Sądowy spór prezesa PZPN z dziennikarzem "Gazety Polskiej". Prokuratura wniosła o oddalenie sprawy
- W ocenie prokuratora nie została spełniona przesłanka i wnosi o oddalenie powództwa - powiedziała podczas rozprawy przed Sądem Okręgowym w Warszawie prok. Jeżak-Kasztelan. Zbigniew Boniek wytoczył proces dziennikarzowi Piotrowi Nisztorowi w związku z artykułami dotyczącymi PZPN.
2021-06-30, 20:57
Podczas przeprowadzonej w środę rozprawy pełnomocnicy obu stron wygłosili mowy końcowe. Zbigniewa Bońka reprezentowali pełnomocnicy mec. Maciej Ślusarek i mec. Katarzyna Lejman, którzy podtrzymali wszystkie wnioski. - Wymowa i wydźwięk w tych publikacjach jest tak kreowana, że może naruszać dobra osobiste. Pozwani działali z premedytacją i w pełni świadomie - mówiła pani mecenas.
Powiązany Artykuł
Sensacyjny kandydat w wyborach prezesa PZPN? "Nieustannie ciągnie mnie do piłki"
Zaznaczyła też, że nie zostały spełnione warunki rzetelnego dziennikarstwa np. autor powoływał się tylko na informatorów, a nie konkretne osoby. Mecenas Ślusarek wskazał, że "Pan Nisztor nie sprawdzał informacji, tylko czekał na odpowiedzi na pytania, a to nie jest jedyny sposób badania wiarygodności". - Mój klient wie, że musi mieć grubą skórę, ale nie można przekraczać granic - dodał.
Mowę końcową wygłosił też reprezentujący pozwanego Piotra Nisztora mecenas Hubert Kubik. - Od początku tej sprawy mam wrażenie, że rozmawiamy o zupełnie innych materiałach prasowych - rozpoczął mec. Kubik. Tłumaczył, że strona przeciwna na siłę doszukuje się w publikacjach sugestii i wyrywa z wypowiedzi konkretne zdania. - Z kilku akapitów o Zbigniewie Bońku ani jeden nie zawiera niczego, co godziłoby w jego dobro osobiste - powiedział mecenas.
Dodał też w niektórych artykułach nie jest mowa bezpośrednio tylko o Bońku, ale o całym zarządzie PZPN. Odniósł się też do zarzutów, że dziennikarz opublikował artykuł, nie czekając na odpowiedź z PZPN. - Ani razu nie otrzymał on odpowiedzi na swoje pytania, chociaż PZPN ma obowiązek odpowiedzieć dziennikarzowi - uzasadniał. - Nie może tak być, że dopóki bohater publikacji się nie wypowie to dziennikarz nie publikuje tego artykułu - dodał. Wniósł też o oddalenie powództwa w całości i wnioskował o pokrycie wszystkich kosztów poniesionych przez wydawcę gazety przez powoda.
REKLAMA
Prokurator: nie doszło do naruszenia godności
Na koniec głos zabrała prok. Jeżak-Kasztelan. - W ocenie prokuratora zgromadzony materiał w postępowaniach sądowych skłania do stanowiska, że publikacje, które są źródłem roszczeń powoda nie uzasadniają uwzględnienia tych pozwów, a to ze względu, że nie doszło do spełnienia jednej z przesłanek, czyli do bezpośredniego naruszenia dóbr osobistych powoda - mówiła podczas rozprawy prokurator.
W takich sporach dochodzi do "kolizji dwóch wartości". Z jednej strony jest to wolność prasy stanowiąca pochodną swobody wypowiedzi. Z drugiej strony jest to dobro osobiste, czyli dobre imię jednostki. - Rozstrzygnięcie kolizji tych dwóch wartości wymaga oceny i uwzględnienia okoliczności faktycznych i prawnych w konkretnej sprawie - zaznaczyła prokurator. Dodała też, że "w ocenie prokuratora, powód upatruje naruszenia dóbr osobistych nie tyle w literalnej treści publikacji, co w przekonaniu o zastosowaniu pewnej formy narracji i szeregu insynuacji". - Nie chodzi w tych publikacjach o posłużenie się wprost nieprawdziwymi informacjami tylko o subiektywny sposób odebrania tych publikacji przez powoda - dodała.
Według prokuratora w publikacjach autorstwa Piotra Nisztora w ogólne nie zostały użyte sformułowania, o które pozwał dziennikarza Zbigniew Boniek. Nie można też im zarzucić podawania nieprawdziwych informacji. Ze względu na swoje stanowisko i historię, prezes PZPN "musi liczyć się ze znacznie większą krytyką swojej działalności niż przeciętny człowiek".
Artykuły o szefie PZPN
Seria spornych artykułów na tematy związane z prezesem PZPN publikowana była w "Gazecie Polskiej" oraz "Gazecie Polskiej Codziennie". Jeden z nich poświęcono prezesowi Lagardere Sports Poland (wcześniej SportFive) Andrzejowi Placzyńskiemu - gazeta podkreślała m.in., że jego firma "od lat zarabia miliony na współpracy ze związkiem oraz klubami piłkarskiej ekstraklasy". Informowano również, że Placzyński to b. kapitan SB, który "rozpracowywał Jana Pawła II m.in. podczas jego wizyty w Austrii w czerwcu 1988 roku".
Inny z tekstów dotyczył firmy Mikrotel, obecnie należącej do brata prezesa PZPN. Według informacji gazety przez blisko dwa lata Boniek miał łączyć prowadzenie tej firmy z zarządzaniem związkiem, a - będąc wiceprezesem PZPN - nadzorował realizację umowy ze SportFive/Lagardere Sports Poland. "Jednocześnie w 2000 roku Mikrotel, którego w tym czasie był szefem i właścicielem, miał rozpocząć współpracę właśnie ze… SportFive" - napisano.
kp
REKLAMA