"Wyrok spotka się ze stanowczą reakcją Polski". Premier Morawiecki o skazaniu Słaunikawej
"Skazanie przez reżim Łukaszenki dziennikarki Iryny Słaunikawej na 5 lat kolonii karnej jest absolutnym skandalem, pogwałceniem wszelkich norm cywilizacyjnych" - oświadczył w mediach społecznościowych premier Mateusz Morawiecki. "Ten nieakceptowalny wyrok spotka się z natychmiastową, stanowczą reakcją Polski na szczeblu międzynarodowym" - zapowiedział szef rządu.
2022-08-03, 18:29
- Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział "natychmiastową i stanowczą" reakcję Polski na skazanie byłej dziennikarki Biełsatu, obecnie współpracującej z TVP, Iryny Słaunikawej za "stworzenie formacji ekstremistycznej"
- Dziennikarka została w środę skazana na pięć lat kolonii karnej. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami
- Słaunikawą i jej męża zatrzymano na lotnisku w Mińsku, gdy wracali z wakacji. Aresztowano ich na 15 dni za "zamieszczanie »treści ekstremistycznych« na Facebooku". "Chodziło o materiały Biełsat TV - chociaż pochodziły one z czasów, kiedy na Białorusi nie uznawano jeszcze tej stacji i nadawanych przez nią treści za ekstremistyczne" - czytamy w oświadczeniu Biełsatu
- Po odbyciu przewidzianej w kodeksie wykroczeń kary aresztu dziennikarki nie zwolniono, ale postawiono zarzuty karne: "Organizacji i przygotowania akcji rażąco naruszających ład publiczny lub czynnego w nich udziału" oraz "Utworzenia formacji ekstremistycznej lub udziału w niej"
Premier Mateusz Morawiecki przekazał, że polecił ministerstwu spraw zagranicznych podjęcie zdecydowanych i stanowczych kroków w sprawie skazania białoruskiej dziennikarki Iryny Słaunikawej. Jest ona etatową pracownicą Telewizji Polskiej. Sąd w Homlu na Białorusi skazał dziennikarkę na pięć lat kolonii karnej za rzekomą "organizację protestów" i "kierowanie ugrupowaniem ekstremistycznym".
"Wolność prasy, słowa i nieskrępowane prawo do wyrażania własnych opinii to fundamenty demokracji. Skazanie przez reżim Łukaszenki dziennikarki Iryny Słaunikawej na 5 lat kolonii karnej jest absolutnym skandalem, pogwałceniem wszelkich norm cywilizacyjnych, praw człowieka i standardów dziennikarskich. Ten nieakceptowalny wyrok spotka się z natychmiastową, stanowczą reakcją Polski na szczeblu międzynarodowym" - napisał premier w mediach społecznościowych.
Kolonia karna za "ekstremistyczne" treści w social mediach
Maksymalna kara za czyny, o które oskarżono dziennikarkę, to siedem lat pozbawienia wolności. Wyrok był nawet surowszy, niż chciał oskarżyciel, który wnioskował o cztery lata kolonii karnej. Proces w Homlu odbywał się za zamkniętymi drzwiami, a adwokata dziennikarki oraz jej rodzinę zobowiązano do nierozpowszechniania informacji o przebiegu procesu.
REKLAMA
Iryna Słaunikawa wykonywała obowiązki dziennikarskie w centrum wydarzeń podczas protestów społecznych na Białorusi w 2020 roku. Została aresztowana razem z mężem Alaksandrem Łojką w październiku zeszłego roku na lotnisku w Mińsku, gdy wracali do domu z wakacji.
Zarzuty zamiast zwolnienia z aresztu
Najpierw oboje skazano na 15 dni aresztu za zamieszczanie "treści ekstremistycznych" na Facebooku. Chodziło o materiały telewizji Biełsat, gdzie wcześniej pracowała Iryna Słaunikawa, chociaż pochodziły one z czasów, kiedy na Białorusi nie uznawano jeszcze tej stacji i nadawanych przez nią treści za ekstremistyczne. Mimo to, po odbyciu przewidzianej w kodeksie wykroczeń kary, dziennikarki nie zwolniono z aresztu. Usłyszała za to zarzuty karne. Proces rozpoczął się 23 czerwca i do wydania wyroku wystarczyło pięć posiedzeń sądu.
Jeszcze zanim sprawa Iryny Słaunikawej trafiła na wokandę, obrońcy praw człowieka uznali ją za więźnia politycznego. Wczoraj przed siedzibą Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Warszawie odbyła się manifestacja solidarności z prześladowanymi na Białorusi dziennikarzami. Demonstrację zorganizowali dziennikarze Biełsatu.
Zarząd TVP potępia działania reżimu
- To kolejny wyrok pozbawienia wolności dla współpracowników Telewizji Polskiej na Białorusi - ocenił w rozmowie z TVP Info członek zarządu TVP Mateusz Matyszkowicz.
REKLAMA
Przypomniał, że dziennikarka należącego do TVP kanału Biełsat Kaciaryna Andrejewa została niedawno skazana na osiem lat pozbawienia wolności za "zdradę stanu", za którą uznał sąd współpracę ze środkiem masowego przekazu. Wcześniej usłyszała wyrok dwóch lat kolonii karnej za pracę dla "organizacji ekstremistycznej", bo - jak podkreślił członek Zarządu TVP - za taką jest uznawany przez władze białoruskie Biełsat.
- To pokazuje, jak bardzo Alaksandr Łukaszenka boi się niezależnych mediów, boi się Telewizji Polskiej. Skazuje dziennikarzy tylko za to, że rzetelnie wykonują swoją pracę - dodał Mateusz Matyszkowicz.
Czytaj także:
- Białoruski reżim nie odpuszcza. Półtora roku łagru za jeden komentarz o Łukaszence
- Represje na Białorusi. Reżim Łukaszenki dławi ojczysty język
- Wyrok więzienia dla dziennikarki Biełsatu. Sąd skazał ją za "zdradę stanu"
W więzieniach i aresztach przebywa obecnie 33 białoruskich dziennikarzy.
mbl
REKLAMA
REKLAMA