Wybory samorządowe. Takim schematom ulegają wyborcy

2024-04-01, 09:39

Wybory samorządowe. Takim schematom ulegają wyborcy
Politolog: część wyborców jest zbyt leniwa, by przeczytać program czy ulotkę, a to ważne. Foto: PAP/Leszek Szymański

- Część wyborców jest jednak leniwa; jedzie samochodem, patrzy na plakaty, widzi tylko jakieś twarze, i właściwie nic z tego nie wynosi - podkreśla politolog prof. Andrzej Stelmach. 

Wybory samorządowe odbędą się w niedzielę 7 kwietnia. Tego dnia Polacy wybiorą prezydentów miast, burmistrzów, wójtów, a także rady miast, gmin, powiatów i radnych sejmików województw.

Prof. dr hab. Andrzej Stelmach, dziekan Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, podkreślił, że wybory samorządowe są "najbliższe każdemu z wyborców"; to głosowanie, które decyduje o codziennym funkcjonowaniu mieszkańców, o wizji rozwoju danej miejscowości, ale też o zupełnie przyziemnych kwestiach, jak choćby oświetlenie ulic, zapewnienie opieki w żłobkach czy budowę nowych dróg lub ścieżek rowerowych.

Ekspert zaznaczył, że z tego punktu widzenia niezwykle ważne jest, by w wyborach samorządowych dokonać świadomego wyboru - nie podejmować decyzji w ostatniej chwili, pod wpływem impulsu, czy czyjejś sugestii - ale podjąć tę decyzję, posiadając wiedzę na temat tego, na kogo, na jakie pomysły oddaje się głos.

- To bardzo ważne, żeby się zainteresować, żeby wiedzieć, na jakiego kandydata głosuję. Czy należy do jakiejś partii, czy nie. Jaki ma program, jakie pomysły. Ważne, żeby dokonać świadomego wyboru. Część z nas, wyborców, jest niestety leniwa. Idą ulicą, albo jadą samochodem, patrzą na plakaty i właściwie nic z tego nie wynoszą. Widzą tylko, że tu jest taki kolor, tam inny. Tu są takie twarze, tam inne. Później to się wszystko plącze w głowie i w efekcie taki człowiek nie wyrabia sobie żadnego poglądu - bo nie przeczytał żadnej ulotki, nie przeczytał żadnego programu, nie zajrzał do internetu i nie wie, o co w ogóle chodzi - powiedział prof. Stelmach.

Znaczenie wyborów samorządowych

Podkreślił, że kiedy nie ma się wyrobionego własnego poglądu, to najczęściej w ogóle nie idzie się zagłosować. - A jeśli się jednak pójdzie, to część głosuje na tego, na którego kolega powiedział, że może warto zagłosować, bo to "fajny gość". Część z nas pewnie według tego schematu postąpi, czyli zagłosuje pod wpływem jakichś chwilowych emocji, albo wskazówki, albo czegoś jeszcze innego. Nie zawsze zadajemy sobie trud, żeby zapoznać się z tym, co nam oferuje dany kandydat - a potem się dziwimy, że coś funkcjonuje inaczej, niż byśmy chcieli - podkreślił.

Politolog pytany, czy dla przeciętnego wyborcy ważniejszy jest wybór posła, czy radnego, odpowiedział, że "jeden i drugi wybór jest niezwykle ważny, ale zupełnie inny". Jak tłumaczył, w wyborach parlamentarnych wyborcy decydują - mówiąc bardzo ogólnie - o tym, czy będą żyć w przyjaznym dla siebie państwie, czy ich wartości będą respektowane. W tym przypadku, jak mówił ekspert, ważne są preferencje polityczne, wyrażenie poparcia dla tej, czy innej partii. Z kolei w wyborach samorządowych - jak wskazał - wyborcy przekazują władzę w ręce osób, które będą decydowały o ich najbliższej okolicy, o miejscu, w którym żyją.

- Jeśli wybieram posła, to wybieram jednego z 460, czyli najpewniej ten mój poseł zagubi się gdzieś w tłumie, bo jeżeli to będzie tzw. poseł z tylnych ław, to potrwa może cztery, może osiem lat, zanim on się przesunie z tych tylnych ław do przodu, czyli będzie miał w swoim klubie parlamentarnym coś do powiedzenia. A w wyborach do rady gminy, czy rady miasta wybieramy ze 20-30 osób. To jest garstka ludzi, których wszyscy znamy po nazwisku - zaznaczył profesor.

Wybory na wójta, burmistrza czy prezydenta

Dodał, że w przypadku radnych głosuje się i wybiera konkretną osobę, którą się zna, która mieszka w okolicy. - Ja - jako wyborca - swoich radnych w gminie wszystkich znam po nazwisku. Wiem, kto to jest, wybieram konkretną jedną osobę. Ale wiem też, że mogę od tego radnego różnych rzeczy wymagać. On mi może powiedzieć: "panie, pan się ode mnie odczep, mandat wolny". Tak, nie ma odpowiedzialności wybranego przed wyborcą - tak jest w gminie, w powiecie, w województwie, i w kraju. Ale to nie jest osoba anonimowa. To jest radny z mojego okręgu wyborczego, jeżeli on jest odpowiedzialną osobą, to będzie się tłumaczył z tego, czy realizuje, czy nie realizuje swój indywidualny program wyborczy (...) On niekoniecznie musi zrealizować to, co zapowiadał, bo on jest jednym z 20 radnych, ale musi się starać - i ja to jestem w stanie sprawdzić - podkreślił.

Dodał, że w przypadku posła takiej więzi nie ma. - Ja mogę męczyć swojego posła, ale on nie będzie czuł takiej odpowiedzialności przede mną. On w następnych wyborach może kandydować z zupełnie innego okręgu, gdzie ja w ogóle nie będę miał możliwości głosowania. A mój radny będzie ode mnie zależny. Ja go będę spotykał na ulicy, w sklepie, w parku i będę mu w stanie powiedzieć: "panie, coś miałeś zrobić, nie robisz, co się dzieje". To samo jest w przypadku wyboru wójta, burmistrza czy prezydenta - to osoby, które żyją w tym samym miejscu, co my - dodał.

Czytaj także:

PAP,pkur

Polecane

Wróć do strony głównej