"Nasz człowiek w Warszawie". W taki sposób Donald Tusk prowadził prorosyjską politykę z Moskwą

2022-04-10, 02:15

"Nasz człowiek w Warszawie". W taki sposób Donald Tusk prowadził prorosyjską politykę z Moskwą
Donald Tusk i Władimir Putin. Foto: Radek Pietruszka/PAP

W sobotni wieczór na antenach TVP 1 oraz TVP Info wyemitowano film Marcina Tulickiego pt. "Nasz człowiek w Warszawie", który opowiada o tym, jak przez wiele lat kraje Europy - w tym polski rząd za czasów Donalda Tuska - przyglądały się działaniom rosyjskich władz i pozwalały jej na agresję wobec innych państw. Tytuł produkcji jest cytatem z tekstu rosyjskiego portalu Gazeta.ru, który w 2008 r. relacjonował wizytę w Moskwie ówczesnego premiera Polski.

Portal tvp.info przypomniał kilkadziesiąt faktów z czasów obu kadencji piastowania przez Donalda Tuska stanowiska szefa rządu (2007-2014 r.), które obrazują prorosyjski kurs polityki. Już w swoim pierwszym przemówieniu programowym przedstawianym na forum parlamentu Donald Tusk zapowiadał dialog z Rosją, "taką, jaka ona jest".

Jak wskazywał, brak relacji "zepsuje interesy obu krajów na arenie międzynarodowej" i dodał, że zrezygnuje z krytycznej wobec Kremla, wcześniejszej polityki naszego kraju, prowadzonej przez rząd PiS. Zaznaczał także, że sygnały płynące z Rosji "potwierdzają, że i także tam dojrzewają do tego poglądu".

"Nasz człowiek w Warszawie"

Niedługo później (2008 r.) szef PO zapowiedział, że chce, "aby Rosja stała się ważniejszym niż do tej pory partnerem Polski, zarówno w kontekście gospodarczym, politycznym, jak i bezpieczeństwa". Wkrótce ówczesny premier wraz z delegacją udał się do Moskwy na spotkanie z rosyjskimi władzami.

Po spotkaniu Donald Tusk opowiadał o "nowym otwarciu" oraz "ludzkim języku w rozmowie na trudne tematy". Rozwinięcie stosunków komentowały wtedy media, w tym m.in. rosyjski portal Gazeta.ru, który napisał o polskim premierze: "nasz człowiek w Warszawie".

Sprzeciw wobec tarczy antyrakietowej

W czasie rządów Donalda Tuska dystansowano się także od pomysłu zainstalowania w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Ówczesny szef rządu wskazywał, że zwiększyłaby ona "ilość ryzyk i zagrożeń dla strony polskiej", a także, że "prezydent Putin nie jest entuzjastą tego projektu".

Donald Tusk mówił ponadto o oczekiwaniu ze strony moskiewskich władz "możliwości monitorowania i sprawdzania, na ile instalacje tarczy nie są wymierzone przeciwko Rosji".

Prorosyjska polityka polskiego MSZ

Z kolei kilka lat temu w rozmowie z portalem Politico były szef MSZ Radosław Sikorski opowiedział o "ofercie nie do odrzucenia", którą Donald Tusk miał otrzymać od rosyjskiego przywódcy i która dotyczyła Ukrainy.

- To była pierwsza rzecz, jaką przedstawił Putin mojemu premierowi, Donaldowi Tuskowi, gdy ten był z wizytą w Moskwie. Powiedział, że Ukraina to sztuczny kraj, a Lwów jest polskim miastem i dlaczego tego problemu nie rozwiązać razem? Tusk na szczęście nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany - powiedział były szef MSZ.

Radosław Sikorski adnotował także zastrzeżony rządowy dokument z 2008 r. dot. relacji polsko-rosyjskich, w którym wskazywano m.in. na to, że Kreml jest dla Polski "istotnym sojusznikiem" oraz, że "ożywiony dialog z Rosją stanowi wartość polityczną" dla naszego kraju. Ówczesny szef MSZ ocenił to, jako "bardzo dobry materiał".

Niedługo później polityk podczas Debaty Kopernikańskiej w Toruniu mówił o tym, że "wejście Rosji do NATO byłoby korzystne".

Władimir Putin na Westerplatte

W 2009 r. podczas uroczystości 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej w Polsce pojawił się Władimir Putin, który w swoim przemówieniu odniósł się do historii i opowiadał o "dwustronnym porozumieniu o nieagresji pomiędzy Polską a Niemcami podpisanym w 1934 r.". Dodał ponadto, że "praktycznie takie same pakty, jak pakt Ribbentrop-Mołotow, zawierały także inne mocarstwa europejskie".

Ze strony ówczesnego polskiego premiera nie było żadnej reakcji na te słowa; pojawiły się natomiast wyrazy uznania dla Armii Czerwonej. - Nikt w Polsce nie zapomniał i nikt nie ma zamiaru zapomnieć, ile krwi zostawili tutaj na naszej ziemi żołnierzy radzieccy, kiedy wyzwalali Polskę spod okupacji hitlerowskiej - powiedział Donald Tusk.

W podobnym czasie w dyskursie politycznym zaczęto podejmować także kwestię nazewnictwa zbrodni, których dokonali w Katyniu Sowieci. Jak podawała "Rzeczpospolita", w polskim Sejmie zastanawiano się nad słusznością sformułowania "ludobójstwo". "Władzom Rosji zależało na wyciszeniu tematu ludobójstwa z przestrzeni publicznej z kilku powodów - chodziło nie tylko o powrót do historycznej narracji negującej sowiecką zbrodnię, ale też uniknięcie odpowiedzialności prawnej i materialnej wobec potomków ofiar" - skomentował z kolei portal tvp.info.

Czytaj także:

Interesy energetyczne

Także tego samego dnia podczas wspólnej konferencji prasowej szef rządu wraz z rosyjskim przywódcą zapowiedzieli finalizację kontraktu energetycznego. Jak mówił szef PO, "gaz w relacjach polsko-rosyjskich nie może być i nie powinien być przedmiotem polityki, a wyłącznie dobrze pojętego wspólnego interesu".

Warto dodać, że za czasów rządu Donalda Tuska zawieszono również inwestycję gazociągu Baltic Pipe, który miał być silną alternatywą dla rosyjskich surowców. Z kolei w 2010 r. Władimir Putin wraz z Donaldem Tuskiem podjęli temat umowy na długoterminowe dostawy rosyjskiego gazu do Polski. Zapowiadano, że dokument dot. tej kwestii zostanie podpisany wkrótce. Donald Tusk wskazywał wtedy, że "ten dzień przejdzie do lepszej historii naszych relacji".

Co ważne, tego samego roku rząd szefa PO umorzył ponad miliard złotych długu spółki Gazprom wobec Europol Gaz.

Czytaj także:

Polityka po katastrofie smoleńskiej

10 kwietnia 2010 r. miała miejsce katastrofa polskiego Tu-154 w Smoleńsku. Tuż po zdarzeniu ówczesny rząd zapowiadał współpracę przy śledztwie, które jednak oddano do prowadzenia stronie rosyjskiej. Ponadto polscy politycy nie poprosili o pomoc NATO, które mogłoby uskutecznić kwestię odzyskania wraku samolotu.

Z kolei niespełna miesiąc po tragedii smoleńskiej Bronisław Komorowski, który był wtedy p.o. prezydenta, dziękował Rosjanom za pomoc. - Ziemia smoleńska stała w tej chwili bardzo ważna, podwójnie ważna dla Polaków. Zarówno ze względu na pamięć o zbrodni katyńskiej, jak i o wielkiej przyjaznej pomocy Rosjan przy okazji katastrofy samolotu z polskim prezydentem. Dziękuję serdecznie - powiedział.

Kilka miesięcy później aresztowano funkcjonariuszy rosyjskiej grupy antyterrorystycznej OMON, którzy bezpośrednio po tragedii w Smoleńsku okradli konto zmarłego 10 kwietnia Andrzeja Przewoźnika, posługując się jego kartami kredytowymi. Informację tę zdementowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rosji, za co w konsekwencji rzecznik rządu PO-PSL Paweł Graś przepraszał Rosjan w ich języku.

Natomiast rok po katastrofie, podczas swojego wystąpienia w Sejmie, Donald Tusk wskazywał, że po katastrofie smoleńskiej dbał o "wszystkie interesy państwa polskiego" oraz o "bezpieczne relacje z sąsiadami". - Czy na pewno katastrofa smoleńska na życzenie niektórych polskich polityków, miała być wstępem do zimnej wojny z Rosją? - mówił do zgromadzonych na sali osób, wśród których byli m.in. członkowie rodzin ofiar.

"Od kilkunastu miesięcy dzieje się coś ważnego"

Z kolei pod koniec 2010 r. prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew odwiedził Polskę. O wzajemnych stosunkach i problemach obu krajów porozmawiał z nim Tomasz Lis. - W relacjach między naszymi krajami od kilkunastu miesięcy dzieje się coś ważnego. Coś, co warto docenić i czemu warto się przyglądać - komentował dziennikarz.

tvp.info; wirtualnemedia.pl; ng

Polecane

Wróć do strony głównej