Tusk, Miedwiediew i litera "Z". Felieton Miłosza Manasterskiego

2022-03-22, 23:30

Tusk, Miedwiediew i litera "Z". Felieton Miłosza Manasterskiego
Donald Tusk. Foto: PAP/Rafał Guz

Bankructwo prorosyjskiej polityki Niemiec ciągnie ze sobą na dno Donalda Tuska i Platformę Obywatelską. Jednocześnie agresywne wypowiedzi rosyjskich polityków potwierdzają wagę patriotycznych motywów działań partii Jarosława Kaczyńskiego - pisze w swoim nowym felietonie Miłosz Manasterski.

Niemcy coraz krytyczniej podchodzą do stanowiska swoich politycznych elit wobec Rosji. Mimo szeregu zabiegów marketingowych i ocieplania wizerunku Władimira Putina, bandytyzmu Federacji Rosyjskiej nie da się dłużej ukrywać. Mimo to, kanclerz Olaf Scholz próbuje ratować sytuację poprzez uznanie jednoosobowej odpowiedzialności za rosyjską agresję i zbrodnie wojenne, która ma ciążyć na prezydencie Rosji. To oczywiste przygotowanie gruntu pod nowe otwarcie i kontynuację dotychczasowej polityki z wyłonionym w wyniku potencjalnego pałacowego przewrotu następca obecnego prezydenta Federacji Rosyjskiej.

Na razie jednak spekulacje o "wymianie" przywódcy Rosji są tylko spekulacjami, a wojna na Ukrainie toczy się realnie, pochłaniając każdego dnia kolejne ofiary cywilne. Im więcej rosyjskich zbrodni, tym więcej gorzkich pretensji wyleje się w Niemczech na polityków odpowiadających za dotychczasowe ciepłe stosunki tego kraju z agresorem. Już dzisiaj były kanclerz Gerhard Schröder staje się we własnym kraju persona non grata. Przedłużająca się wojna w końcu stanie się także poważną plamą na życiorysie wieloletniej kanclerz Angelii Merkel. A także jej politycznych przyjaciołach i protegowanych.

Nasz człowiek w Warszawie

W Polsce proces korekty polityki wobec Rosji dokonał się w już 2015 r., kiedy podziękowano ekipie PO-PSL. "Deputinizacja" Polski w znacznym stopniu dokonała już wtedy, choć dzisiaj nawołuje do jej przeprowadzenia… Donald Tusk. Ten polityk pozostający w szczególnych relacjach z zarówno z Berlinem jak i Moskwą, był niegdyś chwalony przez reżimowe prorządowe rosyjskie media jako "nasz człowiek w Warszawie". On sam pytany wówczas o to przez dziennikarzy, odpowiadał ze skromnością, że równie dobrze mogłyby polskie media pisać o Putinie "nasz człowiek w Moskwie". Dzisiaj są to słowa mrożące krew w żyłach.

Platforma Obywatelska miała wspaniałą okazję, by odciąć się od lat rządów PO-PSL i ich balastu wymieniając swoje kierownictwo i kreując nowych liderów. Tak się jednak nie stało i w ubiegłym roku PO sięgnęło ponownie po pomoc Donalda Tuska. Gdyby członkowie PO wiedzieli, jak szybko stanie się on dla partii obciążeniem, woleliby pozostawić Borysa Budkę na stanowisko przewodniczącego partii.

Strategia na dinozaury

Politycy PO nie wykazywali się jednak w ostatnich latach ani zdolnością przewidywania ani wyrafinowaniem w walce politycznej. Rzucane w ich stronę poważne (i konkretne) oskarżenia (o korupcję, prorosyjskość, brak zdolności organizacyjnych) starali się z jeszcze większym impetem odrzucić w stronę przeciwnika. To polityka na poziomie kamienia łupanego, która wyłania się z opowieści byłej premier Ewy Kopacz o dinozaurach: - Kiedy jeszcze dinozaury były, a ludzie nie mieli strzelb i nowoczesnej broni, która pozwoliłaby ich zabić… Wie pani co robili? Rzucali kamieniami w tego dinozaura (…) Wiadomo, że od jednego rzucenia na pewno nie padł. Ale jeśli przez miesiąc, dwa rzucali tymi kamieniami, to go na tyle osłabili, że mogli go pokonać – opowiadała obecna eurodeputowana Ewa Kopacz w programie "Fakt Opinie" o strategii PO na pokonanie PiS. Opowiadała zupełnie na serio.

