Wysoka frekwencja pod znakiem zapytania. Eksperci mówią o konsekwencjach "debat"
Eksperci zgodnie twierdzą, że brak prawdziwej debaty przed II turą wyborów prezydenckich negatywnie wpłynie na frekwencję wyborczą. Zdaniem dr. Sergiusza Trzeciaka konsekwencją wczorajszych widowisk politycznych będzie wyhamowanie jej wzrostu. Z kolei dr Bartłomiej Biskup spodziewa się spadku frekwencji w porównaniu z I turą wyborów.
2020-07-07, 23:55
Rafał Trzaskowski nie wziął udziału w poniedziałkowej debacie wyborczej zorganizowanej przez Telewizję Polską w Końskich. Zamiast tego kandydat Koalicji Obywatelskiej razem ze swoim sztabem stworzył własne wydarzenie polityczno-medialne, na które zaprosił dziennikarzy. W efekcie bezpośredni pojedynek osób ubiegających się o najważniejszy urząd w państwie zamienił się w starcie pośrednie. Andrzej Duda przyszedł na debatę do TVP i odpowiadał zgodnie z jej formułą na pytania zwykłych Polaków oraz przesyłane przez internautów. Z kolei Rafał Trzaskowski mierzył się z pytaniami przedstawicieli mediów. Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał portal PolskieRadio24.pl taka formuła "debatowania" umocniła elektoraty obu kandydatów i zniechęciła do obu wyborców niezdecydowanych.
Eksperci: debaty nie zmienią przepływy wśród elektoratów
- To nie będzie miało wpływu na postawę wyborców. Każdy z kandydatów mówił do swojego "plemienia", dlatego nie sądzę, żeby spowodowało to znaczące przepływy elektoratu - mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Sergiusz Trzeciak ekspert ds. wizerunku strategicznego. - Sądzę, że to wpłynęło na utwierdzenie wyborców już przekonanych, ale także na niezdecydowanych - wtóruje dr Bartłomiej Biskup politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
W związku z powyższym zdaniem ekspertów nie można wskazać zwycięzcy tych pośrednich starć. W ocenie dr. Sergiusza Trzeciaka można jednak stwierdzić, kto stracił więcej na tym, że nie doszło do klasycznej debaty. - Rafał Trzaskowski musi odrobić stratę z I tury wyborów. Debata była dla niego okazją do dotarcia do części elektoratu Andrzeja Dudy oraz wyborców niezdecydowanych. Rafał Trzaskowski nie wykorzystał tej szansy - uważa ekspert ds. wizerunku strategicznego.
Rozmówca portalu PolskieRadio24.pl ocenia, że formuła, jaką zaproponował sztab kandydata Koalicji Obywatelskiej, ze względu na mniejsze zasięgi mediów transmitujących to wydarzenie w porównaniu z oglądalności TVP nie zrekompensuje poniesionej straty. Jego zdaniem, Andrzej Duda uzyskał lepszy czas antenowy na wygłoszenie swoich postulatów.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Osobne debaty prezydenckie. Paweł Badzio: odeszliśmy od norm
Z drugiej strony, dr Bartłomiej Biskup uważa, że debatowanie w pojedynkę może zostać źle odebrane przez wyborców. - To już nie jest teatr, tylko cyrk. Próba robienia dobrze na siłę może skończyć się odwrotnie, dlatego że mamy efekt odwróconego U, co można streścić za pomocą polskiego przysłowia "co za dużo, to niezdrowo". W pewnym momencie, kiedy jest przekroczona granica zainteresowania, to U się odwraca i następuje przesyt działań - mówi politolog UW.
- Jeśli o jednym człowieku mówimy wyłącznie dobrze, to staje się to mało wiarygodne, to samo dotyczy sytuacji odwrotnej, gdy o kimś mówimy wyłącznie źle - dodaje. Dr Biskup zauważa, że efekt ten dotyczy zarówno debaty organizowanej przez TVP, jak i wydarzenia przygotowanego przez sztab kandydata KO.
Poniedziałkowe wydarzenia mogą wpłynąć na frekwencję
Obaj eksperci są przekonani, że brak debaty z prawdziwego zdarzenia sprawia, że nadzieję na jeszcze większą frekwencję wyborczą niż w I turze będziemy musieli przełożyć do kolejnych wyborów.
- Debata mogłaby pozytywnie wpłynąć na frekwencję i pomóc w mobilizacji elektoratów. Tak się jednak nie stanie - mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Sergiusz Trzeciak, ekspert od wizerunku strategicznego. Rozmówca portalu PolskieRadio24.pl uważa, że należy spodziewać się odwrotnego efektu. - Część wyborców stwierdzi, że kandydaci nie potrafią się porozumieć nawet w sprawie debaty, a chcą, żeby na nich głosować i dojdą do wniosku, że nie ma sensu iść na wybory - dodaje. Dr Sergiusz Trzeciak nie przewiduje drastycznego spadku frekwencji, a raczej powstrzymanie jej dalszego wzrostu.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Prof. Henryk Domański: myślę, że debata w Końskich była potrzebna
Z kolei w ocenie dr. Bartłomieja Biskupa ich konsekwencją może być spadek frekwencji wyborczej w porównaniu z I turą wyborów. - Wydaje mi się, że "debaty", które oglądaliśmy, mogą wpłynąć na absencję wśród wyborców niezdecydowanych i elektoratu innych kandydatów. Nie padło podczas nich nic, co mogłoby zachęcić te grupy do opowiedzenia się za którymś z kandydatów. Te "debaty" mogą nawet zostać odebrane jako robienie sobie żartów z wyborców - uważa politolog UW.
II tura wyborów prezydenckich odbędzie się 12 lipca. Wezmą w niej udział popierany przez PiS prezydent Andrzej Duda oraz kandydat Koalicji Obywatelskiej, prezydent Warszawy i wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Rafał Trzaskowski. W I turze na Andrzeja Dudę zagłosowało 43,5 proc. Polaków, a Rafała Trzaskowskiego poparło 30,46 proc.
MF, PolskieRadio24.pl
REKLAMA