Sprawa 4-letniej Ines. Wiceminister sprawiedliwości: stoimy na straży dobra dziecka
- Gdyby miało to miejsce w Belgii, mówiłbym to samo - powiedział wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości Michał Wójcik, odnosząc się do sprawy 4-letniej Ines, która ma zostać zabrana babci i przekazana ojcu z Belgii. Zdaniem wiceministra sądy w tej sprawie "działały mechanicznie".
2020-07-01, 12:29
Sprawie dziewczynki poświęcona była środowa konferencja w Ministerstwie Sprawiedliwości, na której wiceminister Michał Wójcik wystąpił wraz z Rzecznikiem Praw Dziecka Mikołajem Pawlakiem.
Powiązany Artykuł
"Czuwamy nad sprawą". Wiceminister sprawiedliwości o decyzji prokuratury ws. 4-letniej Ines
- Pamiętajmy, dziewczynka trzy lata wychowywała się w Polsce, w pewnej kulturze. Nie zna języka ojca, ojciec nie zna języka dziecka, przecież to jest trauma dla dziecka - mówił o 4-letniej Ines wiceminister. - Gdyby taka sprawa była w Belgii, mówiłbym dokładnie to samo - podkreślił Wójcik.
Zaznaczył, że w tej sprawie sądy nie zdecydowały się zastosować jednego z przepisów konwencji haskiej. - Jest taki przepis, który mówi, że jeżeli taki powrót dziecka powodowałby niepowetowaną szkodę w psychice dziecka, to nie wolno tego robić - wskazał. Jego zdaniem sądy w tej kwestii "działały mechanicznie".
Odnosząc się do skargi nadzwyczajnej złożonej przez prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę, Wójcik podkreślił, iż ma nadzieję, że "sędziowie wezmą pod uwagę wszystkie okoliczności tej sprawy". - Chciałbym powiedzieć to bardzo wyraźnie: zawsze stoimy na straży dobra dziecka - podkreślił.
REKLAMA
Skarga Nadzwyczajna
Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik przypomniał, że w sprawie 4-letniej Ines "prawie" wyczerpały się wszystkie środki prawne, ale - dzięki prezydentowi Andrzejowi Dudzie - w polskim systemie pojawił się jeszcze jeden instrument, mianowicie skarga nadzwyczajna.
- Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, kiedy zapoznał się z aktami sprawy, przyjął, że powinien być ten instrument zastosowany – powiedział Wójcik. Podkreślił, że jest on niezwykle rzadko stosowany.
- Dzisiaj Prokurator Generalny wystąpił do Sądu Najwyższego, żeby zbadać całą tą sprawę, ale jednocześnie złożono wniosek do Sądu Okręgowego, żeby wstrzymać przymusowe przekazanie, wydanie dziecka – poinformował wiceminister sprawiedliwości.
"Apeluję do pana rzecznika, żeby natychmiast wycofał to pismo"
Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik podkreślił też podczas środowej konferencji prasowej, że dyrektor zespołu prawa cywilnego biura Rzecznika Praw Obywatelskich występuje do przewodniczącej wydziału rodzinnego i nieletnich w sądzie w Radomiu z konkretnymi żądaniami.
REKLAMA
Posłuchaj
- To jest wręcz złamanie zasady niezależności sądów, sądy są niezależnymi zupełnie instytucjami, to jest złamanie niezawisłości sędziowskiej – podkreślił.
Wójcik zastrzegł przy tym, że być może Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar nie miał wiedzy o tym piśmie. - Apeluję do pana rzecznika, żeby natychmiast wycofał to pismo i wyciągnął daleko idące konsekwencje wobec pracowników, którzy zdecydowali się takie pismo skierować do sądu rejonowego w Radomiu – powiedział Wójcik.
Sądowa batalia o dziecko
Chodzi o sprawę 4-letniej Ines – córki pary okulistów, Polki i Belga. Dziewczynka urodziła się w Polsce. Niedługo po narodzinach jej matka wyjechała z nią do Belgii, gdzie mieszkał jej partner i ojciec dziecka. Para rozstała się, kiedy dziewczynka miała rok. Kobieta zabrała córkę i wyjechała z nią do Polski. Wówczas między rodzicami rozpoczęła się sądowa batalia o dziecko.
W listopadzie ub. roku przebywająca w Polsce matka dziewczynki nagle zmarła. Dzień wcześniej sąd belgijski przyznał wyłączną opiekę rodzicielską ojcu. Opiekę nad dzieckiem przejęła jednak babcia dziewczynki. Strona belgijska uznała, że babka ukrywa dziecko i wystawiła Europejski Nakaz Aresztowania kobiety. Natomiast polski sąd – na wniosek prokuratury - go oddalił. Ojciec tymczasem domaga się przekazania mu córki.
Kiedy policja ustaliła miejsce przebywania dziewczynki, w sprawę włączył się Rzecznik Praw Obywatelskich. Skierował do przewodniczącej III Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego w Radomiu, który zajmował się tą sprawą, pismo, w którym domagała się podjęcia przez sąd "wszelkich możliwych czynności procesowych" związanych z odebraniem dziewczynki babce.
mg
REKLAMA
REKLAMA