Premiera "Żeby nie było śladów". Film o zabójstwie Grzegorza Przemyka we wrześniu wchodzi na ekrany
W Warszawie odbyła się premiera filmu o Grzegorzu Przemyku. Film w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego "Żeby nie było śladów" inspirowany jest reportażem Cezarego Łazarewicza "Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka". Ukazuje kulisy śmiertelnego pobicia przez funkcjonariuszy milicji warszawskiego licealisty w maju 1983 roku.
2021-09-16, 23:56
Powiązany Artykuł
Obraz polskiego kina 2021 roku. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
W rolę Grzegorza Przemyka wcielił się Mateusz Górski, który mówi, że film - ukazując grozę systemu komunistycznego - jest niezwykle aktualny.
- Uważam, że ten film jest szczególnie ważny dzisiaj, ponieważ dotyczy manipulacji, kłamstwa, władzy - stwierdził. Aktor dodaje, że historia Grzegorza zainspirowała go do tego, by skupić się na tym, co - jako młody człowiek - powinien wiedzieć na temat siebie samego jako obywatela. - Jego determinacja i ta wiedza była niezwykle inspirująca, skończyła się tragicznie, ale któż mógł to wtedy przewidzieć - mówi Mateusz Górski.
Posłuchaj
W rolę matki Grzegorza Przemyka, opozycjonistki i poetki Barbary Sadowskiej, wcieliła się Sandra Korzeniak. Aktorka mówi, że ten film ukazuje różne płaszczyzny dramatu. - Jest to tragedia matki, ale można również to czytać jako coś, co jest cały czas, los jakiejś jednostki, która zawsze będzie przegrywać z systemem, prawdy, która przegrywa, kłamstwa, które się dzieje - mówi aktorka. Sandra Korzeniak dodaje, że film jest także niezwykle aktualny, ponieważ "takie zdarzenia odbywają się obecnie się na świecie".
REKLAMA
Z kolei Tomasz Ziętek wcielił się w postać przyjaciela Grzegorza Przemyka, który był świadkiem jego pobicia na komisariacie, a który mimo represji stara się przekazać prawdę o tamtej tragedii. Aktor podkreśla, że ta tragiczna historia pokazana w filmie uświadamia, że nie tylko Grzegorz Przemyk był ofiarą brutalności totalitarnego sytemu. - Mamy rodzinę, która jest ofiarą tego systemu, i ten dramat prześladowanej i gnębionej rodziny to była też rzecz, która bardzo mną wstrząsnęła i uświadomiła to, że Grzegorz Przemyk nie był jedyną ofiarą tej całej sprawy, że życie tylu osób zostało stracone za sprawą tamtej tragedii - podkreśla Ziętek.
***
Komunistyczne służby, którymi dowodził wówczas Czesław Kiszczak, doprowadziły do uwolnienia od zarzutów milicjantów, którzy pobili Przemyka, zaś odpowiedzialnością za jego śmierć obarczyły sanitariusza i lekarkę, których skazano na kary więzienia. Po 1989 roku wyroki te uchylono i wznowiono proces. Mimo prób skazania winnych w czasie kilku procesów nikt z odpowiedzialnych za śmiertelne pobicie Grzegorza Przemyka nie poniósł odpowiedzialności karnej.
Film trafi do kin 24 września. Wcześniej będzie emitowany na 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie powalczy o Złote Lwy - główną nagrodę festiwalu.
kp
REKLAMA
REKLAMA