Joanna Lichocka: skończyły się czasy dziennikarzy podwieszonych pod polityków

Poseł PiS i członek Rady Mediów Narodowych Joanna Lichocka odniosła się do ostatnich zmian w Programie 3 Polskiego Radia, przyznając, że powodowane one były chęcią poprawy słuchalności, co wymagałoby energicznych działań.

Powiązany Artykuł

Michał Narkiewicz-Jodko nowym dyrektorem Programu 3 Polskiego Radia

- Miałam nadzieję, że Kuba Strzyczkowski to podejmie. Bardzo na niego liczyłam, cenię go jako dziennikarza i prowadzącego audycje. Ale potem słyszałam, że niewiele się zmienia, słupki słuchalności spadały dalej. Jak rozumiem, pani prezes Agnieszka Kamińska podjęła decyzję w interesie radia. To była trudna decyzja, bo spadają na nią teraz niewybredne ataki i niesprawiedliwa, ostra krytyka - przyznała.

Zdaniem Joanny Lichockiej niesamowite jest to, że dziennikarze mieli przyznawać otwarcie, że są umówieni z ważnymi politykami PiS, którzy mieli im zagwarantować pracę.

"Mentalność z PRL"

- Śmiem wątpić, czy pani premier (Jadwiga) Emilewicz i pan premier (Piotr) Gliński mieli w ogóle świadomość, że są na przykład gwarantami wywiadów z drag queen pana (Michała) Olszańskiego albo innych poczynań pana (Ernesta) Zozunia i jego kolegów. Takie stawianie sprawy to pokazanie mentalności z czasów funkcjonowania PRL i przez okres III RP, gdy najpierw (TVP i Polskie Radio) były rządzone przez sekretarzy PZPR, a potem ludzi SLD, PO i PSL czy UW – podkreśliła.

Poseł dodała, że "taktyką takich dziennikarzy, którzy zaczynali jeszcze w PRL, było znalezienie sobie politycznego patrona i podwieszenie się pod niego, żeby trwać. Naprawdę stara metoda. Tyle że to tak już nie działa".

REKLAMA

wp.pl