Jak wychować sportowca. Bronisław Stoch odkrywa, jaki miał klucz do rodzicielstwa

2023-12-21, 20:44

Jak wychować sportowca. Bronisław Stoch odkrywa, jaki miał klucz do rodzicielstwa
Kamil Stoch swoją pasję do skoków narciarskich rozwijał m.in. dzięki wsparciu rodziców. Foto: BORUT ZIVULOVIC / Reuters / Forum

Bronisław Stoch, ojciec polskiego skoczka narciarskiego, ujawnia rąbka tajemnicy, jak wychowuje się dzieci, by wspierać i rozwijać ich talenty, także sportowe.  

Rozmowa z Bronisławem Stochem, ojcem Kamila Stocha, polskiego skoczka narciarskiego, pięciokrotnego olimpijczyka. 

Badania pokazują, że zaangażowanie ojca w rodzinie procentuje w życiu dzieci? Jaki jest sekret dobrego ojcostwa?

- Ważny jest partnerski udział ojca w życiu rodziny, umiejętność budowania relacji rodzicielskich, a także małżeńskich. To powoduje, że dzieci dorastają w dobrej, wyrównanej i spokojnej atmosferze. Rodzice też po partnersku słuchają dzieci, zwracają uwagę na ich talenty, które się pojawiają. To owocuje współpracą w rodzinie, bo sam ojciec niewiele by zrobił bez zgody i akceptacji matki wyborów kierunku aktywności dziecka np. z tego powodu, że jest ona niebezpieczna, trudna, mało popularna, także mało modna itd. 

Nie stawiałbym akcentu na aktywność wyłącznie jednego rodzica. Tutaj dobrze jest, jeżeli jest zgoda, współpraca i partnerski układ w rodzinie. W naszej rodzinie był podział ról i obowiązków, który się sprawdził - ja woziłem Kamila wraz z innymi dziećmi na treningi, a żona Krysia zajmowała się przygotowaniem innych rzeczy dla dzieci. Gotowała obiad, żebyśmy mogli wrócić po treningu czy zawodach do domowego ciepełka. 

W tym procesie rozwoju dziecka ważne jest rozpoznanie talentu dziecka, zainteresowań, pasji, czy nawet jakiegoś takiego ulubionego zajęcia, i poszanowanie tego. Oczywiście to nie może być czynność szkodliwa. Wsparcie przez rodziców zainteresowań dziecka daje mu też fantastyczny impuls do tego, żeby się rozwijać. Wówczas też łatwiej jest organizować dziecku zajęcia służące rozwojowi jego zainteresowań i pasji.

Pomagać, ale efektywnie, a nie inwazyjnie. Potrzeba oczywiście zachować ostrożność i spokój, nie przyspieszać, nie naciskać, nie wymuszać nic na dziecku ani interweniować w proces nauki jego pasji. Jeżeli np. dziecko chodzi na kurs tańca czy lekcje muzyki, to zaufać nauczycielom, że się na tym znają.  

Jak wychować dzieci, które zdobywają sukcesy i realizują swoje pasje? O czym szczególnie warto pamiętać?

- Motywacją jest bardzo ważna, jeżeli jest naturalna, szczera i wywodzi się z naturalnego polubienia danej aktywności i jeżeli my w tym dziecko wpieramy, pomagając mu się realizować w tym kierunku, to dziecko ma motywację cały czas. Pamiętam, jak przyjechałem zmęczony po pracy w bardzo deszczowy dzień. Zaproponowałem Kamilowi, byśmy sobie tego dnia odpuścili trening, ponieważ pogoda jest wredna i leje, jak z cebra. Sam zwyczajnie nie miałem ochoty już jechać. Kamil, który miał wówczas ok. 11 lat, odpowiedział: Tato jedziemy (śmiech).

I pojechaliśmy, zabraliśmy na trening też inne dzieci. Było bardzo fajnie i nawet wyszło słońce. Od początku treningów Kamila zawsze sobie myślałem, że nawet jak nie będzie miał sukcesów, to nawyk systematyczności, który zdobędzie, nieprawdopodobnie wzbogaci jego charakter. Da mu hart ducha, potencjał, który mu w życiu pomoże, niezależnie od tego co będzie robił. Dziecko nasiąka nawykiem systematyczności, a w przypadku Kamila była jego własna chęć uprawiania sportu, a nie narzucona. 

Uczył Pan dzieci, by mimo porażek nie rezygnowały z realizacji celu?

- Wtedy, kiedy się pojawiały gorsze chwile, to trzeba dziecku tłumaczyć, że one są naturalnym następstwem życiowym, które się pojawia, a po którym, jeżeli dobrze go przeżyjemy, może nastąpić znowu poprawa naszego funkcjonowania. Ponadto doświadczenie, które zdobędziemy w trakcie kryzysu, sprawi, że staniemy się bardziej empatyczni. W przypadku sportu porażki mogą pomóc zrozumieć innych zawodników, a tym samym integrować zespół, wpływać na głębsze relacje w kadrze. Uświadomimy sobie, że w życiu nie tylko się wygrywa czy zdobywa, ale też pokonuje trudności. Warto uczyć dzieci, by mimo porażek poprawiały swoje umiejętności. 

