"Patrolujemy brzeg rzeki, aby inni mogli spać spokojnie". Żołnierze WOT strzegą bezpieczeństwa polskich granic

2022-02-04, 14:44

"Patrolujemy brzeg rzeki, aby inni mogli spać spokojnie". Żołnierze WOT strzegą bezpieczeństwa polskich granic
Płk Pietrzak: w gotowości mają być żołnierze służący głównie w brygadach przy wschodniej granicy. Od momentu wydania rozkazu o stawiennictwie żołnierze będą mieli sześć godzin na dotarcie do rejonu działania. Foto: DWOT

- Kiedy w nocy patrolujemy brzeg rzeki, to wiemy, że pilnujemy po to, aby inni mogli spać spokojnie - powiedzieli żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej obecni na granicy polsko-białoruskiej 24 godziny na dobę.

Posterunek wojskowy w Kodniu w województwie lubelskim położony jest blisko wsi, tuż nad samym Bugiem. Żołnierze WOT pełnią tu 12-godzinną służbę z 24-godzinnym odpoczynkiem. W oddali widać domy, pobliski kościół. Tuż obok posterunku znajduje się boisko piłkarskie. Na jednym patrolowanym odcinku jest dwóch żołnierzy, którzy kontrolują około 2,5 kilometrową trasę pomiędzy punktami kontrolnymi.

- Żołnierz zawsze wypełnia misję. Kiedy w nocy patrolujemy brzeg rzeki, to wiemy, że pilnujemy po to, aby inni mogli spać spokojnie - odpowiadają terytorialsi. - Ten obszar to teren wydzielonego odcinka pasa granicznego patrolowanego przez żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. 50 metrów od nas jest już rzeka graniczna Bug. Po drugiej stronie znajduje się białoruski teren wojskowy - powiedziała oficer prasowy 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej porucznik Marta Gaborek. Posterunki są różnie zlokalizowane. - Czasem są dalej od zabudowań, a czasem tak jak tu dość blisko. To Bug wyznacza miejsca posterunków - dodała.

Strefa od punktu kontrolnego do rzeki jest wyłączona dla ruchu cywilnego. Może tu przebywać tylko wojsko i Straż Graniczna. - Pora dnia nie ma wpływu na pełnioną służbę. Cały czas realizujemy zadania, które powierza nam Straż Graniczna. Patrolujemy teren, prowadzimy działania wykonywane przez bezzałogowe statki powietrzne, doświetlamy teren w takich miejscach, w których rzeka jest potencjalnie najłatwiejsza do przejścia - powiedziała por. Gaborek i podkreśliła, że WOT wspólnie ze Strażą Graniczną prowadzi też patrole wodne łodziami.

"Jesteśmy tutaj potrzebni"

Szeregowy Janusz od 14 miesięcy jest w wojsku, na granicy polsko–białoruskiej służy piąty tydzień. - Jesteśmy tutaj po to, aby dzieci i młodzież mogły na tym pobliskim boisku grać spokojnie w piłkę i się rozwijać. Nasza służba daje nam satysfakcję. Co druga zmiana jest nocna. Dla mnie nie ma znaczenia, czy służba jest w dzień lub w nocy i dla żadnego żołnierza to nie ma znaczenia. Służba to służba. Nie jesteśmy też przypisani na stałe do jednego posterunku. Zmieniamy się – dodał.

- Uważam, że służba w Wojskach Obrony Terytorialnej jest bardzo ważna. Te wyrazy ciepła jakiego doświadczamy od mieszkańców Kodnia i innych miejscowości świadczą o tym, że jesteśmy tutaj potrzebni i zdecydowana większość społeczności lokalnej bardzo pozytywnie ocenia naszą obecność – stwierdził. - Myślę też, że taką rekomendacją jest stosunek funkcjonariuszy Straży Granicznej do nas, którzy mówią, że jesteśmy tutaj potrzebni do pomocy - dodał.

Starszy szeregowy Marcin pochodzi z Lublina, w wojsku służy od 4,5 roku. On również podkreśla, że pora dnia czy nocy nie ma znaczenia podczas służby. - Mam poczucie, że wypełniam misję i zobowiązania obywatelskie wobec swojego kraju. Na służbie mamy zadania do realizacji, pilnujemy brzegu rzeki, pilnujemy terenu wokół żeby nie było żadnych nielegalnych przekroczeń. Po służbie zawsze mamy czas na odpoczynek, na regenerację - powiedział.

Strzelecki celownik termowizyjny, lornetka noktowizyjna

Podczas służby nocnej na posterunku żołnierze sami między sobą decydują, kto w danym momencie ma chwilę odpoczynku, a kto jest na zewnątrz i prowadzi obserwację. - Jeżeli patrole kontrolują dany odcinek pasu granicznego, to zawsze chodzą parami. Każde sytuacje nietypowe są zgłaszane bezpośrednio do Straży Granicznej - dodała Gaborek.

Terytorialsi pokazali sprzęt, który ułatwia im nocną służbę, podkreślając, że są to narzędzia niezastąpione. - To jest strzelecki celownik termowizyjny, czyli kamera termowizyjna, którą montujemy przykładowo na karabinie w działaniach bojowych. Ale może też służyć jako lornetka termowizyjna. To urządzenie monochromatyczne i pokazuje obraz tylko w dwóch kolorach białym i czarnym - podkreśla starszy szeregowy Marcin.

- Teraz mamy całe tło szare, ale jeżeli by się pojawiła jakakolwiek sylwetka człowieka czy zwierzęcia to zaraz zaświeci się na biało. Wtedy możemy to zobaczyć z wielkich odległości i od razu reagować. Jest to bardzo intuicyjny sprzęt, niezastąpiony podczas pracy w nocy – dodaje.

Z kolei lornetka noktowizyjna działa na zasadzie wspomagania światła szczątkowego. - Podstawową rzeczą w tym sprzęcie jest wzmacniacz obrazu, który kilkakrotnie wzmacnia nawet kiepskie światło podczas pochmurnej nocy takiej jak mamy dziś - wyjaśnia szeregowy Janusz.

- Podobnie jak w przypadku celownika termowizyjnego obraz też jest monochromatyczny w odcieniach szarości, ale jest on bardzo kontrastowy i wystarczy minimalna ilość światła, żebyśmy doskonale widzieli to, co się dzieje na rzece czy na przeciwnym brzegu - podsumowuje. Każdego dnia około 350 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej pełni służbę na granicy z Białorusią w województwie lubelskim. Polsko-białoruski odcinek granicy w woj. lubelskim przebiega wzdłuż Bugu i liczy 171 km. W zeszłym roku udaremniono na tym obszarze ponad 370 prób nielegalnego przekroczenia granicy z terytorium Białorusi do Polski.

Czytaj także:

Zobacz także: Gen. Polko w "Salonie politycznym Trójki"

dn

Polecane

Wróć do strony głównej