Jak często występuje przy COVID-19 zaburzenie węchu i smaku? Prof. Parczewski tłumaczy

- Zaburzenie węchu i smaku u pacjentów chorych na COVID-19 obserwujemy obecnie bardzo rzadko. Ma to związek z brytyjskim wariantem koronawirusa - powiedział specjalista chorób zakaźnych prof. Miłosz Parczewski. Dodał, że u części pacjentów występuje niedotlenienie bezobjawowe.

2021-04-16, 13:28

Jak często występuje przy COVID-19 zaburzenie węchu i smaku? Prof. Parczewski tłumaczy
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Shutterstock/DiMedia

- Pełną parą pracuje w naszym szpitalu wysokoprzepływowa tlenoterapia, czyli ludzie cały czas są chorzy, z dużymi uszkodzeniami tkanki płucnej, w ostatnich dniach natomiast sytuacja się nie pogarszała - powiedział PAP lekarz naczelny ds. COVID-19 w szpitalu wojewódzkim w Szczecinie prof. Miłosz Parczewski.

Powiązany Artykuł

covid maska ulica free shutt 1200  .jpg
Jak zakończyć pandemię COVID-19? Naukowcy podają najprostsze rozwiązanie

Zapytany o to, jacy pacjenci z COVID-19 trafiają do szpitala wojewódzkiego, odpowiedział, że z pewnością są to pacjenci młodsi niż w pierwszej fali pandemii.

- Widzimy chorujące osoby młodsze z dużymi zmianami w płucach, z zajęciem 20-40 proc. tkanki płucnej. Jest wyraźnie mniej osób starszych. Wydaje się więc, że szczepienie w grupach powyżej 70. roku życia zmienia epidemiologię wiekową - powiedział specjalista chorób zakaźnych.

Dodał, że bardzo rzadko w przebiegu choroby występuje obecnie zaburzenie węchu i smaku, które jeszcze jesienią było uznawane za charakterystyczny objaw zakażenia koronawirusem.

"Wariant brytyjski dominuje"

- Związane jest to z wariantem brytyjskim, który prawdopodobnie dominuje - wskazał prof. Miłosz Parczewski.

Zaznaczył, że dość często pacjenci zgłaszają się do lekarzy później niż powinni - po tygodniu, a nawet po dziesięciu dniach od wystąpienia pierwszych objawów. Dodał, że chodzi tu przede wszystkim o osoby starsze, obciążone innymi chorobami.

- Trzeba na to zwracać szczególną uwagę. Zwracamy też uwagę na osoby otyłe, z cukrzycą, w wywiadzie z powikłaniami zatorowo-zakrzepowymi, z chorobami serca. To także osoby, które powinny baczniej się obserwować – powiedział lekarz.

Powiązany Artykuł

1200_koronawirus_shutterstock.png
Szczegóły dotyczące rehabilitacji pocovidowej. Wiceminister zapowiedział zabiegi domowe

Wskazał, że leki stosowane w leczeniu w POZ "czasami tę pomoc opóźniają i wtedy niewiele można zrobić w drugiej fazie choroby", w tzw. burzy cytokinowej.

- Ludzie, którzy mają objawy infekcyjne, a nie są one w tej chwili tak charakterystyczne, zgłaszają się później. Część pacjentów ma też niedotlenienie, ale bezobjawowe - czyli mniej czują to niedotlenienie, a my obserwujemy destrukcję tkanki płucnej czy zapalenie w płucach - powiedział prof. Miłosz Parczewski.

Zapytany o to, jakie czynniki powinny być uwzględniane przy decyzjach dotyczących obostrzeń epidemicznych, wskazał na liczbę zakażeń dziennych, liczbę zajętych łóżek w stosunku do całkowitej ich liczby i na liczbę łóżek OIOM-owych. Przypomniał, że jeśli chodzi o liczbę zgonów, odnosi się ona do sytuacji sprzed dwóch tygodni.

Czytaj także:

- Oczywiście jest to przykra i przerażająca liczba, ale nie mówi nam ona o tym, jak prognozować na najbliższy tydzień czy dwa - zaznaczył lekarz. Dodał też, że trzeba wziąć pod uwagę liczbę testów dodatnich w ogólnej liczbie wykonanych testów "przy założeniu, że jest ich dużo".

- Jeśli jest ich powyżej 100 tys. dziennie, a mieliśmy już takie dni, i widzimy, że ta liczba testów dodatnich się zmniejsza, to znaczy, że liczba krążącego wirusa w populacji jest mniejsza i ludzie się mniej zakażają - powiedział prof. Miłosz Parczewski.

nt

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej