nie koniec problemów Kamila D.

Śledztwo w tej sprawie trwało niemal rok. - To rzeczywiście dość długo, ale musieliśmy ustalić i przesłuchać sporą liczbę świadków - osób, które poruszały się po tej drodze bezpośrednio przed zdarzeniem, które spowodował oskarżony - tłumaczy "Faktowi" prok. Witold Błaszczyk.

To nie jedyne problemy z prawem dziennikarza. Pod koniec ub. roku Prokuratura Regionalna w Katowicach postawiła mu zarzuty podrobienia dokumentów umożliwiających uzyskanie kredytu i przedłożenia ich w banku oraz doprowadzenia banku do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości.

ms

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej