Sejm, nie Bundestag. Rząd PiS powstrzyma import przestępczości. Felieton Miłosza Manasterskiego

2023-06-15, 21:28

Sejm, nie Bundestag. Rząd PiS powstrzyma import przestępczości. Felieton Miłosza Manasterskiego
Jarosław Kaczyński zapowiadając w Sejmie przeprowadzenie referendum w sprawie obowiązkowej relokacji migrantów zwracał uwagę na podwójne standardy UE. Foto: Nicolas Economou/Shutterstock

Zapowiedziane przez Jarosława Kaczyńskiego referendum to doskonała okazja, by podpisać się pod wielkim "nein" w sprawie pełnej hipokryzji niemieckiej polityki względem ich wschodnich sąsiadów.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński, zapowiadając w Sejmie przeprowadzenie referendum w sprawie obowiązkowej relokacji migrantów, zwracał uwagę na podwójne standardy UE. Standardy drastycznie różne wobec uchodźców wojennych z Ukrainy i przyjmujących ich Polaków, Węgrów czy Słowaków, a nielegalnych muzułmańskich imigrantów trafiających do Niemiec. – Po ataku Władimira Putina na Ukrainę przyjęliśmy miliony uchodźców wojennych. Z Unii Europejskiej otrzymaliśmy około 100 euro na jednego uchodźcę. To jest dyskryminacja i kpina z Polski! - podkreślił Jarosław Kaczyński.

Zapowiedź referendum to strategiczny ruch lidera Zjednoczonej Prawicy, który będzie miał krótko i długofalowe skutki. Te bieżące to oczywiście możliwość uzyskania przez rząd RP najsilniejszego mandatu do stanowczego wetowania tzw. paktu migracyjnego. W narracjach polityków opozycji rząd nie jest popierany przez większość Polaków. Przeprowadzenie referendum położy kres bajkom o liberalnej większości w Polsce, która pragnie zdemontować mur na granicy z Białorusi i przyciągnąć jak najwięcej migrantów z Morza Śródziemnego.

Jeśli referendum okaże się sukcesem, będzie nieść skutki nie tylko dla polskiej polityki. Z rozwiązania zaproponowanego przez Jarosława Kaczyńskiego będą korzystać także w innych krajach. W narodach naszej części Europy dla relokacji nie ma entuzjazmu, choć nie wszyscy politycy mają tyle samo odwagi i siły, co liderzy PiS, by się jej przeciwstawić. Gdyby w najbliższych latach w kilku, może nawet kilkunastu krajach UE wyborcy zagłosowaliby za bezpieczeństwem i ochroną granic, byłaby szansa na trwałe zmienienie polityki Brukseli.

Dzisiaj aż 96 proc. Polaków czuje się w naszym kraju bezpiecznie. To poczucie bezpieczeństwa, nietypowe dla Europy Zachodniej podkreślają także odwiedzający Polskę cudzoziemcy. Nie mają wątpliwości, że to wielki sukces rządu PiS, który nie tylko inwestuje w sprawność policji, ale też skutecznie walczy z brukselską dystrybucją importowanej przestępczości. Tak należy bowiem w praktyce określić system przymusowej relokacji muzułmańskich migrantów. Nikt nie może być tak naiwny, by wierzyć, że w ramach systemu do Polski trafią "nadmiarowi" lekarze, pielęgniarki i inżynierowie z Somalii, Syrii, Iraku i Afganistanu. Osoby z wykształceniem i kompetencjami językowymi szukające zatrudnienia w Europie nie wybierają niebezpiecznej drogi przez Morze Śródziemne albo białoruski las, tylko znajdują legalne sposoby rozwijania swojej kariery za granicą.

Kto przybywa do Europy z pomocą przemytników ludzi? To pokazują najlepiej kryminalne statystyki Francji, Belgii, Włoch, Szwecji czy Niemiec. - W wielu pięknych miastach: Paryżu, Marsylii, Rzymie czy w innych miastach mamy do czynienia z dzielnicami grozy. Płoną opony, samochody, kobiety boją się wychodzić wieczorem na spacer – mówił Sejmie premier Mateusz Morawiecki.

