Policja weszła na teren Politechniki Warszawskiej. Rzecznik KSP odpowiada na zarzuty
- Gdy funkcjonariusze, podejmujący działania w czasie sobotniego protestu, zostali poinformowani, że są na terenie Politechniki Warszawskiej, natychmiast go opuścili - podkreślił rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak. Szanujemy autonomię każdej uczelni - zapewnił.
2020-11-30, 19:39
W poniedziałek Politechnika Warszawska poinformowała, że jej rektor wezwał Komendanta Stołecznego Policji do wyjaśnień w związku z wkroczeniem funkcjonariuszy na teren uczelni podczas sobotniego protestu. Według władz uczelni incydent miał charakter "nieuprawnionego wtargnięcia" i aktu "naruszenia autonomii" nienotowanego od "wielu dekad".
Sprawę skomentował rzecznik KSP. - Szanujemy autonomię każdej uczelni, w tym Politechniki Warszawskiej. Tym bardziej że wśród naszych funkcjonariuszy również są jej absolwenci, wykonujący wzorowo swoje zadania - podkreślił.
Powiązany Artykuł
Policja publikuje nagranie z udziałem Nowackiej. Rzecznik KSP: legitymacja powinna być pokazana w odpowiedni sposób
- W tym przypadku mamy do czynienia z działaniami dynamicznymi policjantów. Biegli oni za osobami, które wcześniej znieważyły policjantów. W momencie, gdy funkcjonariusze zostali poinformowani o tym, że jest to teren uczelni, opuścili jej plac - wyjaśnił nadkom. Marczak.
Nielegalne zgromadzenie
Jak zaznaczył, informacja ta znalazła się także w meldunku sporządzonym po działaniach. - Funkcjonariusze ci nie pełnią na co dzień służby w Komendzie Rejonowej Policji Warszawa 1. Oznacza to, że najzwyczajniej w świecie nie muszą oni znać topografii miasta - zauważył rzecznik KSP.
Sobotni marsz w ramach protestu Strajku Kobiet ruszył z ronda Dmowskiego w kierunku placu Konstytucji, dalej placu Zbawiciela, placu Unii Lubelskiej i siedziby MSWiA. Na trasie, ustalanej spontanicznie, przejście blokowali policjanci, wzywając protestujących do rozejścia się i informując, że zgromadzenie jest nielegalne.
Protestujący w związku z tym się rozproszyli. Część z nich znalazła się przy ul. Waryńskiego, w okolicy wydziału PW. Zgromadzonych tam manifestantów policja zamknęła w kordonie celem ich wylegitymowania. Części z protestujących udało się tego uniknąć po tym, jak przeskoczyli przez ogrodzenie. Działania podejmowane były też przy ul. Polnej, gdzie funkcjonariusze odcięli protestującym dojście na plac Unii Lubelskiej. Doniesienia, że funkcjonariusze wkroczyli na teren PW, pojawiły się też w opublikowanej na portalu Wyborcza.pl relacji uczestniczącej w proteście prawniczki, która powoływała się na informacje "Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego".
pkr
REKLAMA
REKLAMA