Prof. Cenckiewicz: po Smoleńsku Rosjanie żądali od rządu Tuska tajnych dokumentów. To była polityka samobójcza

Historyk dr hab. Sławomir Cenckiewicz napisał na portalu i.pl, że po katastrofie smoleńskiej Rosjanie zażądali od Polski przekazania raportu z badania katastrofy samolotu wojskowego CASA C-295M, do której doszło w 2008 r. pod Mirosławcem. Naukowiec zwrócił uwagę, że sprawa ta nie miała żadnego związku z wydarzeniami z 10 kwietnia 2010 r. ani jakichkolwiek kontekstów polsko-rosyjskich. Tymczasem ani ówczesny premier, ani resort obrony i sąd wojskowy nie widzieli przeciwwskazań, by wydać Moskwie tę dokumentację.

2023-04-13, 21:13

Prof. Cenckiewicz: po Smoleńsku Rosjanie żądali od rządu Tuska tajnych dokumentów. To była polityka samobójcza
Dr hab. Sławomir Cenckiewicz: Rosjanie podczas śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej zażądali raportu dot. CAS-y. Foto: Lech Muszyński/PAP

- Sporo materiałów zostało przeze mnie odkrytych i upublicznionych. Ja posługiwałem się materiałami, które na różnych etapach zostały po prostu przez państwo polskie zgodnie z zasadami prawnymi odtajnione albo nigdy nie miały klauzuli tajności - wyjaśnił historyk w programie "Minęła 20" na antenie TVP Info, odnosząc się do swojego tekstu opublikowanego na portalu i.pl.

Zapytany o to, co wspólnego miałaby mieć sprawa katastrofa CAS-y ze sprawą smoleńską, odpowiedział: "Zero. Nie ma żadnego związku, nawet przy założeniu, że mamy do czynienia z autentycznym badaniem katastrofy smoleńskiej przez Rosjan, to nie ma żadnego związku".

- Nie ma żadnych podstaw prawnych, by Rosjanie zaciągnęli przy okazji Smoleńska materiały dotyczące wypadku, katastrofy NATO-wskiego statku powietrznego, wojskowego i uzyskali po prostu dane dotyczące tego, w jaki sposób doszło do katastrofy wojskowego samolotu, w którym zginęło trzech generałów, dwudziestu żołnierzy, w tym kilkunastu pułkowników i majorów RP. To sprawa między Polską a NATO. To sprawa wewnętrzna Polski. Nie powinno się nią w jakikolwiek sposób, w jakimkolwiek wymiarze, dzielić z Rosjanami - wyjaśnił historyk.

Jak dodał, "nie ma takiej sprawy granicznej, takiego momentu, w którym reset polsko-rosyjski w wykonaniu premiera Donalda Tuska miałby jakiekolwiek ograniczenia". - Powiedzieć, że w latach 2007-2014 rząd Tuska realizował politykę zbliżenia z Rosją, to nic nie powiedzieć. Polityka resetu, zbliżenia, obejmowała absolutnie wszystkie aspekty - służby specjalne, kulturę, wojsko, wymianę informacji, Smoleńsk, sprawy dotyczące bezpieczeństwa gazowego, wpuszczanie Rosjan do Polski przez ruch bezwizowy, co stworzyło w Trójmieście jakąś masę krytyczną Rosjan, szarej strefy, przestępczości, działalności o charakterze wywiadowczym. To była w każdym wymiarze działalność, czy polityka, samobójcza względem interesów polskich. Efektem tej polityki było zero. Niczego nie załatwiono. To była taka polityka, w której państwo polskie cały czas czegoś się wyzbywało - skomentował dr hab. Sławomir Cenckiewicz.

REKLAMA

Śledztwo ws. katastrofy CAS-y

Historyk w swoim artykule stwierdził, że Rosjanie podjęli próbę wykorzystania śledztwa smoleńskiego "do zapuszczenia wywiadowczej sondy w tajemnice katastrofy NATO-wskiego samolotu transportowego, w której zginęła elita polskich Sił Powietrznych" - szesnastu wysokich rangą oficerów Sił Powietrznych RP, w tym trzech generałów, oraz czterech członków załogi - wykorzystując - jak ujął - "gorliwość resetową ekipy Tuska".

Rosyjskie żądanie "było formą testu, na ile Polacy są w stanie znosić rosyjskie próby inwazyjnego ingerowania w suwerenność Rzeczpospolitej i wykorzystywania śledztwa w sprawie Smoleńska do zupełnie innych celów, narażając tym samym swój państwowy interes, pozycję międzynarodową i prestiż na oczywisty szwank" - napisał Sławomir Cenckiewicz. Dodał, że Rosjanie chcieli ponadto drogą formalną (w ramach ustalonej przepisami pomocy prawnej) pozyskać dokument, którego treść można było oficjalnie wykorzystać dla propagandowego opisu zaniedbań w Siłach Powietrznych RP, które doprowadziły do katastrofy zarówno w Mirosławcu, jak i w Smoleńsku.

Sławomir Cenckiewicz wskazał, że choć strona rosyjska nie zrealizowała postulatów Polski o kluczowym znaczeniu dla czynności dowodowych, 30 marca 2011 r. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej "zażądał przesłania kopii sprawozdania końcowego Komisji Technicznej o dochodzeniu w sprawie wypadku lotniczego, katastrofy zaistniałej w dniu 23 stycznia 2008 r. samolotu CASA C-295M, do badania i dołączenia do materiałów akt rosyjskiej sprawy karnej". Historyk stwierdził, że wniosek sformułowany był na tyle ogólnie, że oczywiste było, iż Rosjanie próbują pod hasłem "wzajemnej pomocy prawnej" w sprawie 10 kwietnia 2010 r. wydobyć całość dokumentacji powypadkowej CAS-y wraz z wrażliwymi załącznikami odnoszącymi się bardzo szeroko do przyczyn katastrofy i kondycji Sił Powietrznych RP.