Granaty, które wybuchają w rękach

Dla pewnej grupy wyborców solidarne odrzucanie zarzutów-kamieni dotąd było spektaklem atrakcyjnym. W XXI wieku dinozaurów już nie ma, ludzie mają strzelby, a kamienie w czasie wojny, mogą się okazać granatami, które wybuchają w rękach. W takiej sytuacji jest teraz Donald Tusk, który naprędce przeformułował swoje stanowisko i stał się "najzagorzalszym przeciwnikiem Wołodymira Putina w całej Unii Europejskiej". W odwecie za przypominane zdjęcia uścisków i serdeczności jakie popełnił z prezydentem Federacji Rosyjskiej, Tusk głosi (zgodnie z zasadą przerzucania oskarżeń), że to Prawo i Sprawiedliwość jest prorosyjskie. Do tego stopnia, że przyboczni Tuska – Roman Giertych i Tomasz Lis nawet twierdzili, że Jarosław Kaczyński pod pretekstem misji pokojowej chce by polskie wojsko zajęło zachodnią Ukrainę. Szkopuł w tym, że Władimir Putin to właśnie Donaldowi Tuskowi zupełnie serio proponował rozbiór Ukrainy, co potwierdził Radosław Sikorski.

Tusk propozycji nie przyjął, ze strachu, konformizmu lub spodziewanej nagany ze strony Niemiec, albo wszystkich tych powodów naraz. Nadal jest jednak tajemnicą, o czym rozmawiał Putin z Tuskiem podczas spaceru na molo w Sopocie. I czy miało to związek z doskonałym humorem jaki prezentowała Ewa Kopacz w moskiewskiej kostnicy z ciałami ofiar katastrofy smoleńskiej. Katastrofy, która coraz bardziej jednoznacznie kojarzy się z literą "Z". Tą samą, która wypisana jest na czołgach atakujących Ukrainę.

Kto tworzy alibi podejrzanego, sam staje się podejrzanym

W próbie przyklejenia do liderów Prawa i Sprawiedliwości "łatki" głęboko utajonej przed Polakami prorosyjskości, od dłuższego czasu skutecznie przeszkadzają sami Rosjanie. Ludzie Kremla wprost zioną nienawiścią w stronę Jarosława Kaczyńskiego, zwłaszcza, że ostatnia podróż do Kijowa wicepremiera wraz z trzema premierami była wprost "zagraniem na nosie" Moskwie. "Tacy jesteście groźni, a my się was nie boimy" - tak odczytali ten gest w Rosji. Stąd w odpowiedzi wicepremier Rogozin zgodził się, że z Kijowa to jeszcze Jarosław Kaczyński może wrócić żywy, ale "Przyjedź do Smoleńska, porozmawiamy". To nieformalne przyznanie się do zamachu na głowie państwa polskiego, ś. p. prezydencie Lechu Kaczyńskim, pokazuje, że Rosjanom puszczają nerwy. Ale w jeszcze większych nerwach musi być Donald Tusk, który, jak wiemy z ujawnionych po latach nagrań, zabiegał o to, by nawet cień podejrzenia w tej sprawie nie spadł na Rosję. A jak wiadomo kto tworzy alibi podejrzanego, ten sam staje się podejrzanym.

Kolejne kłopoty Tuska to wypowiedź byłego prezydenta, a wcześniej i później premiera Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który swego czasu zamieniał się z Putinem na stanowiska. W Moskwie można było wtedy kupić portrety, na których wizerunek Putina po lekkim przesunięciu się obserwatora stawał się obrazem Miedwiediewa i na powrót. Była to doskonała metafora iluzji, jaką było ustąpienie Putina na jedną kadencję ze stanowiska głowy państwa.

Niedźwiedzia przysługa

Miedwiediew, który ostatnio był nieco odsunięty od Kremla, zdaje się mieć ochotę na powrót do bycia "zamiennikiem" Putina i założył sobie niedawno konto na Telegramie. Tam w jednym z pierwszych wpisów z tęsknotą pisze o Polsce Donald Tuska i jej wspaniałych relacjach z Rosją, zwłaszcza po katastrofie smoleńskiej. "Później, podczas moich wizyt w Polsce, przekonałem się: nie ma przeszkód do poprawy stosunków między naszymi krajami", ale "elity polityczne kierowane przez PiS Kaczyńskiego, kontrolowane przez amerykańskich panów, robiły wszystko, by zablokować normalną drogę" - napisał były premier i prezydent Rosji, wyświadczając niedźwiedzią przysługę liderowi PO (niedźwiedź to po rosyjsku miedwied). Nic tak bowiem Tuska obecnie nie kompromituje jak komplementy ze strony ludzi wydających rozkazy mordercom w mundurach zabijających na Ukrainie kobiety, dzieci i burzących całe dzielnice domów mieszkalnych. Owa perspektywa "poprawy stosunków" po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który bardzo napsuł krwi władcom Kremla, brzmi złowrogo, obracając się przeciwko Donaldowi Tuskowi. I jednocześnie ośmiesza jego próby pokazywania Jarosława Kaczyńskiego, jako rzekomego sojusznika Moskwy.

To przecież Donald Tusk, "nasz człowiek w Warszawie", jest według definicji ludzi Kremla "wymarzonym partnerem pojednania" z Polską na rosyjskich warunkach, podobnie jak Wiktor Janukowycz byłby dla nich najlepszym prezydentem podporządkowanej Ukrainy. Temu ostatniemu Moskwa chce utorować drogę politycznego awansu poprzez zamach na prezydenta Wołodymira Zełeńskiego. Na razie - na szczęście - bezskutecznie.

Miłosz Manasterski

Polecane

Wróć do strony głównej