Podpalenie mieszkania podczas Marszu Niepodległości. Akt oskarżenia trafił do sądu
Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Piotrowi K., który 11 listopada ub.r. podczas Marszu Niepodległości podpalił racą mieszkanie w al. 3 Maja w Warszawie. Mężczyzna nie przyznał się do winy.
2021-05-02, 09:50
Powiązany Artykuł
Podpalone racą mieszkanie podczas Marszu Niepodległości. Sąd przedłużył areszt zatrzymanemu
37-letni Piotr K. został oskarżony o spowodowanie pożaru, poprzez rzucenie racą w kierunku balkonu mieszkania w al. 3 Maja, na którym wisiała tęczowa flaga i banner Strajku Kobiet. Nie trafił tam, gdzie chciał, zniszczył natomiast elewację lokalu, drzwi balkonowe i próg lokalu zajmowanego przez artystę Stefana Okołowicza, który miał tam swoją pracownię. Rzeczoznawca ocenił, że straty na szkodę Okołowicza oraz Spółdzielni Mieszkaniowej Domy Spółdzielcze wyniosły 4 296,95 zł.
Zniszczenie "kolorowej szmaty"
Oskarżyciel uzyskał opinię biegłego z zakresu pożarnictwa, który potwierdził, że w mieszkaniu doszło do pożaru na skutek podpalenia racą. Według eksperta, pożar zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów. Prokuratura Rejonowa Śródmieście-Północ w Warszawie uznała, że Piotr K. czyn ten popełnił "publicznie, bez powodu, okazując rażące lekceważenie porządku prawnego".
Czytaj także:
- Rzucał racą w okna na Marszu Niepodległości. Zatrzymany pseudokibic chciał wyjechać z kraju
- Marek Suski: mimo pięknej idei Marszu Niepodległości doszło do wybryków chuligańskich
- "Nie może być przyzwolenia na czyny chuligańskie". Poseł Solidarnej Polski o Marszu Niepodległości
Piotr K. nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, z których wynikało, że raca, od której zapaliło się mieszkanie w Al. 3 Maja nie była rzucona przez oskarżonego, tylko "kogoś za jego plecami". Mężczyzna twierdził, że jego raca odbiła się od kamienicy i spadła na ziemię. Prokuratura przesłuchiwała w charakterze świadków znajomych Piotra K., którzy 11 listopada 2020 roku byli z nim w Warszawie na Marszu Niepodległości. Mężczyźni – podobnie jak oskarżony - utrzymywali, że do pożaru przyczynił się "człowiek w ciemnej odzieży". Świadkowie przyznali, że oni także rzucali racami, ale ich celem nie było zniszczenie cudzego mienia, tylko "kolorowej szmaty".
Zatrzymanie pod dwóch dniach
Już na początku postępowania zostały zabezpieczone nagrania z monitoringu miejskiego, a także nagrania umieszczane na Facebooku przez uczestników Marszu Niepodległości oraz osób, które widziały przechodzącą przez Most Poniatowskiego demonstrację z okolicznych budynków. Policja przesłuchała Stefana Okołowicza i naocznych świadków.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
"Zero tolerancji dla łamania prawa". Fogiel o zamieszkach podczas Marszu Niepodległości
Analiza zabezpieczonych danych doprowadziła do zatrzymania Piotra K. 13 listopada w Białymstoku. Jak informowała Komenda Stołeczna Policji, "funkcjonariusze ustalili tożsamość 36-latka m.in. dzięki nagraniom monitoringu", sprawca był ubrany w charakterystyczną czerwoną kurtkę. - Zatrzymanie miało miejsce w ostatniej chwili, gdyż 36-latek szykował się do wyjazdu z kraju. Jego samochód był przygotowany do drogi, rzeczy spakowane i włożone do auta - przekazywała stołeczna policja.
23 szaliki Jagielloni w aucie
W samochodzie i mieszkaniu podejrzanego zabezpieczono dwa telefony i laptop, których zawartość została przeanalizowana. Policjanci przejęli także dwie flary ręczne, racę "Fontanna", petardy i gaz pieprzowy. Piotr K. był także w posiadaniu licznych materiałów kibicowskich - 23 szalików z logo Jagiellonii Białystok, po jednym szaliku - Ruchu Chorzów i Wisły Kraków, trzech szalików z napisem "Polska" i nerki z logo "Wielka Polska".
Czytaj także:
- Działania policji podczas Marszu Niepodległości. Jacek Karnowski: trzeba przeanalizować sytuację i wyciągnąć wnioski
- Zamieszki podczas Marszu Niepodległości. Prof. Grochmalski: widziałem elementy prowokacji
- "Jako Tygodnik Solidarność oczekujemy wyjaśnień". Kosiński o postrzeleniu fotoreportera Tomasza Gutrego
Śledczy ustalili, że po Marszu Niepodległości Piotr K. wrócił do rodzinnego Białegostoku. Gdy dowiedział się, że jest typowany przez policję jako sprawca pożaru, szykował się do wyjazdu do Brukseli, gdzie prowadził firmę i pracował. Mężczyzna poprosił matkę, by wyrzuciła kurtkę, w której był na manifestacji w Warszawie.
mbl
REKLAMA
REKLAMA