Patrioty w rękach polskich patriotów. Felieton Miłosza Manasterskiego
W Polsce nigdy nie zabraknie żołnierzy gotowych do jej obrony. Warunkiem ich skuteczności jest jednak broń, która zapewni przewagę na polu bitwy i bezpieczeństwo naszych miast, wsi i infrastruktury.
2022-10-15, 20:10
Polska staje się coraz bardziej bezpieczna dzięki determinacji rządu Prawa i Sprawiedliwości, dobrze wyszkolonej armii i coraz lepszemu jej wyposażeniu. Mimo szalejącej wojny na Ukrainie może spać spokojnie za sprawą prowadzonej od 2015 r. modernizacji naszych sił obronnych. Zaledwie kilka dni po barbarzyńskich atakach rakietowych na ukraińskie miasta polskie wojsko rozpoczęło testowanie nowych narzędzi brony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.
Amerykański system Patriot, który w piątek był integrowany na poligonie w Toruniu w obecności prezydenta Andrzeja Dudy i wicepremiera Mariusza Błaszczaka to najskuteczniejsze z tego typu rozwiązań na świecie. To także znak nowej jakości całej polskiej armii, która w obliczu realnego ataku ze wschodu ma się stać nie tylko zdolna do przeciwstawienia się agresorowi do czasu przybycia posiłków. W przyszłości to polskie wojsko ma zapewnić spokój i bezpieczeństwo w całym regionie, stając się filarem NATO w Europie, na równi z Turcją, Wielką Brytanią i Francją. Temu właśnie służy plan rozbudowy polskiej armii i wyposażenia jej w ogromne ilości polskiej, amerykańskiej i koreańskiej broni.
»ROSYJSKA AGRESJA NA UKRAINĘ - zobacz serwis specjalny w PolskimRadiu24.pl«
Zagrożeniu ze strony wschodu musimy dać odpowiedź nie tylko militarną, ale przede wszystkim cywilną. To my wszyscy musimy dbać o nasze bezpieczeństwo, szkolić się z zakresu postępowania w obliczu bezpośredniego zagrożenia. Przede wszystkim jednak wspierać inwestycje w wojskowość i proobronne środowiska polityczne. W tym zakresie istnieje największe i wewnętrzne ryzyko porażki, czyli zaniechania procesów modernizacyjnych w przypadku dojścia do władzy opozycji. Tymczasem już dzisiaj, kiedy ciągle trwa wojna na Ukrainie, słyszymy głosy, że za dużo tej broni dla polskiego wojska, że powinniśmy liczyć bardziej na obronę kolektywną, a nie podejmować tak dużych ciężarów jak budowa największej armii NATO w Europie. Politycy opozycji już zapowiadają, że jeśli dojdą do władzy, to rozwiążą kontrakty zbrojeniowe podpisane przez rząd PiS, czyli przywrócić proces dekonstrukcji armii z lat 2008-2014.
REKLAMA
Nie ma wątpliwości, że wobec agresora Polacy wykazaliby jak przed wiekami odwagę i bohaterstwo. Rzecz w tym, by zbudować możliwości techniczne, która w połączeniu z polskim patriotyzmem będzie miała moc trzymania naszych wrogów daleko od polskich granic.
Putin zaatakował Ukrainę, bo był przekonany o jej słabości militarnej i duchowej. Rząd Prawa i Sprawiedliwości chce więc uczynić Polskę twierdzą, na której zdobycie nikt nie będzie w stanie się poważyć. Jednym z kluczowych elementów współczesnego muru obronnego jest właśnie obrona lotnicza i przeciwrakietowa, która staje się coraz bardziej szczelna dzięki wdrożeniu systemu Patriot. Służą temu także inne, o największej w Europie skali, zakupy czołgów, armatohaubic, samolotów czy wyrzutni wieloprowadnicowych.
