Przydacz: nie możemy pozwolić ideologom na zniszczenie Unii Europejskiej

Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej w rozmowie z "Gościem Niedzielnym" stwierdził, że Polacy nie chcą opuszczać Unii Europejskiej, a tym bardziej nie popierają jej rozpadu. Marcin Przydacz zwrócił jednocześnie uwagę na rosnące tendencje dominacyjne niektórych państw UE, które uwidoczniły się w ostatnich latach.

2023-04-20, 12:11

Przydacz: nie możemy pozwolić ideologom na zniszczenie Unii Europejskiej
Marcin Przydacz. Foto: Marek Borawski/KPRP

- Polacy nie chcą rozpadu Unii Europejskiej, chcą w niej zostać; UE to dobry projekt, nie możemy pozwolić niektórym ideologiom na jego zniszczenie - powiedział szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz w wywiadzie dla tygodnika "Gość Niedzielny".

W rozmowie z "Gościem Niedzielnym" Przydacz mówił o celach polskiej polityki zagranicznej, relacjach z USA i istocie sporu z zachodnimi krajami Unii Europejskiej.

"W UE nasilają się tendencje dominacyjne"

Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej pytany, czy Polska chce zastąpić Niemcy na pozycji lidera Unii Europejskiej, powiedział, że "Polska jest dużym krajem w Unii Europejskiej i w naturalny sposób zabiega o realizację swoich interesów, zarówno w sferze bezpieczeństwa, jak i politycznej".

- Chcielibyśmy, aby odbywało się to w duchu współpracy ze wszystkimi ważnymi aktorami Unii, także z Niemcami, które są ważną gospodarką i państwem we wspólnocie, ale na zasadach partnerskich - podkreślił Przydacz.

REKLAMA

Zaznaczył, że przez ostatnie lata ze strony największych państw UE nasiliły się tendencje dominacyjne, którym Polska się sprzeciwia.

- Uważamy, że budowanie wspólnoty powinno się opierać na zasadach traktatowych, wyznaczonych przez założycieli Unii Europejskiej, według których wszystkie państwa mają równy status. Nie federacja, ale wspólnota ojczyzn. To jest nie tylko w interesie Polski, lecz i całej Unii - powiedział.

Przydacz: nie brano pod uwagę wrażliwości środkowoeuropejskiej

Dopytywany, jak próby dominacji Niemiec, w tandemie z Francją, przejawiają się w stosunku do Polski, Przydacz wskazał, że na przykład poprzez próby narzucania przez te państwa ich koncepcji polityki wschodniej czy polityki bezpieczeństwa.

- Ten proces odbywa się w ostatnich latach. Był taki moment, kiedy Polskę – i w ogóle region Europy Środkowej – próbowano sprowadzić do roli klienta, który ma przede wszystkim wsłuchiwać się w głos płynący z największych stolic europejskich. Niebranie pod uwagę wrażliwości środkowoeuropejskiej doprowadziło do sytuacji, w której Władimir Putin uznał, że jest w stanie podzielić Europę. Polska się temu sprzeciwiała, obawiając się próby odbudowy rosyjskiego imperium - powiedział Przydacz.

REKLAMA

Jak dodał, najlepszym przykładem jest tu polityka energetyczna, która "była jedną z kości niezgody między Warszawą a Berlinem".

- My sprzeciwialiśmy się budowie gazociągów Nord Stream 1 i 2, nie tylko dlatego, że omijał państwa Europy Środkowej, ale przede wszystkim z tego powodu, że oddanie dominującej pozycji rosyjskim spółkom państwowym i uzależnianie od rosyjskiego gazu było zagrożeniem dla bezpieczeństwa energetycznego Europy. Dziś wiemy, że mieliśmy rację, a błędna polityka ówczesnych liderów europejskich poskutkowała rosyjską agresją na Ukrainę - powiedział Przydacz.

Szef BPM: USA jest gwarantem bezpieczeństwa na świecie

Odnosząc się do słów prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który sformułował koncepcję "autonomii strategicznej Europy" polegającej na zmniejszeniu zależności UE od USA, Przydacz podkreślił, że Stany Zjednoczone są gwarantem bezpieczeństwa nie tylko w naszym regionie, ale także w wymiarze globalnym.

Zaznaczył, że rola USA jest bardzo ważna, ale jeszcze ważniejsze jest budowanie bezpieczeństwa opartego na własnych zasobach, a także zasobach sojuszników i partnerów z regionu.

REKLAMA

- My, Litwini, Łotysze czy Czesi mamy bardzo podobną percepcję zagrożeń i nasza współpraca na tym polu jest naturalna. Zabiegamy też o to, aby USA miały w naszym regionie interesy gospodarcze, bo to zwiększy ich zainteresowanie, a długofalowo umocni stabilność. Po trzecie, USA jest państwem opierającym się na pewnych wartościach i zasadach - stwierdził Przydacz.

"Polska musi pozostać w Unii Europejskiej"

Pytany, czy różnice w Unii w sprawach strategicznych, fundamentalnych mogą doprowadzić do rozpadu wspólnoty, Przydacz odparł, że "nie ma dziś innej alternatywy niż budowa naszej przyszłości w ramach struktur NATO i Unii Europejskiej".

- Nie ma mowy o budowie jakichś alternatywnych struktur międzynarodowych, konkurencyjnych dla tych projektów. Oczywiście są obszary, w których interesy poszczególnych państw są rozbieżne, z kolei w innych jest synergia, a jeszcze w innych bardzo korzystamy na obecności w Unii, na przykład na wspólnym rynku europejskim - wskazał szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej.

REKLAMA

- To, że się w czymś nie zgadzamy, nie może prowadzić do drastycznych kroków, wręcz przeciwnie, powinniśmy podejmować próby nawracania Unii Europejskiej na prawidłowe tory rozwoju tego projektu. Polacy nie chcą rozpadu UE, chcą w niej zostać, ale trzeba być eurorealistą, a nie emocjonalnie się unosić w euroentuzjazmie. Unia Europejska to dobry projekt, nie możemy pozwolić niektórym ideologom na jego zniszczenie - dodał Przydacz.

Czytaj także:

PAP/mc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej