Tusk staje się ikoną zmienności poglądów. Felieton Miłosza Manasterskiego

2023-07-18, 12:15

Tusk staje się ikoną zmienności poglądów. Felieton Miłosza Manasterskiego
Donald Tusk. Foto: TomaszKudala / Shutterstock

Sprawa nielegalnej migracji może być jedną z najważniejszych kwestii kampanii wyborczej. Stawia to Donalda Tuska w bardzo trudnej sytuacji - pisze w najnowszym felietonie Miłosz Manasterski.

Donald Tusk próbuje odcinać się od swojej przeszłości: w ostatnich dniach pokazał Polakom swoją nową antyimigrancką twarz, ocenianą przez niektórych jako ksenofobiczną. Wcześniej lider PO był przeciwnikiem budowy muru na granicy z Białorusią i aprobował relokację migrantów narzucaną przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel.

Z kolejnej zmiany poglądów lidera Platformy Obywatelskiej drwił sobie prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński: - Okazuje się, że przeżył on w nocy, bo chyba w nocy, kolejną przemianę duchową, głęboką. Otóż okazuje się, że on jest zaciekłym przeciwnikiem jakiejkolwiek imigracji do Polski - mówił na zjeździe Klubów Gazety Polskiej wicepremier Jarosław Kaczyński.

Co się działo z Donaldem Tuskiem w nocy z 1 na 2 lipca br., tego się zapewne nie dowiemy. Ważniejsze jest pytanie, jak wyborcy przyjęli gwałtowną zmianę poglądów byłego premiera. Na zlecenie portalu wPolityce.pl pracownia Social Changes zapytała Polaków, czy wierzą w zapewnienia Donalda Tuska, że będzie bronił Polski przed masową imigracją z krajów muzułmańskich. 58 proc. badanych odpowiedziało przecząco, z czego aż 41 proc. wybrało odpowiedź "zdecydowanie nie".

Taki poziom nieufności wobec deklaracji polityka zwykle przekreśla jego dalszą karierę. W republikańskim modelu władzy szukamy liderów uczciwych, dotrzymujących słowa i konsekwentnych. My, wyborcy, decydujemy się popierać ludzi, którzy gwarantują nam realizację naszych przekonań. Głosujemy na polityków, którzy będą realizować nasze aspiracje i szanować ważne dla nas wartości.

Co w takim razie z wyborcami Donalda Tuska, który zmienił już po dwa razy opinię na niemal każdy temat? Już w 2012 r. prof. Zygmunt Bauman proroczo tłumaczył czytelnikom "Gazety Wyborczej": "Zaufanie, solidarność i odpowiedzialność, te trzy filary, które są ukrytą podstawą naszego bycia w świecie, one się teraz trzęsą i grożą zawaleniem. A my o nie się nie troszczymy, jak trzeba. Nie rozpatrujemy nowych wydarzeń i skrętów z punktu widzenia tego, jaki one mają wpływ właśnie na zaufanie, solidarność i odpowiedzialność" - mówił w wywiadzie prof. Zygmunt Bauman.

Dlaczego wyborcy Donalda Tuska nie wzięli sobie do serca słów prof. Baumana? Dlaczego nie rozpatrują "nowych wydarzeń i skrętów" Tuska pod kątem jego "zaufania, solidarności i odpowiedzialności"?

Przecież lider PO każdego dnia ma inną twarz, a jedynym łącznikiem jego poglądów jest agresja wobec przeciwnika politycznego. To agresja personalna. Tusk nie spiera się o poglądy, tylko atakuje personalnie. Zresztą spór o poglądy z Prawem i Sprawiedliwością jest dla lidera PO niemożliwy - z tego powodu, że sam je zbyt szybko zmienia.

Elektorat PO wydaje się zresztą nie tylko nie interesować programem tej partii (który podobno mamy poznać po wyborach), ale również wydaje się nie przejmować ciągle zmieniającymi się poglądami Donalda Tuska. Co prawda, wśród mediów związanych z opozycją zapanowała konsternacja po antyimigranckiej tyradzie byłego szefa EPL. Jednak wygląda na to, że twardy elektorat PO jest przekonany, że Tusk i tak zrobi zupełnie coś innego, niż mówi.

I być może ta zdolność do zaprzeczania samemu sobie i wypierania się swoich poglądów jest dla pewnej grupy zwolenników Tuska jego największym atutem. Prezes PiS Jarosław Kaczyński w miniony weekend już bez owijania w bawełnę mówił: "PO to komuna". I choć ocena ta wydaje się radykalna, jest jednocześnie precyzyjna. Po wszystkich rewolucjach kadrowych i światopoglądowych, jakie przeszła Platforma, przesuwając się od prawej do lewej strony sceny politycznej, spadkobiercy i byli członkowie PZPR mogą odnaleźć w Tusku swojego nowego lidera. I docenić jego niesłychaną obrotowość. Obrotowość godną najlepszego z najlepszych I sekretarzy Komitetu Centralnego. Powiedzieć górnikom, że ich kocha, a ekologicznej młodzieży, że nienawidzi węgla. Tworzyć i likwidować jednocześnie, obniżać i podwyższać, poszerzać i zwężać - to istota kampanii szefa PO. Podobnie przed laty próbowali komuniści uwodzić, manipulować, że "wiecie, rozumiecie". Byli fałszerzami historii nie tylko tej sprzed wieków, ale także z dekady na dekadę. Osiągnęli mistrzostwo w odcinaniu się od byłych liderów i reform, które zawiodły. A po 1989 r. okazali się największymi demokratami na świecie.

Tusk ma również tę doskonałą łatwość zapominania, co mówił, co robił i z kim się spotykał. W dodatku dzisiaj nie musi się nawet przejmować dialektyką ani marksizmem-leninizmem. Nic go nie ogranicza, żaden manifest komunistyczny. Może swobodnie jednego dnia iść z radykalnymi feministkami, a drugiego pouczać, czym jest wiara chrześcijańska.

Postkomunistyczna mentalność pozwala przyjmować te wszystkie wolty ze stoickim spokojem. Stały jest tylko wróg. Za komuny byli to kapitaliści i piąta kolumna, teraz to PiS i jego zwolennicy. Reszta może się zmieniać w zależności od koniunktury. A co najważniejsze, czego by pierwszy sekretarz nie powiedział na plenum, i tak wszyscy wiedzieli, że prawdziwa władza jest i najważniejsze decyzje zapadają w Moskwie.

Dzisiaj, przypomina Jarosław Kaczyński, najważniejsze decyzje zapadają w Berlinie. Czasy się zmieniły, mentalność podległościowa pozostała. Posłuch wobec Moskwy stał się posłuchem wobec Berlina. Wiara w komunizm została zastąpiona wiarą w tzw. wartości europejskie, bliżej niesprecyzowane. Formacja postkomunistyczna właściwie nie rozumie, że można inaczej, że stolicą Polski może być Warszawa, a polski rząd nie musi słuchać niemieckiego kanclerza. Wie też, że z pięćdziesięciu twarzy Tuska jedyną prawdziwą jest ta, kiedy mówi do swoich niemieckich mocodawców "danke für alles".

Miłosz Manasterski

Polecane

Wróć do strony głównej