Prawo i Sprawiedliwość już dwukrotnie skutecznie zablokowało napływ nielegalnych migrantów. Obydwa razy spotkały się ogromnym sprzeciwem większości opozycji. Wszyscy mamy w pamięci protesty przeciwko obronie granicy z Białorusią i stawianiu wzdłuż niej muru. Wielu być może jednak zapomniało, że w ostatnich miesiącach swoich rządów PO zgodziło się uczestniczyć w procesie importu przestępczości. Stanowisko Platformy ewoluowało: najpierw uspokajano, że chodzi "tylko" o 2 tysiące migrantów, na końcu dowiedzieliśmy się, że może być to "każda ilość". Przypomniał o tym Mateusz Morawiecki w swoim wystąpieniu: – Ale jak zachowywała się, PO przypomnijmy to, bo przecież tutaj jest dzisiaj Sejm, a nie Bundestag, i mamy prawo i obowiązek wszyscy zagłosować za interesem Polski – mówił szef rządu.

Interes Polski zaś wiceprzewodniczący Prawa i Sprawiedliwości definiuje jasno: – Bezpieczeństwo jest podstawą; bezpieczeństwo finansowe, na granicach, na ulicach – tłumaczył Mateusz Morawiecki. Takie podejście nie powinno budzić sprzeciwu żadnej opcji politycznej. Nawet najbardziej liberalna filozofia państwa ograniczonego do minimum, zawiera w sobie założenie, że zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom i granicom należy do zadań rządu.

Z jaką filozofią mamy więc do czynienia w przypadku opozycji, która dzisiaj nie poparła ustawy nakazującej rządowi sprzeciw wobec brukselskiego paktu migracyjnego? Obie partie należące do kierowanej przez Niemców EPL były przeciwko uchwale: PSL wstrzymało się od głosu, a parlamentarzyści PO w ogóle nie wzięli udziału w głosowaniu.

Czy to oznacza, że znacząca część naszej elity politycznej myśli po niemiecku i głosuje jak w Bundestagu? Czy PSL powinniśmy nazywać Volkspartei a PO zaś Bürgerlich Plattform? Przed głosowaniem przed ślepym posłuszeństwem wobec Berlina przestrzegał Mateusz Morawiecki, który krytycznie ocenił politykę "Herzlich Willkommen": – To koszmarny błąd, fatalny błąd, którego twarzą dzisiaj jest pani kanclerz Angela Merkel i jej wierny pomocnik, sojusznik Donald Tusk. Niestety, panie Donaldzie, trzeba wiedzieć, kiedy w interesie polskiej racji stanu trzeba czasami powiedzieć swoim sojusznikom "nein", a nie tylko "danke" albo "spasiba" – puentował szef rządu.

Głosowanie w Sejmie potwierdziło to, o czym obserwatorzy naszego życia politycznego wiedzą doskonale: mamy do czynienia ze zdradą elit. Elit, które wyrzekły się kultury i wartości narodu, który je wyniósł. Elit, które uległy intelektualnej kolonizacji. Nie dostrzegając przy tym, że, jak zauważył premier Mateusz Morawiecki, system wartości przyjęty przez polityków opozycji jest ewidentnie gorszy od narodowego. – My Polacy wiemy doskonale, co to jest współczucie i solidarność. Nikt nie będzie nas uczył solidarności, a już w szczególności Niemcy nie będą nas uczyć solidarności; to jakaś paranoja, żeby Niemcy odpowiedzialne za takie zbrodnie, którzy powinni zapłacić nam reparacje, dzisiaj mieli jeszcze czelność wzywać nas do solidarności – mówił premier Morawiecki.

Miłosz Manasterski

Czytaj więcej:

Polecane

Wróć do strony głównej