Rozkopany Poznań. "Prezydent Jaśkowiak nie panuje nad miejskimi inwestycjami"

2023-05-13, 10:29

Rozkopany Poznań. "Prezydent Jaśkowiak nie panuje nad miejskimi inwestycjami"
Przedsiębiorcy i mieszkańcy z rozkopanego centrum miasta: prezydent Poznania nie panuje nad miejskimi inwestycjami.Foto: Forum/Mikolaj Kamienski

Maria Sokolnicka-Guzek ze Stowarzyszenia Plac Wolności skupiające przedsiębiorców i mieszkańców z centrum Poznania, wskazuje, że "prezydent Jaśkowiak nie panuje nad wielkimi miejskimi inwestycjami, których koszty potroiły się, nie liczy się ze zdaniem mieszkańców".

Zdaniem Stowarzyszenia Plac Wolności remonty trwające od lat w centrum Poznania prowadzone są równocześnie na olbrzymim terenie, obejmując swoim zasięgiem większość najważniejszych ulic i placów w śródmieściu. Stowarzyszenie wskazuje, że ta sytuacja wpływa destrukcyjnie na wszystkie sfery życia w tym rejonie.

"Dobrobyt mieszkańców nikogo nie interesuje"

"Prezydent Jaśkowiak nie panuje nad wielkimi miejskimi inwestycjami, których koszty potroiły się, nie liczy się ze zdaniem mieszkańców. Do naszego Stowarzyszenia docierają bardzo niepochlebne opinie o tym, jak zarządza się Poznaniem. Mieszkańcy czują, że ich dobrobyt nikogo w magistracie nie interesuje. Jednocześnie obserwują, iż deweloperzy i miejskie spółki są stawiane ponad przeciętnego Nowaka i zawsze mogą liczyć na wsparcie lub znaczną gratyfikację w formie sutych pensji i premii dla zarządów spółek, jak ma to miejsce w PIM" - podkreśla Stowarzyszenie Plac Wolności w przesłanym komentarzu do obecnej sytuacji związanej z remontami w centrum Poznania.

W opinii Stowarzyszenia Jacek Jaśkowiak nie jest gospodarzem, na jakiego zasługuje 770-letnie miasto. "Jego mieszkańcy i ich zdanie powinno być wyznacznikiem kierunków rozwoju. Niestety fasadowe konsultacje i ściśle PR-owe działania magistratu nie przynoszą nam żadnych korzyści. Frustracja strony społecznej narasta, rozkopany Poznań będzie latami podnosił się po trudnych czasach remontów" - wskazano.

Prezydent odmówił komentarza

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak proszony o komentarz w tej sprawie, nie odniósł się do zarzutów Stowarzyszenia. Rzecznik prasowa prezydenta Joanna Żabierek przekazała, że miasto cały czas wspiera przedsiębiorców, którzy wynajmują lokale z zasobu komunalnego. Dodała też, że "przyczyny trudnej sytuacji przedsiębiorców działających w rejonie śródmieścia są złożone".

- Wskazują na to, chociażby niepokojące doniesienia o zaprzestaniu działalności przez przedsiębiorców z branży gastronomicznej, handlowej czy rzemieślniczej także w tych dzielnicach Poznania, w których nie są prowadzone większe procesy inwestycyjne. Podobne informacje docierają także z innych miast, które nie prowadzą aż tak szeroko zakrojonego programu odnowy przestrzeni śródmiejskiej, jak Poznań. Splot czynników takich jak: podwyżki cen mediów, inflacja czy spadek siły nabywczej konsumentów, a co za tym idzie, popytu z ich strony, ma istotny wpływ na spadek liczby klientów - podkreśliła.

Czytaj także:

Utrudnienia w funkcjonowaniu miasta

Stowarzyszenie Plac Wolności wskazuje jednak, że nałożone na siebie prace budowlane utrudniają funkcjonowanie zarówno mieszkańców, przedsiębiorców, jak i turystów, a sposób prowadzenia remontów doprowadził do zniechęcenia poznaniaków do korzystania z tego ważnego rejonu miasta.

