Strajk Kobiet dewastuje Warszawę. Radny pyta o koszty, ratusz bagatelizuje problem
Jan Strzeżek, warszawski radny wystosował pytanie do ratusza o ilość publicznych pieniędzy, które są przeznaczane na likwidację dewastacji po Strajkach Kobiet. Ku jego zdziwieniu "Rafał Trzaskowski i jego współpracownicy mówią, że nie odnotowano żadnych zniszczeń".
2021-02-03, 15:39
Powiązany Artykuł
Prof. Ryba o atakach na kościoły: próbuje się nam zafundować samobójstwo kulturowe Europy
Po niedawnych protestach Strajku Kobiet internet obiegły nagrania demonstrantów, którzy wymazywali wulgarne hasła na blokach i murach kościołów, wybijali witryny reklamowe czy rozlewali farbę na pomniki oraz przed Trybunałem Konstytucyjnym. Radny Porozumienia Jan Strzeżek wystosował więc pytanie do ratusza o koszty likwidacji tych dewastacji, publikując na Twitterze odpowiedzi miasta.
- "To starannie dobrana taktyka". Politolog o protestach i słowach przewodniczącego PO
- "Atak na rozum i godność człowieka". Fogiel o słowach Hołowni ws. wyroku TK
"Wiecie państwo czym są te leżące na stole dokumenty? To odpowiedzi na złożone przeze mnie zapytanie, ile Warszawę kosztowało usunięcie zniszczeń spowodowanych przez Strajk Kobiet. R. Trzaskowski i jego współpracownicy mówią, że...nie odnotowano żadnych zniszczeń."
Wcześniej o koszty po Strajkach Kobiet pytał portal tvp.info. Karolina Gałecka, rzecznik stołecznego ratusza przyznała wówczas, że "w czasie ostatnich spontanicznych zgromadzeń nie odnotowaliśmy trwałych zniszczeń infrastruktury miejskiej".
REKLAMA
- W ramach bieżących prac są usuwane ewentualnie napisy, które pojawiły się po spontanicznych zgromadzeniach na obiektach miejskich. Dla miasta nie są to dodatkowe koszty, ponieważ jednostki miejskie mają podpisaną umowę z wykonawcą, w związku z tym usuwanie napisów odbywa się w ramach wydatków bieżących - mówiła.
dn/tvp.info
REKLAMA