Zasadniczym celem w wychowaniu jest jednak chwalenie postępów, a nie stawianie wyższych celów, bo to może być zwodnicze i frustrujące, gdy cel się odracza albo w ogóle nie realizuje. 

Jest Pan też psychologiem, jak także z tej perspektyw radziłby Pan, by przechodzić kryzysy czy popełniane błędy w rodzinie z doświadczeniem w roli rodzica? 

- Błędy w stosunku do wychowania dziecka może popełniać rodzina czy trenerzy, albo prowadzący instruktorzy, a także mistrzowie, którzy uczą dzieci różnych rzeczy. Chodzi o to, żeby się wzajemnie w takiej sytuacji nie dołować i nie oceniać negatywnie, ale też nie chwalić i nie budować złej motywacji. Dzieci w trudnych momentach warto wspierać, podkreślać, że każdy ma gorsze i lepsze momenty w życiu, że przyjdą lepsze dni, gdy będą mieć więcej energii.

Tymczasem błędem bywa czasem promowanie np. w sporcie lepszych zawodników, a tych odnoszących porażki odsuwanie na dalszy plan i ignorowanie. Często odnoszących sukcesy poklepuje się po ramieniu, a tych ponoszących porażki przestaje zauważać. Rozumiem, że to jest koniunkturalne i naturalne, by wspierać lepiej rokujących. Tymczasem budowanie pewności siebie u dziecka powoduje, że zdobywa więcej umiejętności. To jednak wymaga pracy i jest sztuką.   

Czy uważa Pan, że wychowanie dzieci to szansa na rozwój dorosłych?

- Tak, od dzieci się też uczymy. Sam od Kamila nauczyłem się, że jego motywacja, jego pasja, jest ważniejsza niż moje lenistwo i zmęczenie. To jest niebywały sygnał, że dziecko trzeba szanować i docenić jego determinację. 

W każdej relacji, także z dziećmi, dobrze jest budować partnerskie relacje. Fantastycznie mówił o tym mój mistrz Antoni Kępiński, który zwrócił uwagę, że w każdej aktywności, w każdej grupie, budowane poziome relacje sprawiają, że mamy więcej śmiałości do wypowiadania swojego zdania, swoich potrzeb, oczekiwań itd. Pozwalają one szybciej być zrozumianym przez odbiorcę.

Natomiast kiedy relacje są tzw. pochyłe, czyli polegają na szukaniu dominacji nad drugimi człowiekiem, budują jego uległość, to zamyka to drogę do swobodnej komunikacji. W ten sposób traci się zdolność porozumienia, a także wzajemnego zrozumienia, czyli godnej i bezkolizyjnej współpracy. Zawsze pojawiają się jakieś bariery czy odroczenia rozwiązań problemów. Takie relacje bardzo pomagają w sporcie, gdy są m.in. między trenerem i zawodnikiem. To bardzo procentuje. Nawet jak nie ma sportowych sukcesów, jest wówczas więcej motywacji i dobrej energii.

Żyjemy w czasach większej świadomości rodziców odnośnie do wychowania dzieci. Czy uważa Pan, że współczesny rodzic potrafi modelować właściwie wizerunek dorosłego i być przewodnikiem dla swoich dzieci? Co wpływa na budowę autorytetu z perspektywy Pana doświadczenia?

- Myślę, że uciekamy od świadomości, która polega na uzmysłowieniu sobie, co się dzieje we mnie i w moim partnerze - dziecku, czy innym rozmówcy. Świadomość rozszerzmy poprzez komunikację czy budowanie relacji partnerskich. 

Jeśli chodzi o kreowanie swojego wizerunku, to widzę skłonność rodziców do kreowania się na nieomylnych, przekonanych, że zawsze wszystko wiedzą lepiej. Budowanie autorytetu na rygorze buduje jedynie strach. A przecież ludzki wizerunek polega na tym, że się potykamy i mamy do tego prawo. Jeśli rodzic przyznaje się do błędu przed dzieckiem i daje takie prawo do błędu dziecku, to stwarza to dużo lepszą przestrzeń do komunikacji i budowania relacji. Dziecko dzięki temu jest bardziej śmiałe i otwarte na kontakty.

Autorytet budujemy na podstawie naturalnego adoptowania się. My się też cały czas uczymy jako rodzice dostosowania się do naszego zadania, jakim jest rodzicielstwo czy wychowywanie kogoś. Dochodzimy to tego powoli, czerpiąc z mądrości, którą uznajemy za wartość. To ciągły proces.

Jaką złotą myśl przekazałby Pan inny ojcom, innym rodzicom?

- Nie mam złotych myśli (śmiech), może srebrne. Jestem zwyczajnym człowiekiem. Życzyłbym wszystkim i prosił, żeby starać się budować poziome relacje w rodzinie. A może i nie tylko w rodzinie.

Dziękuję za rozmowę.

Czytaj także:

kg

Polecane

Wróć do strony głównej