"Wydeptane kompetencje". Marcin Romanowski o działaniach TSUE
Unijny Trybunał Sprawiedliwości swoim orzecznictwem coraz śmielej formułuje koncepcję wyższości prawa unijnego i podporządkowania mu prawa państw członkowskich - pisze w tekście dla sobotniego "Naszego Dziennika" podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Marcin Romanowski.
2021-06-26, 11:56
"Unijny Trybunał Sprawiedliwości swoim orzecznictwem coraz śmielej formułuje koncepcję wyższości prawa unijnego i podporządkowania mu prawa państw członkowskich, zaś przewidziane w Traktacie o Unii Europejskiej kompetencje przekazane próbuje uzupełnić czy wręcz zastąpić koncepcją kompetencji wydeptanych, tzn. uprawnień wprowadzonych orzeczeniami TSUE, wbrew temu, co jasno określają traktaty. Taki stan rzeczy jawnie godzi w traktaty i to, że >panami traktatów<, jak wielokrotnie wypowiadał się niemiecki sąd konstytucyjny, są państwa członkowskie, a nie instytucje unijne, nawet tak ważne i poważne jak TSUE" - ocenił w "Naszym Dzienniku" Romanowski.
Powiązany Artykuł
Prof. Grabowska o praworządności: KE nie potrafi wskazać, które przepisy narusza Polska
Reforma instytucji unijnych
Dodał, że "w konsekwencji tylko państwa członkowskie, w drodze rewizji traktatów, mogą postanowić o reformie instytucji unijnych, w tym o zmianie tempa i kierunku integracji oraz o zmianie relacji na linii prawo unijne – prawo krajowe". "Mimo to od jakiegoś czasu widzimy zmianę linii orzeczniczej TSUE, a w ostatnim czasie proces ten wyraźnie przyspieszył. Wydaje się, że za taką linią orzeczniczą TSUE stoi kilka przyczyn czy też pretekstów, które próbuje się wykorzystać do tego, aby z TSUE uczynić swoisty symulator procesów unifikujących kraje unijne, pozornie legitymowanych ideą praworządności. W końcu, przeprowadzając swoistą federalizację poprzez wyroki unijnego sądu, procesy te są niemal wyłączone z dyskursu publicznego, jak to zazwyczaj jest z kwestiami sądownictwa" - napisał podsekretarz stanu w MS.
Wskazał, że "tymi przyczynami albo pretekstami są: 1) tzw. spór o praworządność, który brukselskim elitom, w tym sędziom TSUE, daje paliwo do tego, aby napędzać aktywny sposób odczytywania postanowień traktatowych; 2) dominacja lewicowo-liberalnego sposobu myślenia przy jednoczesnym eliminowaniu zjawiska prawicy i prawicowości jako rzekomych wrogów procesów zjednoczeniowych w Europie; 3) związane z tym porzucenie pierwotnych założeń projektu jedności europejskiej, jakie przyświecały tzw. ojcom Europy – m.in. Robertowi Schumanowi czy Alcidemu De Gasperiemu, które były silnie osadzone w myśli chrześcijańskiej; 4) kryzys intelektualny Europy, czego przejawem jest to, że na pytanie o skuteczne rozwiązanie problemów Europy i Europejczyków obecny establishment ma najczęściej jedną odpowiedź w postaci hasła: >więcej integracji<". "Następstwem tego wszystkiego jest potępianie nurtów politycznych, które w dyskursie o Europie próbują zachować zdrowy rozsądek. Dla zwolenników integracji każda racjonalna dyskusja, każdy argument na rzecz spowolnienia lub zmiany kierunku integracji jest wyłącznie przejawem eurosceptycyzmu czy wręcz kolejnego exitu" - podkreślił.
dz
REKLAMA
REKLAMA