Prokuratura chce 15 lat za zabójstwo. "Awantura z błahego powodu zakończyła się śmiercią"
15 lat więzienia chce prokuratura dla 52-latka oskarżonego o zabójstwo znajomego w jednej ze wsi w podlaskiej gminie Nurzec Stacja. Mężczyzna był bity pięściami i kopany, zmarł wskutek doznanych obrażeń. Poszło o wybitą szybę i pożyczoną niewielką sumę.
2022-12-28, 16:38
Sąd Okręgowy w Białymstoku, przed którym proces rozpoczął się w środę i tego dnia zakończył, zapowiedział możliwość zmiany kwalifikacji prawnej na łagodniejszą, czyli na pobicie skutkujące śmiercią (spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, czego następstwem jest śmierć człowieka). O karę 5 lat więzienia właśnie za takie przestępstwo wnosi obrona. Wyrok ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu.
Zbrodnia we wsi Augustynka
Do zbrodni doszło we wsi Augustynka w kwietniu tego roku. Według aktu oskarżenia Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, sprawca działał z zamiarem ewentualnym zabójstwa, zadawał ciosy głównie w głowę i to te obrażenia doprowadziły do zgonu. Pobitego zostawił bez pomocy.
Oskarżony ma 52 lata, do zatrzymania utrzymywał się z pracy w gospodarstwie rolnym, miał stado krów liczące blisko 30 sztuk. Do zarzutu zabójstwa przyznał się "częściowo". - Nie pamiętam, w amoku jakimś byłem, "stuknęłem" go ze trzy razy i ze dwa razy go "kopnęłem" - mówił w środę przed sądem. Mówił, że znajomego chciał tylko "wystraszyć", nie miał zamiaru zabójstwa. Przepraszał, prosił o wybaczenie. - Nie powinno to się zdarzyć - dodał.
- Priorytetowa poszukiwana: Iwona Wieczorek. Z działań śledczych wyłaniają się dwie hipotezy
- Podejrzany o zabójstwo 13-latki z Inowrocławia w areszcie. Grozi mu dożywocie
"Znaczne spożycie alkoholu"
Przyznał, że był po znacznym spożyciu alkoholu. Mówili o tym m.in. policjanci, którzy zostali wezwani na interwencję w Augustynce. Jako świadkowie zeznali, że na miejscu była już karetka pogotowia, ale podjęta przez ratowników reanimacja była bezskuteczna. Sam oskarżony twierdzi, że z momentu zbrodni nic nie pamięta. Pamięta za to okoliczności sprzed i po, np. gdzie był, gdy przyjechali po niego funkcjonariusze.
"Nieumyślne spowodowanie śmierci"
Prokuratura Rejonowa w Siemiatyczach, która prowadziła pierwsze czynności w tym śledztwie, postawiła 52-latkowi zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Po zapoznaniu się z materiałami sprawy białostocka prokuratura okręgowa, która przejęła to postępowanie, zmieniła kwalifikację na zabójstwo. Motywem zbrodni miała być historia dotycząca szyby, którą znajomy wybił w domu obecnego oskarżonego miesiąc wcześniej i niezwrócona pożyczka 50 zł.
Obaj wyszli na zewnątrz ze spotkania przy alkoholu kilku znajomych. Padły pytania o to, kiedy będzie naprawione okno i zwrócone pieniądze. Po pobiciu oskarżony zostawił pokrzywdzonego bez pomocy i poszedł do siebie. To tam niedługo potem zatrzymała go policja.
Zarówno sprawca, jak i ofiara byli pod wpływem alkoholu. Zmarły - jak wykazała opinia z zakresu medycyny sądowej - miał poziom alkoholu na granicy stężenia toksycznego.
REKLAMA
Postępowanie dowodowe
Sąd Okręgowy w Białymstoku przeprowadził w środę całe postępowanie dowodowe. Przesłuchał świadków i wysłuchał dodatkowych opinii biegłych, w tym medyka sądowego, a strony wygłosiły mowy końcowe.
Prokuratura chce kary 15 lat więzienia, w jej przekonaniu, doszło do zabójstwa. - Fakt, że pokrzywdzony - zamiast zwrócić oskarżonemu pieniądze za wybitą szybę, trwonił pieniądze na alkohol - wywołał w oskarżonym złość i agresję - mówiła prok. Agnieszka Kalisz-Kapelko w mowie końcowej, nawiązując do motywu zbrodni.
W jej ocenie, wersja o kilku ciosach to jedynie linia obrony. Przywoływała zeznania świadków i opinie biegłych - medyk sądowy mówił przed sądem, że uderzeń było co najmniej dziesięć, śmiertelne były uderzenia w twarz. - Może oskarżony nie chciał zabić swojego znajomego, mieszkańca tej samej wsi, ale kopiąc go w głowę, twarz, musiał godzić się na to, że może go zabić - mówiła prokurator.
"Chęć nastraszenia"
Obrona wnioskuje o 5 lat więzienia, przy - zapowiadanej przez sąd - zmianie kwalifikacji prawnej. Obrońca Michał Brodecki podkreślał, że zamiarem oskarżonego nie było zabójstwo a "chęć nastraszenia", mówił też, że na zgon miało wpływ stężenie alkoholu w organizmie ofiary, potęgujące intensywność krwawienia. - To nie musiało być silne uderzenie, ale to było, można powiedzieć, uderzenie niefortunne - mówił o kluczowych obrażeniach twarzy, które okazały się śmiertelne.
PAP/jb
REKLAMA