Kontynuacja akcji ratowniczej w kopalni Pniówek. "Dziennik Zachodni": uzupełniono zaporę przeciwpyłową
"Dziennik Zachodni" poinformował o zakończeniu przez ratowników pracy przy uzupełnianiu zapory przeciwpyłowej. Zapora ta daje możliwość w miarę bezpiecznego kontynuowania akcji ratowniczej. W wyniku wybuchu w kopalni Pniówek zginęło pięć osób, a siedem osób pozostaje uwięzionych pod ziemią.
2022-04-20, 16:39
W kopalni węgla kamiennego Pniówek w Pawłowicach ratownicy górniczy skończyli pracę przy uzupełnianiu zapory przeciwpyłowej - poinformował "Dziennik Zachodni". Zapora chroni niosących pomoc przed kolejnym wybuchem metanu i daje możliwość w miarę bezpiecznego kontynuowania akcji ratowniczej. Jej celem jest dotarcie do siedmiu osób poszkodowanych, wciąż przebywających pod ziemią.
W środę kwadrans po północy w kopalni Pniówek w Pawłowicach (Śląskie) doszło do wybuchu i zapalenia metanu. Zgodnie z informacjami Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia, w rejonie ściany N-6 na poziomie 1000 metrów było 42 pracowników.
Wtórny wybuch
W czasie, gdy w rejonie akcji przebywały dwa zastępy ratowników, poszukujące trzech pracowników, doszło do kolejnego, wtórnego wybuchu. JSW informowała następnie o dziesięciu poszkodowanych lub poszukiwanych pracownikach i ratownikach. Dotąd poinformowano o śmierci pięciu górników: czterech zginęło pod ziemią, a czwarty zmarł po przewiezieniu do szpitala w Siemianowicach Śląskich. Wszyscy zmarli byli pracownikami kopalni Pniówek.
Prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia, informował, że decyzja o ponownym wejściu do rejonu zagrożenia "to nie będzie decyzja tylko na podstawie analizy atmosfery, jeszcze musimy sprawdzić dodatkowe warunki".
REKLAMA
Ryzyko kolejnego wybuchu
- Mówimy o trójkącie wybuchowości (określonym stężeniu metanu w powietrzu, w którym powstaje mieszanina wybuchowa), rozciągnięciu linii chromatograficznej (czujników). Wtedy będą podjęte decyzje - zapowiadał.
Jak zaznaczył, ogólnie wiadomo, gdzie znajdują się poszkodowani, problemem nie są też kwestie odległości czy stanu wyrobisk po wybuchu. - Musimy znaleźć takie rozwiązanie, aby wejście ratowników w strefę zagrożenia nie było obarczone ryzykiem kolejnego wybuchu i zagrożenia pracy tego zespołu, który tam będzie - mówił.
Czytaj także:
REKLAMA
es
REKLAMA