Protest przed Ambasadą Białorusi. "Łukaszenka przekroczył granicę"
Osoby starsze, ludzie młodzi, także dzieci wzięli udział w pikiecie przed siedzibą Ambasady Republiki Białorusi w Warszawie. Demonstrację zorganizowała Stasia Glinnik. Protest odbył się pod hasłem: "Łukaszenka przekroczył granicę".
2021-11-21, 21:43
"Żywie Biełaruś", "Wolna Białoruś", "Moja kraina została zajęta przez bandytów" czy "Wierzymy, możemy, zwyciężymy" to między innymi takie hasła można było zobaczyć i usłyszeć w niedzielę przed budynkiem przy ul. Wiertniczej 58 w Warszawie, gdzie mieści Ambasada Republiki Białorusi w Polsce. Protestujący mieli też transparenty z hasłami w języku białoruskim lub rosyjskim. Nie zabrakło transparentów w języku polskim.
Grupa demonstrantów zebrała się, aby zaprotestować, nie tylko wobec tego, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej, ale także wobec walki białoruskiego narodu z nieuznawanym za legalnego prezydenta tego kraju Alaksandrem Łukaszenką.
- Jedyną osobą odpowiedzialną za kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej jest Alaksandr Łukaszenka. Na Białorusi jest on uważany za okupanta, który sfałszował wybory prezydenckie i bezprawnie zajmuje stanowisko prezydenta Białorusi - powiedziała Stasia Glinnik. - Łukaszenka jest chroniony przez prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina i dlatego robi, co chce i nie liczy się z nikim i z niczym - dodała.
Demonstracja - jak oświadczyła organizatorka - miała na celu zaapelowanie do ludzi, którzy pracują na rzecz reżimu Łukaszenki o "wypowiedzenie lojalności dyktatorowi i przejście na stronę narodu oraz zaprzestanie mówienia w języku wojny".
REKLAMA
- Białoruski naród i białoruska kultura jest kilkaset lat przed poziomem cywilizacyjnym, na którym jest Łukaszenka - podkreśliła.
Stasia Glinnik wyraziła też solidarność z represjonowanymi na Białorusi członkami Związku Polaków na Białorusi, szczególnie z przetrzymywanymi w więzieniu Andżeliką Borys i Andrzejem Poczobutem.
- Polacy nas rozumieją, bo wiedzą doskonale, co my przechodzimy - dziękujemy im za wsparcie i za to, że przyszli na nasz protest - powiedziała.
Przy ul. Wiertniczej, gdzie odbyła się pikieta, dominowały flagi w kolorach biało-czerwono-białym, symbolizujące tzw. Wolną Białoruś oraz plansze z portretami osób, które walkę z reżimem przypłaciły życiem, oraz tymi, którzy obecnie siedzą w więzieniach.
REKLAMA
W demonstracji wzięła udział także grupa białoruskich anarchistów, ubranych na czarno, z flagami w kolorach czarnym i czerwonym. Mieli baner w języku rosyjskim: "Politycy bawią się, ludzie umierają".
Poza organizatorką akcji przemawiali też inni białoruscy aktywiści - Maryia, Julia Sliuko, Jana Szostak. Ta ostatnia swoje wystąpienie zakończyła co najmniej minutowym krzykiem, który jako formę protestu zaprezentowała po porwaniu przez białoruskie służby cywilnego samolotu linii Ryanair lecącego z Aten do Wilna (podróżował nim opozycyjny dziennikarz Roman Protasiewicz, który po awaryjnym lądowaniu samolotu w Mińsku został aresztowany).
Zobacz także: Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi, gościem "Salonu politycznego Trójki"
Czytaj także:
- "Białoruś działa, jakby liczyła na wywołanie incydentu". Żaryn o pijanych strażnikach na granicy
- Poseł PSL-Koalicji Polskiej: sytuacja wymaga obrony granicy od wszystkich Polaków
bf
REKLAMA
REKLAMA