"Jeżeli nie na drodze dyskusji, to wymuszą to sądy". Warszawiacy nie godzą się na podwyżki opłat za śmieci

Warszawiacy nie godzą się na drastyczne podwyżki opłat za wywóz i zagospodarowanie odpadów. Od kwietnia każdy mieszkaniec stolicy zapłaci co miesiąc średnio za śmieci ok. 50 zł. Jeżeli nie uda się doprowadzić do zmiany naliczania opłat za śmieci w drodze dyskusji publicznej to wymuszą to sądy – zapowiadają spółdzielcy i zarządcy nieruchomości.

2021-03-31, 14:34

"Jeżeli nie na drodze dyskusji, to wymuszą to sądy". Warszawiacy nie godzą się na podwyżki opłat za śmieci
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Dmitry Kalinovsky/Shutterstock

Od kwietnia miesięczne opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi będą naliczane według średniego zużycia wody przez mieszkańców. Jeśli w nieruchomości nie ma wodomierza, albo nie jest podłączona do sieci wodociągowej lub nie ma danych za zużycie wody za okres 6 kolejnych miesięcy, stawka naliczana jest według określonego wzoru: liczba mieszkańców razy 4 m sześc. wody razy 12,73 zł.

Powiązany Artykuł

shutterstock śmieci warszawa 1200.jpg
"Wiele niekorzystnych rozwiązań". Kilkadziesiąt stołecznych spółdzielni i wspólnot apeluje ws. uchwały śmieciowej

- Jeżeli nie uda się doprowadzić do zmiany naliczania opłat za śmieci w drodze dyskusji publicznej to wymuszą to sądy - mówi Maciej Maciejowski ze Stowarzyszenia Spółdzielców Mieszkaniowych i Zarządców Nieruchomości.

W jego ocenie zapewnienia przedstawicieli zarządu miasta, że zmiana naliczania opłat za gospodarowanie odpadami nie jest tożsama z podwyżką były nieprawdziwe. - Dla ogromnej większości mieszkańców Warszawy będzie to dotkliwa podwyżka - podkreśla.

Lokatorzy odczują ją płacąc czynsz, do którego należności za wywóz śmieci są doliczane. Wyjaśnia, że zarządcy nieruchomości, administratorzy wspólnot mieszkaniowych, a także spółdzielnie zostały obarczone obowiązkiem zbierania opłat i rozliczania z miastem.

REKLAMA

Czytaj także:

Maciejowski zwraca uwagę, że system naliczania opłat jest niesprawiedliwy. Tłumaczy, że ilość zużytej wody ma być odczytywana na głównym wodomierzu budynku, od tej wielkości zostanie naliczona opłata, a następnie podzielona na wszystkich mieszkańców. - W efekcie osoba, która oszczędza wodę lub rodzina, która oszczędnie nią gospodaruje musi płacić za tych, którzy leją wodę strumieniami - wskazuje.

Mieszkańcy nie akceptują tak wysokich opłat za śmieci. - Do rej pory płaciliśmy 65 zł miesięcznie, teraz nasza pięcioosobowa rodzina będzie musiała zapłacić nawet przynajmniej trzy razy tyle. To naprawdę duży wydatek – mówi pan Maciej, mieszkaniec Bielan.

Nawet 200 zł miesięcznie

W jeszcze gorszej sytuacji zostali postawieni właściciele domów jednorodzinnych, które nie są podłączone do sieci wodociągowej, a tym samym nie mają wodomierzy. Opłaty śmieciowe będą im naliczane według wzoru: liczba mieszkańców razy 4 m sześc. wody razy 12,73 zł.

REKLAMA

- Nasza czteroosobowa rodzina będzie musiała zapłacić 200 zł miesięcznie, a do tej pory płaciliśmy 94 zł – wyjaśnia pani Jolanta z Białołęki. Pyta, skąd miasto wzięło dane mówiące o średnim zużyciu wody wynoszącym 4 m sześc. na osobę.

- Mamy szambo o pojemności 9 m sześc. Opróżniamy je raz w miesiącu, to znaczy, że miesięcznie jedna osoba z naszej rodziny zużywa niewiele ponad 2 m sześc. wody. A zatem powinniśmy płacić dwa razy mniej – wylicza. Wskazuje, że opłaty odczują jeszcze bardziej sąsiedzi z trójką, a nawet czworgiem dzieci. Będą musieli wyjąć co miesiąc z portfeli 250, a nawet 300 zł.

Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji informuje, że w Warszawie "znajduje się 22 100 punktów adresowych zlokalizowanych na działkach ewidencyjnych z budynkiem mieszkalnym, które nie są podłączone do miejskiej sieci wodociągowej".

"Skandaliczna skala podwyżek"

- To skandaliczna skala podwyżek, nie mająca precedensu w innych dużych miastach Polski i nie jest temu winny rząd – jak przekonuje zarząd stolicy. Np. w Szczecinie w tych samych warunkach prawnych opłaty za gospodarowanie opłatami są o 30 proc. niższe – mówi wiceprzewodniczący Rady Miasta Dariusz Figura (PiS).

REKLAMA

Przypomniał, że Klub PiS zaproponował, aby wysokości stawki w Warszawie ustalić nie na 12,73 zł, lecz na 8,8 za m sześc. Rozliczenie ryczałtowe, dla gospodarstw domowych, które nie są podłączone do wodociągu, byłoby naliczane nie od 4 m sześc., ale od 3 m sześc. Chciał wprowadzenia stawki maksymalnej dla gospodarstwa domowego w wysokości 132 zł. - Nasze propozycje nie zostały nawet poddane pod głosowanie – tłumaczy Figura.

Przyznaje, że w tej sytuacji opozycyjni radni nie widzą możliwości zmiany uchwały śmieciowej. - Dostajemy mejle, petycje, ale przy braku dobrej woli ze strony opozycji nie jesteśmy w stanie nic zrobić – wyjaśnia.

Ocenia, że rządząca stolicą większość może ugiąć się jedynie pod dużą presją społeczną. - Ludzie dostają informacje o podwyżce czynszów i dopiero widzą, jak wysokość podwyżek – wskazuje. - Pozostaje jeszcze droga sądowa, ale to trwa – dodaje.

Wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski tłumaczy na facebooku, że w przeszłości władze lokalne mogły dopłacać do gospodarki odpadami. "Przykładowo, gdy Warszawa płaciła za odbiór i przetworzenie śmieci 1,2 mld zł rocznie, a z opłat od mieszkańców wpływało ok. 700 milionów zł, różnicę dopłacaliśmy z miejskiego budżetu. Teraz, zgodnie z narzuconymi przepisami, nie możemy" - przekonuje.

REKLAMA

dn

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej