Sejmowa komisja przyjęła dezyderat ws. działań RASP. Posłanki opozycji wyszły
Sejmowa komisja kultury i środków przekazu przyjęła dezyderat w sprawie działań wydawnictwa Ringier Axel Springer Polska wobec dziennikarzy. Został zgłoszony przez klub Prawa i Sprawiedliwości. Posłowie opozycji opuścili posiedzenie przed głosowaniem.
2021-03-16, 15:34
Powiązany Artykuł
Spór aktorów z TVN i ZASP o kilkanaście milionów złotych. Jest oświadczenie stacji
Jak zapisano w dezyderacie, komisja wyraża "głębokie zaniepokojenie próbami systemowego zastraszania dziennikarzy i polskich mediów przez wydawnictwo RASP". Treść dezyderatu odczytała poseł PiS Joanna Lichocka. Komisja stwierdza w nim, że ściganie dziennikarzy za ich poglądy, zamiast z nimi polemizować, wskazuje, że RASP odwołuje się do dziedzictwa dalekiego od demokratycznych zasad wolności słowa. Komisja zwraca się do rządu o podjęcie działań mających na celu zaakcentowanie tego problemu w relacjach bilateralnych z niemieckimi partnerami.
"Liczba wytaczanych dziennikarzom i publicystom procesów z powodu wyrażania przez nich opinii, żądanie z powodu ich głoszenia wysokich, drastycznie nieproporcjonalnych do dochodów dziennikarzy zadośćuczynień i odszkodowań wskazują, że działania te mają na celu nie tylko zdławienie możliwości krytyki tego niemieckiego (obecnie także z udziałem kapitału szwajcarskiego i amerykańskiego) wydawnictwa, są także przejawem próby ingerencji przez podmiot zewnętrzny w obowiązywanie konstytucyjnej zasady wolności słowa w Polsce, a także faktycznego wyeliminowania z zawodu dziennikarzy krytycznych wobec linii niemieckich tytułów. Działania tego typu odbieramy jako próbę wprowadzenia ekonomicznej cenzury za pomocą procesów sądowych zagrożonych wysokimi karami finansowymi zmierzającymi do zduszenia wolności słowa" - napisano w dezyderacie.
Posłuchaj
Poseł PiS Joanna Lichocka odczytała treść dezyderatu (IAR) 0:27
Dodaj do playlisty
Głosowanie bez opozycji
W głosowaniu nad dezyderatem wzięło udział 16 posłów, 14 było za, 2 było przeciwko. Posłowie opozycji, w tym m.in. Małgorzata Kidawa-Błońska (KO), Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica), Iwona Śledzińska-Katarasińska (KO), opuścili salę posiedzeń komisji i nie uczestniczyli w głosowaniu.
REKLAMA
Wcześniej Scheuring-Wielgus oceniła, że dezyderat "nadaje się do śmietnika". Z kolei Śledzińska-Katarasińska (KO) zwracając się do Lichockiej, powiedziała: "haniebna jest ustawka, w którą pani nas tutaj wciągnęła i oznajmiam, że nikt z moich kolegów i koleżanek nie tylko nie poprze tego dezyderatu, ale nigdy nie będzie nad tego typu dezyderatami obradować".
Dyskusja personalna
Śledzińska-Katarasińska poinformowała, że zgłaszała zastrzeżenia do tematu wtorkowych obrad komisji, ponieważ "kiedy w toku są procesy sądowe, komisja nie powinna ani wyręczać, ani dublować sądu, zwłaszcza że temat został sformułowany bardzo personalnie".
Powiązany Artykuł
Pietrzak: solą w oku przeciwników Polski są wolne i niezależne media
- Napisałam do pani marszałek Sejmu Elżbiety Witek pismo, oficjalnie, w imieniu grupy posłów opozycji, że uważamy, że w tej sytuacji taki temat i taka komisja nie powinna się odbywać - powiedziała Śledzińska-Katarasińska.
W jej ocenie komisja mogłaby się zająć "sytuacją prawną i procesami wytaczanymi w ogóle dziennikarzom". - To byłaby dyskusja merytoryczna, a nie personalna - podkreśliła.
REKLAMA
Piotr Adamowicz z Koalicji Obywatelskiej powiedział, że celem przyjętego dezyderatu jest przyspieszenie prac nad dekoncentracją mediów.
Naruszenie zasady wolności słowa
Na posiedzeniu komisja zapoznała się z informacją na temat sytuacji dziennikarzy, którym wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska wytoczyło procesy. Zdaniem Jolanty Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy, to mechanizm służący uciszaniu niepokornych dziennikarzy. W jej ocenie narusza to fundamentalną dla demokracji zasadę wolności słowa. Jolanta Hajdasz zauważa, że niektóre z procesów toczą się z wyłączeniem jawności, co uniemożliwia publiczną dyskusję na ten temat.