- Największym problemem było odstąpienie przez miasto Poznań od prowadzenia prac etapami, doprowadzenie do 2-letniego odcięcia komunikacyjnego centrum od reszty miasta i zrujnowanie większości przestrzeni w tym samym czasie - podkreśla Maria Sokolnicka-Guzek, przewodnicząca Stowarzyszenia Plac Wolności.

Anna Sokolnicka-Elzanowska, przedsiębiorca prowadząca działalność w centrum wskazuje także, że rozpoczęte w 2017 r. prace doprowadziły do realnej degeneracji centrum, co leży w sprzeczności z działaniami rewitalizacyjnymi, na które powoływało się miasto, przystępując kilka lat temu do ogłoszenia konkursu na nową koncepcję centrum Poznania.

"Remonty, choć niewątpliwie potrzebne w pewnych zakresach, są w opinii Stowarzyszenia Plac Wolności źle przygotowane na poziomie projektowym, nieudolnie zarządzane, słabo skoordynowane i zbyt długo prowadzone, czego wynikiem jest ponad trzykrotny wzrost ich kosztów i upadek wielu małych przedsiębiorstw. Większość prowadzonych remontów miała zakończyć się w 2020 r., czyli jeszcze przed pandemią i wojną w Ukrainie" - podkreśla Stowarzyszenie.

"Remonty miały być prowadzone etapami"

Przedsiębiorcy i mieszkańcy ze stowarzyszenia twierdzą, że "miasto obiecywało prowadzenie remontów etapami, ale nie wywiązało się z tych zobowiązań". O etapowanie remontów zabiegali też restauratorzy ze Starego Rynku, których wcześniej dotknęła pandemia i którzy zabiegali w magistracie, by remont płyty i wymiana infrastruktury odbywały się kolejnymi pierzejami, aby zachować, chociaż część atrakcyjności tego rejonu.

"Niestety urzędnicy i spółka PIM podjęli decyzję o równoczesnym rozkopaniu całego Starego Rynku, co doprowadziło do ogromnych uciążliwości komunikacyjnych, rozkopania całej płyty i opłotowania Starego Miasta. Sposób prowadzenia prac remontowych przez powiązane ze spółką miejską Aquanet konsorcjum Trelan/Tormel skutkuje izolacją centrum. Przez ostatni rok doprowadzono do stanu, w którym serce Poznania wygląda jak rejon dotknięty działaniami wojennymi" - zaznaczono.

W ocenie Stowarzyszenia "odpowiedzialność za zaistniałą sytuację ponoszą zarządzający, czyli prezydenci miasta i Poznańskie Inwestycje Miejskie". Stowarzyszenie wskazuje, że przez ciągnące się latami remonty, w połączeniu z trudną sytuacji makroekonomicznej, wyniszczeniem pandemią i wpływem wojny w Ukrainie, doprowadzono do upadku wielu małych przedsiębiorców z tego rejonu. Wskazano też, że w wyniku złego zarządzania remontami marnotrawione są "na ogromną skalę środki publiczne".

Czytaj także:

Rzecznik urzędu Miasta Poznania Joanna Żabierek wskazała, że "podzielenie programu odbudowy centrum Poznania na jeszcze mniejsze etapy, a co za tym idzie rozciągnięcie w czasie całej inwestycji, nie zmniejszyłoby uciążliwości towarzyszących remontom. Dodatkowo wiązałoby się to z poważnym zagrożeniem utraty dofinansowania zewnętrznego na prowadzone inwestycje".

Dodała, że wpływ na opóźnienia realizacji poszczególnych etapów miały przede wszystkim przyczyny zewnętrzne, wśród nich m.in.: czas potrzebny na pozyskiwanie decyzji administracyjnych, terminy rozstrzygania postępowań przetargowych, czy problemy związane z aktualną sytuacją na rynku budowlanym. 

PAP/jb

Polecane

Wróć do strony głównej