W Sejmie "zawrzało". Lewica oskarża i manipuluje, dziennikarze prostują
Lewica rozpowszechnia nieprawdziwą informację, że po słowach Agnieszki Dziemianowicz-Bąk o samobójstwach dzieci posłowie PiS zaczęli klaskać. Dziennikarze - ujawniając w sieci nagrania - prostują tę manipulację.
2021-06-23, 16:11
Podczas dzisiejszego wystąpienia w Sejmie poseł Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zażądała wyjaśnień ws. "szczucia i obrażania obywateli", którego jej zdaniem miał dopuścić się minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
Powiązany Artykuł
Przemysław Czarnek o gender studies: marksizm w czystej postaci, walka klas jest zastąpiona walką płci
W odpowiedzi na zarzuty Dziemianowicz-Bąk parlamentarzyści PiS zaczęli klaskać, próbując zagłuszyć jej wystąpienie. Taka sytuacja trwała prawie minutę. Dopiero na koniec wystąpienia poseł stwierdziła, że "uczniowie, na straży których powinien pan (minister Czarnek - red.) stać, popełniają samobójstwa, dokonują samookaleczeń i krzywdzą sami siebie".
Później na Twitterze politycy Lewicy zaczęli sugerować, że posłowie PiS zaczęli klaskać w momencie, gdy padły słowa o samobójstwach. Tak sugerowała m.in. Katarzyna Kotula z Lewicy - "Oklaski posłów i posłanek PiS, podczas gdy posłanka Agnieszka Bąk mówi o samobójstwach wśród dzieci i młodzieży. Obrzydliwe" - napisała. Rozpowszechniano nawet skróconą wersję wystąpienia, zawierającą tylko ten krótki fragment wypowiedzi.
"Skrajna manipulacja"
W odpowiedzi pojawiły się również nagrania pokazujące, że hałas na sali panował o wiele wcześniej niż padły słowa posłanki o samobójstwach. "Kolejna »afera« znikąd. »Wyklaskanie« pani poseł było reakcją na kłamstwo w jej wystąpieniu, które wypunktował min. Czarnek. Gdy wiec wdarła się na trybunę ponownie, nie było jej słychać na sali. Twierdzenie, że posłowie bili brawo na słowa o samobójstwach to skrajna manipulacja". - napisał Marcin Horała.
REKLAMA
dn/twitter/tvp.info
REKLAMA