Powiązany Artykuł
Hiszpański dziennik chwali Polskę za przeciwstawienie się dyktatowi internetowych gigantów
- Wielki międzynarodowy koncern, dysponujący naprawdę przeogromnymi możliwościami polemiki na gruncie po prostu zwyczajnym, publicystycznym, z głoszonymi przez tych dziennikarzy poglądami po prostu nie decyduje się na to, wręcz na swoich łamach temat wycisza i go nie porusza, natomiast natychmiast kieruje sprawę do sądu z bardzo dużą sumą odszkodowania, bo to nie są kwoty kilka tysięcy czy kilkanaście, które być może redakcja jakaś chciałaby zapłacić, żeby sprawy nie prowadzić, żeby się tym nie zajmować. Nie, to są kwoty rzędu 100 tysięcy, 200 tysięcy, które oczywiście każdego z dziennikarzy są w stanie doprowadzić do ruiny - zwróciła uwagę Hajdasz.
W ocenie dyrektor CMWP SDP ma to wywoływać "efekt mrożący" działający w ten sposób na całe środowisko dziennikarzy.
REKLAMA
Czytaj też:
- Jak wielka jest władza mediów społecznościowych?
- Artur Bartkiewicz: dezinformacja to nie jest nowa strategia
Nierówne siły
Wśród dziennikarzy pozwanych przez RASP są między innymi: Cezary Gmyz z tygodnika "Do Rzeczy" i korespondent TVP, Wojciech Biedroń z tygodnika "Sieci" oraz Samuel Pereira z portalu TVP Info. Pozwy dotyczą między innymi ich krytycznych publikacji pod adresem RASP w mediach społecznościowych.
Cezary Gmyz stwierdził, że pozwy te są "próbą ograniczenia wolności słowa".
- Mamy do czynienia ze sporem o absolutnie nierównych siłach. Koncern Springer ma charakter globalny, dysponuje nieograniczonymi środkami, a kwoty żądane przy okazji procesu - idące w setki tys. zł - są tak naprawdę próbą zastraszenia dziennikarzy. Żaden z nas nie przypuszczam, żeby w ogóle dysponował takimi kwotami - powiedział.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
"Miało być radio, a nie prywatny folwark". Problemy projektu Nowy Świat
Dodał, że "w żadnej normalnej gazecie nie jest do pomyślenia, żeby dziennikarze przyjmowali polecenia czy też zalecenia od wydawcy, ponieważ jest to złamaniem reguł".
- A wiele wskazuje na to, że do takiego złamania reguł dochodzi w koncernie Springer. W większości przypadków nigdy nie zamieniłem słowa ze swoimi wydawcami, chociaż byłem dość istotnym dziennikarzem zarówno w tygodniku "Wprost", potem w "Rzeczpospolitej" czy tygodniku "Do Rzeczy" - zaznaczył Gmyz.
Uprawniona publicystyka
Dziennikarz "Sieci" i wPolityce.pl Wojciech Biedroń podkreślił, że "tak samo szkodliwe, niebezpieczne jest kierowanie prywatnych aktów oskarżenia wobec dziennikarzy tygodnika »Sieci«, jak i wobec dziennikarzy »Gazety Wyborczej« czy »Newsweeka«".
REKLAMA
- Otrzymaliśmy prywatne akty – ja, red. Marcin Wikło i red. Marek Pyza - od Fundacji Otwarty Dialog i cudzoziemki, która jest persona non grata na terenie RP, pani Kozłowskiej. Miłująca wolność słowa Fundacja Otwarty Dialog – tak bardzo walcząca o demokrację w Polsce - domaga się od mojej osoby 200 tys. zł, od Marcina Wikło 300 tys. zł i od Marka Pyzy też 300 tys. I ścigają nas z art. 212 kk. I – co ciekawe – nie ścigają nas za materiały, w których ujawniliśmy ich związki z szemranymi firmami, związki chociażby z ludźmi związanymi z reżimem, który dzisiaj panoszy się w Donbasie i na Krymie, tylko m.in. za teksty publicystyczne, za komentarze, które są absolutnie uprawnione - stwierdził.
Pozwy za opinie
Powiązany Artykuł
Protest części mediów. Płażyński: to akcja polityczna pewnej grupy zawodowej
Dziennikarz, szef portalu tvp.info Samuel Pereira ocenił, że art. 212 kk "powinien zniknąć i to niezależnie od tego, kogo on dotyczy i komu tę krzywdę wyrządza".
Wskazał, że "inną sprawą jest, kiedy instytucja jakaś czuje się pokrzywdzona fałszywą informacją w tekście informacyjnym zero-jedynkowym prawda-fałsz i zwraca się przeciwko jakiejś gazecie, jakiemuś medium (...), a czym innym jest, kiedy koncern z udziałem zagranicznym, jeden z największych koncernów medialnych w Polsce, koncern niemiecki, częściowo też szwajcarski i amerykański, pozywa cywilnie na 100 tys. zł dziennikarzy za opinię".
- Chodzi o wywołanie "efektu mrożącego" - dodał.
REKLAMA
Na posiedzenie komisji zostali zaproszeni przedstawiciele RASP, jednak nikt z wydawnictwa się nie stawił. Ringier Axel Springer jest w Polsce właścicielem między innymi: dziennika "Fakt", tygodnika "Newsweek" oraz portalu "Onet".
fc
REKLAMA