- Polska broń na Ukrainie. Gen. Komornicki: mamy czym się szczycić
- Polska przekazuje broń Ukrainie. Szef MON zapewnia: nie obniżamy naszych zdolności obronnych
Przynależność do Paktu Północnoatlantyckiego jest dla nas fundamentalne. Musimy jednak pamiętać, że siła sojuszu jest sumą siły armii krajów NATO i woli politycznej ich rządów. W rzeczywistości idealnej w dniu, kiedy jeden z członków NATO zostaje zaatakowany, wszystkie pozostałe kraje ruszają do zmasowanego ataku na przeciwnika. Jak jednak może to wyglądać w praktyce, pokazały ostatnio Niemcy. Od lutego 2022 r. trwają intensywne dyskusje o wzmacnianiu flanki wschodniej sojuszu. Najbardziej narażone na rosyjską agresję są dzisiaj państwa bałtyckie, które partnerzy z NATO obiecali otoczyć szczególnym wsparciem. Prezydent Litwy Gitanas Nausėda i kanclerz Niemiec Olaf Scholz podpisali umowę dotyczącą brygady Bundeswery gotowej do walki na Litwie. Litwini rozumieli to jako brygadę, która będzie stacjonować w ich kraju. Niemcy zaś poinformowali ich, że brygada owszem będzie zabezpieczać Litwę, pozostanie jednak w Niemczech, zaś w razie konfliktu na Litwę przybędzie już… w ciągu 10 dni. W świetle symulacji sztabowych jest to kpina w żywe oczy - Niemcy mieli bowiem wspierać Litwinów od pierwszych minut potencjalnego konfliktu. Zwłaszcza że zmasowany atak wojsk białoruskich i rosyjskich na pozostawioną samą sobie Litwę oznaczałoby zajęcie jej całego terytorium zanim brygada z Niemiec zdąży spakować plecaki. Kiedy zaś na Litwę dotarłyby dalsze niemieckie posiłki, niewdrożone do "szybkiej" reakcji, lepiej się nawet nie zastawiać.
Przykład niemieckiego wsparcia dla Litwy warto przytoczyć w kontekście nowej inicjatywy europejskiej obrony przeciwlotniczej. W Berlinie, z inspiracji tamtejszego przemysłu obronnego, dyskutuje się o nowej "Żelaznej Kopule", która w praktyce mogłaby chronić nie tylko RFN, ale inne kraje NATO, w tym Polskę. Władze Rzeczypospolitej wykazują tutaj daleko posuniętą wstrzemięźliwość, co powoduje coraz większą złość środowisk opozycyjnych, dla których jest rzeczą niewybaczalną przeciwstawiać się w czymkolwiek woli RFN.
REKLAMA
Tymczasem to właśnie Niemcy są krajem, który zawodzi na całej linii, jeśli chodzi o wsparcie Ukrainy i partnerstwo z sojusznikami NATO. Dostawy broni dla Ukrainy z USA i Wielkiej Brytanii musiały w pierwszej fazie konfliktu omijać terytorium tego państwa w drodze do Polski! Do historii przeszły zardzewiałe hełmy czy psujące się haubice, które RFN przekazało walczącej Ukrainie. O ile jednak dla Berlina Kijów jest "tylko" europejskim partnerem bez zobowiązań, szokuje ich traktowanie Polski związaną z Niemcami Sojuszem Północnoatlantyckim, UE i silnymi więzami gospodarczymi. De facto Niemcy złamali umowę, na mocy której mieli przekazywać swój starszy sprzęt wojskowy w zamian za ten, który ich sąsiedzi oddadzą Ukrainie. Polska w dobrej wierze przekazała na front rosyjski m.in. około trzystu czołgów. W odpowiedzi Berlin chciał nam przekazać nieco ponad dwadzieścia starych Leopardów i to w ratach, po jednym miesięcznie.
Jeśli więc teraz mamy uczestniczyć w niemieckim projekcie zabezpieczenia naszego nieba, to trzeba się liczyć z tym, że w razie rosyjskiej agresji przypadnie nam do wykorzystania jedna rakieta przeciwlotnicza w miesiącu, o ile system w ogóle powstanie i będzie skuteczny.
Podsumowaniem wsparcia naszego zachodniego sąsiada może być rozmowa, która pojawiła się na jednym z militarnych forów. W dyskusji o obronie przeciwlotniczej ktoś postawił pytanie: "Dlaczego kupujemy Patrioty z radarem 360 stopni, skoro od zachodu mamy Niemcy?". Odpowiedź dyskutantów była krótka "Właśnie dlatego".
Różnica między polskim systemem obrony przeciwlotniczej a europejsko-niemieckim, jest taka, że ten pierwszy zestrzeli samoloty i rakiety lecące nad Polską na Berlin, natomiast ten drugi może nie ochronić nawet Berlina. Dlatego nie ma żadnego "albo-albo". Gwarancją naszego bezpieczeństwa może być tylko oparta o amerykańskie Patrioty i rodzime Pioruny, polska "Żelazna Kopuła" w rękach świetnie przeszkolonych i kochających Ojczyznę polskich żołnierzy.
REKLAMA
Miłosz Manasterski
REKLAMA