Kierował pod wpływem alkoholu. Jest akt oskarżenia przeciwko dziennikarzowi Kamilowi D.
Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko dziennikarzowi Kamilowi D., który w 2019 r. uczestniczył w kolizji na drodze krajowej nr 1 pod Piotrkowem Tryb. Prokuratura zarzuca mu prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości oraz sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.
2020-07-01, 10:25
Powiązany Artykuł
![Twitter policja Płońsk wypadek 1200.jpg](https://static.prsa.pl/images/7ac59427-0a76-464f-8569-fd92c97a0cda.jpg)
Mazowsze: zderzenie ciężarówki z osobówką. Zginęła kobieta, rannych troje dzieci
- Sprawa została zakończona skierowaniem aktu oskarżenia do Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim przeciwko Kamilowi D. o jeden czyn zabroniony. Początkowo stawiano mu dwa zarzuty - prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Prokurator połączył je w jeden - ich kwalifikacja prawna i zagrożenie karne jest takie samo, zaś referent sprawy uznał, że było to jedno zachowanie. Oskarżonemu grozi kara od 9 miesięcy do 12 lat pozbawienia wolności - powiedział w środę rzecznik piotrkowskiej prokuratury, prokurator Witold Błaszczyk.
Kamil D. przyznał się do prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości, nie przyznał się natomiast, że swoim zachowaniem sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym.
Według prokuratury, o stworzeniu takiego zagrożenia świadczy m.in. to, że Kamil D. będąc nietrzeźwym, przejechał autostradą 370 kilometrów, ze średnią prędkością 140 km/h. W chwili kiedy utracił panowanie nad pojazdem i uderzył w pachołki, oddzielające pas wyłączony z ruchu, poruszał się z prędkością 96 km/h, a w miejscu tym było ograniczenie do 70 km/h.
Ślady substancji o charakterze psychoaktywnym we krwi
- Tego dnia ruch na odcinku drogi krajowej nr 1 był duży, bo przemieszczało się tam 40 tys. pojazdów. W czasie bezpośrednio poprzedzającym zdarzenie utraty przez Kamila D. panowania nad samochodem, w ciągu godziny, poruszało się tym odcinkiem drogi 1,1 tys. pojazdów. Ponadto w przypadku ważącego 2,2 tys. kg samochodu Kamila D. i przy prędkości, z jaką się poruszał, siła energii kinetycznej przy uderzeniu w inny pojazd mogła być bardzo duża - wyjaśnił Błaszczyk.
Powiązany Artykuł
![policja free 663.jpg](http://static.prsa.pl/images/21d7c2d5-2555-4669-b8bc-ef58aab3e174.jpg)
Tragedia na Podkarpaciu. Pijany kierowca potrącił dwie 14-latki, jedna zmarła
Ponadto prokurator zwrócił uwagę, że we krwi Kamila D. ujawniono ślady substancji o charakterze psychoaktywnym, które - w opinii biegłych, wypowiadających się w tej sprawie - osłabiały zdolność reakcji na zagrożenia w ruchu drogowym i opóźniały reakcje obronne. Według biegłych, substancje te nie mogą być łączone z alkoholem, bo takie połączenie jeszcze potęguje ich negatywne działanie.
- Zawierające te substancje leki, które brał oskarżony, posiadają zastrzeżenie, że w ciągu 24 godzin po ich zażyciu absolutnie nie wolno prowadzić żadnych pojazdów mechanicznych. Wszystkie te okoliczności skłoniły prokuratora do przyjęcia, że w tej sytuacji doszło do sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym - zaznaczył Błaszczyk.
2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu
Pod koniec lipca ub. roku na drodze krajowej nr 1 pod Piotrkowem Trybunalskim, 51-letni Kamil D. uczestniczył w kolizji na remontowanym odcinku trasy. Jadąc samochodem bmw w kierunku Katowic, najechał na pachołki oddzielające pasy ruchu. Następnie jeden z pachołków uderzył w auto nadjeżdżające z przeciwka. Nikt z uczestników kolizji nie ucierpiał.
Okazało się, że dziennikarz miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Trafił do policyjnej izby zatrzymań. Po wytrzeźwieniu został przewieziony do piotrkowskiej prokuratury, gdzie przedstawiono mu dwa zarzuty - sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, którego dopuściła się osoba będąca w stanie nietrzeźwości, oraz kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości.
Śledczy skierowali wniosek do sądu o areszt dla podejrzanego, ale sąd nie przychylił się do niego i zastosował wobec dziennikarza poręczenie majątkowe, dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
dn
REKLAMA
REKLAMA