REKLAMA

Czytaj także:

Spełnienie rosyjskiego żądania

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie rozpoczęła czynności związane ze spełnieniem rosyjskiego żądania. Jednak szef Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów w Poznaniu, gdzie był przechowywany dokument wraz z załącznikami, pułkownik pilot Mirosław Grochowski pod koniec 2011 r. zgłosił wątpliwości co podstaw prawnych, na jakich Rosjanie mieliby uzyskać dostęp do raportu. Zwrócił się o opinię w tej sprawie do różnych instytucji.

Zastępca dyrektora Departamentu Prawnego MON, pułkownik Mariusz Tomaszewski, uznał, że zarówno na gruncie prawa polskiego, jak i w oparciu o umowę pomiędzy Polską a Federacją Rosyjską o pomocy i stosunkach prawnych w sprawach cywilnych i karnych z 16 września 1996 r. nie ma przeciwwskazań, by Rosjanie uzyskali dokument w sprawie CAS-y, jeśli stosują się do przepisów ustawy Prawo lotnicze (art. 134 ust. 1). Departament Prawny MON, który później na wniosek szefa resortu wydał w lipcu 2012 r. opinię, też twierdził w niej, że "nie ma przeszkód formalno-prawnych, aby udostępnić stronie rosyjskiej uwierzytelnioną kopię raportu końcowego dotyczącego wypadku lotniczego samolotu CASA". Również Wojskowy Sąd Okręgowy w Poznaniu 14 lutego 2012 r. uznał, że Rosjanie powinni otrzymać całość protokołu.

Kierownictwo Służby Kontrwywiadu Wojskowego w Warszawie w czerwcu 2012 r. nie zajęło jednoznacznego stanowiska. Natomiast Inspektorat Poznań Służby Kontrwywiadu Wojskowego kategorycznie odradzał przekazanie Rosjanom raportu w sprawie katastrofy CAS-y, uznając całą sprawę za niebezpieczny precedens o jednoznacznym charakterze wywiadowczym, którego skutkiem będzie wyciągnięcie informacji nigdy nie opublikowanych.

REKLAMA

Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, gen. Mieczysław Cieniuch w piśmie z 26 czerwca 2012 r. stwierdził, że "przekazywanie dla strony rosyjskiej wszelkiej dokumentacji niezwiązanej z katastrofą samolotu TU-154M zaistniałej w dniu 10 kwietnia 2010 r. jest niezasadne". Ostrzegał, że "dokumenty te nie posiadają statusu międzynarodowych, gdyż wykonano je zgodnie z polskim prawem wewnętrznym i mogą w związku z tym być zinterpretowane przez rosyjski wymiar sprawiedliwości na niekorzyść polskich obywateli wymienionych w tych dokumentach".

Czytaj także:

"Sumieniem państwa okazali się urzędnicy i funkcjonariusze"

Radosław Sikorski, do którego zwrócił się w tej sprawie szef MON Tomasz Siemoniak, skierował pismem niejawnym zapytanie do premiera Donalda Tuska z kopią do Tomasza Siemoniaka. Szef dyplomacji napisał, że mimo iż nie istnieją przeciwskazania natury prawnej, by Rosjanie otrzymali raport opisujący przyczyny katastrofy CAS-y w Mirosławcu, to istnieje obawa, że jeśli rząd RP "przekaże dokument, możliwe jest wykorzystanie tego przez stronę rosyjską, która może powiązać w celach propagandowych obie katastrofy, tak by zachować ciągłość rosyjskiej narracji przedstawionej w tzw. raporcie MAK prezentowanym przez Anodinę", "wskazującym na wyłączną odpowiedzialność władz polskich". "Nieprzekazanie stronie rosyjskiej dokumentu - pisał Radosław Sikorski - z powołaniem się na ważny interes państwa, może spowodować opóźnienie lub brak zwrotu wraku przez stronę rosyjską".

Sławomir Cenckiewicz wskazał, że szefowi MSZ odpowiedział "z upoważnienia pana Donalda Tuska" szef kancelarii premiera, Tomasz Arabski. W jawnym piśmie z października 2012 r. napisał on, że "jeżeli zatem pytanie pana ministra dotyczy przeciwwskazań, które umownie nazwać można merytorycznymi, a więc odnoszących się do treści protokołu katastrofy samolotu CASA C-295M w kontekście na przykład możliwego zagrożenia suwerenności, bezpieczeństwa, porządku publicznego lub innych ważnych interesów, poprzez jego przekazanie Federacji Rosyjskiej, to stwierdzić należy, iż wskazanych przeciwwskazań trudno się dopatrzyć w sytuacji notoryjności powszechnej informacji zawartych w protokole".

REKLAMA

Historyk stwierdził, że "sumieniem polskiego państwa okazali się w ten sposób mało znaczący urzędnicy i funkcjonariusze. Polski premier i szef resortu obrony z tej roli abdykowali i niezależnie od finału sprawy ich zachowanie musi budzić sprzeciw i przerażenie. To paradoks, ale na ich tle postawa ministra Sikorskiego i szefa Sztabu Generalnego WP w tej konkretnej sprawie zasługuje na szacunek".

Posłuchaj

Dr hab. Sławomir Cenckiewicz: Rosjanie podczas śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej zażądali raportu ws. CASY (IAR) 0:21
+
Dodaj do playlisty

ng/IAR/tvp.info/niezalezna.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej