Raz na wozie, raz pod wozem. Czy teraz Falenta pogrąży Tuska? Felieton Miłosza Manasterskiego

Pozew, akt oskarżenia i zawiadomienie ws. popełnienia przestępstwa - to kolejne "zyski" Donalda Tuska po tym, jak aferą taśmową próbował wykazać prorosyjskość obecnego obozu władzy - pisze w najnowszym felietonie Miłosz Manasterski.

2022-11-14, 19:40

Raz na wozie, raz pod wozem. Czy teraz Falenta pogrąży Tuska? Felieton Miłosza Manasterskiego
Czy teraz Falenta pogrąży Tuska?. Foto: Fotophoto / Shutterstock.com

Twierdzenie, że Prawo i Sprawiedliwość to partia prorosyjska, jest tak samo wiarygodne, jak teza, że ziemia jest płaska. Donald Tusk wierzy, że skoro wśród nas znajdują się płaskoziemcy, to i na jego teorię spiskową ktoś się złapie. Chwyta się przy tym każdego tropu podrzucanego mu przez sprzyjające media, które w jego kampanii odgrywają rolę prawdziwego sztabu. Jednak w przypadku wyciągnięcia tematu afery podsłuchowej Tuskowi całkowicie zabrakło intuicji, a niemiecki "Newsweek" swojego pupila wsadził, jak się okazuje, na prawdziwą "minę".

Rządy Donalda Tuska

Donald Tusk mówi dzisiaj, że emerytom za jego czasów żyło się lepiej, przedsiębiorcy mieli niższe podatki, do górników nikt nie strzelał, wolność słowa szalała, nie wyrywając laptopów dziennikarzom, a państwo rządzone przez PO-PSL było krainą miodem i mlekiem płynącą. Z rozpędu postanowił też odwrócić sens afery taśmowej, która pokazała społeczeństwu rozpasanie elit PO i quasi-mafijne powiązania. Tusk postanowił - pod wpływem sugestii "Newsweeka" - sprawić, by nagrania z Sowy i Przyjaciół, które zepsuły doszczętnie reputację jego partii, teraz ją odbudowały. Jak? Według lidera PO podsłuchy zorganizowali i aferę rozpętali Rosjanie, którzy postanowili zmienić władzę w Polsce na sprzyjającą sobie. Tu jednak trafiła kosa na kamień, a raczej na kamienie.

Kamień pierwszy to sam prezes PiS Jarosław Kaczyński. Uwierzenie w rosyjskie powiązania lidera PiS to idea wymagająca podobnej inteligencji, jaką mają ludzie przekonani, że w szczepionkach przeciwko COVID-19 znajdują się mikroczipy. Innymi słowy, zapewne gdzieś znajdą się fani takiego podwójnego krętactwa, ale raczej w niewielkiej liczbie. Przez lata po tragedii smoleńskiej sam Tusk przecież twierdził, że Kaczyński i PiS to antyrosyjscy fanatycy, którzy wręcz prą do konfliktu z Rosją, zamiast ślicznie się pojednać nad świeżymi grobami katyńskimi i przytulić do Putina.

Czytaj także:

Drugi kamień to Marcin W., którego Donald Tusk wyniósł (za podpuszczeniem "Newsweeka") na świadka koronnego, a z jego zeznań uczynił podstawę swoich oskarżeń. Nie minęły dwa dni, a odtajnione zeznania Marcina W. obciążały już samego Tuska jako odbiorcy największej w historii polskiej polityki łapówki w wysokości 600 tys. euro, które od Marcina W. i Marka Falenty miał rzekomo odebrać jego syn, znany wcześniej z afery Amber Gold.

Trzeci kamień - to już sam Marek Falenta, który do kompromitacji Tuska dorzuca kolejne problemy: pozew, zawiadomienie ws. przestępstwa i akt oskarżenia. A skoro sprawa będzie miała dalszy ciąg w sądzie, to oznacza, że opinii publicznej długo jeszcze nie będzie dane o niej zapomnieć, czego zapewne życzyłby sobie lider PO.

Współpraca z rosyjskimi służbami

Marek Falenta reaguje na gołosłowne (jak się dziś wydaje) oskarżenia Donalda Tuska o współpracę z rosyjskimi służbami. Ma rację. Po 24 lutego 2022 r. wobec takich twierdzeń nie można nie reagować. Biznesmen walczy o swoją reputację - i słusznie - w powszechnym odbiorze społeczeństwa samo nagranie polityków przy biesiadzie, nawet jeśli moralnie dwuznaczne, jakimś straszliwym grzechem nie było. Daleki byłbym od twierdzenia, że Falenta nie ma już dzisiaj żadnych perspektyw w życiu publicznym i gospodarczym. W pewnym sensie Falenta jest kimś w rodzaju polskiego Juliana Assange'a z WikiLeaks - może budzić kontrowersje, ale nie jest jednoznacznie oceniany negatywnie. Polacy bowiem ocenili jako złe to, co się na taśmach nagrało, a nie to, że ktoś cynicznych polityków podsłuchał. Natomiast rzekoma współpraca z Kremlem to już sprawa, której nikt w Polsce Falencie by nie wybaczył. Racji ma więc biznesmen, który oczekuje od Donalda Tuska dowodów albo przeprosin. A jeśli dowodów tych nie ma, to życzę mu z całego serca, żeby ten proces odzwyczaił polityków Koalicji Obywatelskiej od swobodnego rzucania fake newsami i miotania najcięższych oskarżeń pod osłoną politycznego i koleżeńsko-sędziowskiego immunitetu.

Kwestia dobrego imienia to jedno – sprawa przedsiębiorstwa Marka Falenty to drugie. Tutaj waga oskarżeń wobec Donalda Tuska jest jeszcze większa. Nie chodzi już o to, że sfrustrowany polityk w poczuciu bezkarności plecie, co mu ślina na język przyjdzie (albo w "Newsweeku" podyktują), ale o działania Tuska jako szefa polskiego rządu. O działania, które według Falenty i jego prawników doprowadziły do upadku jego potężną spółkę. "W niniejszym przypadku istnieje podejrzenie popełnienia przez Donalda Tuska przestępstwa przekroczenia uprawnień w związku z kontrolą wszczętą i prowadzoną w spółce Składy Węgla […] Okoliczności sprawy wskazują, że decyzja o ingerencji w prowadzoną działalność gospodarczą miała charakter polityczny i wynikała z chęci zapewnienia ochrony interesów istotnych dla Donalda Tuska grup wyborców" - napisano w pozwie.

REKLAMA

Czytaj także:

Czy faktycznie działania państwowych instytucji mogą spowodować katastrofę czyjegoś biznesu? Klasycznym przykładem dramatyczna historia Romana Kluski, twórcy największego w Polsce przełomu wieków producenta komputerów Optimus i portalu Onet.pl. W lipcu 2002 r., biznesmen został w spektakularny sposób aresztowany pod zarzutem wyłudzenia przez Optimus 30 mln zł podatku VAT. Wolność odzyskał po wpłaceniu kaucji w wysokości 8 mln zł, ale odebrano mu paszport, a jako dodatkowe zabezpieczenie majątkowe zajęto jego posiadłość. Dzień po aresztowaniu nowosądecka wojskowa komenda uzupełnień podjęła próbę nałożenia obowiązku świadczenia rzeczowego na samochody terenowe należące do Romana Kluski. Później, w wywiadach, Roman Kluska mówił, że osoby podające się za posiadające silne wpływy w administracji publicznej składały mu propozycje odstąpienia udziałów w zyskach w zamian za bezkarność zarówno przed aresztowaniem, jak i po nim.

Czy sprawa Składów Węgla Marka Falenty wygląda podobnie? Na potwierdzenie tej tezy mamy fakt, że tu również ostatecznie okazało się, że VAT-u nikt nie ukradł. Pytanie o działanie premiera Tuska jest więc jak najbardziej aktualne. Podobnie jak i to o rolę służb rosyjskich w polskiej polityce energetycznej w latach 2008-2015. Tym bardziej że schemat działania, o którym mówi Falenta, przypomina bardzo ten, jaki znamy dobrze z Federacji Rosyjskiej. Tam również prosperujący biznes musi przejść pod kontrolę ludzi FSB albo zostanie zniszczony przy użyciu administracyjnych i politycznych żaren.

Miłosz Manasterski

kor

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej